|
| Gabinet Emmy | |
|
+19Wiccan Surge Tony Stark Gloriana Rogue Wither Shadowcat Rockslide Storm Nightcrawler Melyonem Morningstar Dust Łaska Loki Wind Dancer Wolfsbane Rictor X-23 Roberto da Costa 23 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Gabinet Emmy Nie Lip 03, 2016 7:45 pm | |
| First topic message reminder :Wyposażony we wszystko to, co gabinet posiadać powinien, pokój ten położony jest w tej bardziej cichej części budynku, przynajmniej jak na możliwości Instytutu, a do tego oferuje piękny widok na ogrody za oknem. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Pon Wrz 11, 2017 4:57 pm | |
| Nie zdołała ukryć zaskoczenia, gdy Emma zaproponowała, by to Anna Marie podjęła kontakt z obcą organizacją. Pomysł ten w ogóle jej nie przekonywał, choć argumentacja kobiety była bez zarzutu. Wyjście z oficjalną prośbą kogoś kto miał już do czynienia z The Core może zadziałać na ich korzyść. - Bo ja jestem odpowiednim kandydatem do tego zadania. Ale jak chcesz, żeby faktycznie zrobił to ktoś z kim The Core miało już kontakt, to innego wyjścia chyba rzeczywiście nie ma. – może dość surowo oceniała swoje umiejętności dyplomatyczne, lecz w jej mniemaniu wyglądało to tak, że zbyt często nie zważała na konwenanse i wprost mówiła to co miała na myśli. Rzadko wychodziło z tego coś dobrego, zwłaszcza, gdy chodziło o sprawy bardziej oficjalne. Może faktycznie zabierze ze sobą kogoś kto ewentualnie powstrzyma ją przed powiedzeniem czegoś głupiego. To mógłby być dobry pomysł, ale kto by się do tego nadawał? Dokładnie to przemyśli nim podejmie próbę kontaktu z ambasadą. - W takim razie spotkanie będzie moim priorytetem. – ostatecznie podjęła się tego zadania. W tym momencie pożałowała, że od jakiegoś nie widziała Hanka. On ze swoimi manierami i wiedzą byłby dobrym kompanem podczas podróży. Niestety albo był pochłonięty innymi obowiązkami, albo wziął sobie trochę wolnego. Jest jednym z najciężej pracujących ludzi jakich znała. Jemu też potrzebna jest czasem chwila wytchnienia. W jednym, ani w drugim przypadku nie zamierzała mu przeszkadzać. Natomiast wieść o zachowaniu Scotta nie była dla Anny tak wielkim zaskoczeniem. Zwłaszcza w ostatnim czasie, Summers, zachowywał się nierozważnie. Nie był tą samą osobą, która stała na czele drużyny. Rozumiała, że istotną rolę w tej przemianie odegrało to co stało się z Jean, lecz można by pomyśleć, że po ostatnich wydarzeniach mężczyzna nieco zmieni swoje podejście. Tak się nie stało. Trudno. Do tej pory radzili sobie bez niego, więc tym razem nie będzie inaczej. Scott coraz bardziej tracił w ich oczach i wraz upływającym czasem trudniej będzie mu ich do siebie przekonać, jeśli w końcu podejmie decyzję o powrocie. Ale chyba nie powinni na to liczyć. Może to dobrze? Wymusiło to na nich pewne zmiany, z których powoli zaczynają czerpać korzyści. Skinieniem głowy potwierdziła, że nie posiada wspomnianej przez Emmę bransolety. Pochyliła się do przodu, by sięgnąć po jedną z nich. - Nie podejrzewałam cię o taki brak gustu. Dobrze, że nie muszę przejmować się jej wyglądem. - z pewnością nie jest to modny dodatek, który kobieta nosiłaby z własnej woli, ale w tej chwili nie posiadali nic lepszego. Poza tym Annie ten fakt akurat nie przeszkadzał. I tak przeważnie nosi się na długi rękaw. Może też ją ukryć pod rękawiczką. Żaden problem. Przynajmniej nie będzie rzucać się w oczy. – Skąd je masz? – ostatnim razem o nich nie słyszała. W każdym razie nie pamięta, by któraś z rozmów skręciła w kierunku tych bransolet. Zresztą, nieważne. Nie będzie naciskać jeśli White Queen nie będzie chciała wchodzić w szczegóły. Wyglądało na to, że powoli zbliżały się do końca spotkania. Omówiły co istotniejsze tematy, przedyskutowały inne i rozdzieliły między sobą zadania. Nic więcej w tej chwili nie pozostało im do zrobienia. - Dobry pomysł. Jestem też pewna, że masz już kogoś na oku. Ale masz rację. O ile New X-Men są ważnym tematem, tak obecnie mamy kilka innych, które wymagają naszej uwagi. – ale musiała zgodzić się z tym, że poddanie kandydatów dodatkowej próbie w Danger Room z pewnością przyniesie pozytywne skutki. - Coś jeszcze? Wydaje mi się, że na ten moment omówiłyśmy wszystko co tego teraz wymagało. – zerknęła na kobietę. Jej nie przychodziło już nic do głowy. Emma chyba też chętnie zajmie się czymś innym. Na przykład dokończeniem rozmowy z Witherem, przerwanej przecież przez pojawienie się Rogue. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Wrz 13, 2017 9:27 pm | |
| Emma skwitowała ostateczną decyzję swojej rozmówczyni jedynie skinieniem głowy. Nie mogła powiedzieć, aby sama nie miała w związku z tym żadnych wątpliwości, ale niestety nie mogła zajmować się wszystkim osobiście, a jej wybór był w tej chwili mocno ograniczony. W ostatnim czasie Rogue wykazała się jako jeden z tych bardziej rozsądnych mieszkańców Instytutu, co nie mówiło o nim niczego dobrego... Ale przecież panna Frost z góry wiedziała z kim przyjdzie jej pracować, więc nie mogła na to zbytnio narzekać... Albo raczej wkładać w te narzekania serca. Na przytyk odnośnie braku gustu blondynka lekko uniosła brodę, a w tym samym momencie w górę przesunęła się jedna z jej brwi. Kobieta wiedziała oczywiście, że Rogue umyślnie się z nią drażniła, co po chwili tylko potwierdziło jej pytanie, jednak do tego tematu White Queen podchodziła śmiertelnie poważnie, więc wcale nie poczuła się rozbawiona... Choć szczerze powiedziawszy urażona również nie. - Pod waszą nieobecność podrzucił je jeden z dawnych uczniów. Zapewniam, że jeżeli kiedykolwiek przystąpi do projektowania nowej kolekcji biżuterii, udzielę mu już paru rad - wyjaśniła. Specjalnie nie uściśliła czyjego ucznia miała na myśli. Mogła odnosić się do Instytutu, ale mogła również mówić o jednym ze swoich niegdysiejszych podopiecznych... Choć sama zdawała sobie sprawę z tego, że to pierwsze brzmiało na bardziej prawdopodobne. Dyskusja powoli zbliżała się ku końcowi i najwyraźniej obie kobiety to rozumiały. Podczas gdy Rogue mówiła, Emma nachyliła się lekko do przodu, żeby sięgnąć już po swojego laptopa i przywrócić go na poprzednie miejsce, czyli bliżej i ekranem do siebie. Zaraz potem znów usiadła prosto i ponownie skupiła się na swojej rozmówczyni. - Tak sądzę. Jeśli stanie się coś wymagającego natychmiastowej uwagi, poinformuję o tym wszystkich, do których będę w stanie dotrzeć. Prawdopodobieństwo pojawienia się kolejnych problemów w ciągu kilku godzin po ostatnich jest niewielkie... A raczej powinno być, ale chyba obie wiemy jak to w rzeczywistości wygląda - powiedziała, opierając ręce na podłokietnikach swojego fotela i przyglądając się Rogue z namysłem. - Daj mi znać, kiedy tylko ustalisz termin spotkania w ambasadzie oraz tuż przed wylotem. Poza tym... Wydaje mi się, że to wszystko - dodała. Choć mogłaby po prostu w odpowiednim czasie wyciągnąć te informacje z głowy drugiej mutantki, to wbrew pozorom wolała nie naruszać jej prywatności wówczas, gdy nie było to konieczne. Czasami tylko w trochę specyficzny sposób określała kiedy taka konieczność zachodziła...
|
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Czw Wrz 14, 2017 4:35 pm | |
| Nie drążyła tematu. Emma nie chciała mówić od kogo konkretnie dostała te bransolety, więc albo uznała, że ta informacja jest nieistotna, albo wręcz przeciwnie i jej wyjawienie mogłoby sprowadzić na tę osobę kłopoty. Gdyby tylko ta wiedza wydostała się poza mury szkoły i wpadła w niepowołane ręce. Musi się z tym pogodzić. Nie ona rządzi szkołą, nie musi więc o wszystkim wiedzieć. Poza tym już sam fakt, że White Queen wspomniała, że to „on”, w dodatku dawny uczeń, w jakiś sposób ograniczał możliwości. Nie miała pojęcia ilu podopiecznych miała kobieta zanim zaczęła im pomagać, ale opcja, że to jeden z nich wydała się Annie mało prawdopodobna. Musiało zatem chodzić o kogoś z przeszłością w Instytucie. Kogoś o odpowiednich znajomościach, lub z odpowiednią wiedzą, by takie bransolety samemu wykonać. Wbrew pozorom takich osób nie było wiele, a przypadkowe znalezisko raczej nie wchodziło w grę. Gdyby zastanowić się nad tym chwilę dłużej, Rogue pewnie zdołałaby ograniczyć liczbę potencjalnych nazwisk do kilku osób. Ale po co tracić czas. Ta wiedza nie była jej niezbędna do życia. - Oby. Przydałaby się nam chwila wytchnienia. Chociaż krótka, byśmy mogli skupić się na obecnych potrzebach. – ale jak mówi pewne przysłowie: nigdy nie jest na tyle źle, by nie mogło być gorzej. A może to nie przysłowie, a rzeczywistość, która za każdym razem utwierdza ją w tym przekonaniu. - Postaram się wszystko jak najszybciej zorganizować. W takim razie do usłyszenia. – odparła powoli podnosząc się ze swojego miejsca i kierując się w stronę wyjścia. Będąc już przy drzwiach zatrzymała się na moment i ponownie zwróciła do Emmy. - Wiem, że to nie moja decyzja, ale przemyśl jeszcze tę sprawę z Kevinem. – wypowiedziawszy te słowa, otworzyła drzwi gabinetu i wyszła na korytarz. Wróci teraz do swojego pokoju. Musi doprowadzić się do porządku, dopiero wtedy zajmie się organizacją spotkania w ambasadzie The Core.
[zt] |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Pon Wrz 18, 2017 5:57 pm | |
| Emma pożegnała wychodzącą Rogue subtelnym skinieniem głowy, które co prawda mogłoby również zostać odebrane jako jej odpowiedź na te ostatnie słowa kobiety, ale nie było to do końca intencją blondynki. Jej spojrzenie odprowadziło gościa aż do momentu, gdy zniknął za drzwiami, potem zaś opadło niżej, wreszcie na dobre powracając na ekran laptopa. W końcu panna Frost miała parę rzeczy do zrobienia. Na początek skupiła się na dokończeniu wstępnej selekcji potencjalnych kolejnych członków New X-Men. W szkole na stałe przebywało około stu uczniów, a choć White Queen w mniejszym lub większym stopniu kojarzyła ich wszystkich, to jednak w tym wypadku musiała dokładniej przyjrzeć się ich profilom, aby wyłapać wszelkie szczegóły. Nie chciała i nie mogła sobie pozwolić na przeoczenie czegokolwiek istotnego. Poza tym natomiast telepatka zanotowała sobie także kilka pomysłów odnośnie szkolenia nowej drużyny, które zamierzała potem skonsultować z Laurą oraz spisała plany dotyczące testu na przyjęcie do niej następnych członków. Nie była tylko jeszcze pewna tego, kto go poprowadzi, ale i pod tym względem X-23 wydawała się najlepszym oraz najbardziej oczywistym wyborem. Przed zamknięciem na ten moment tematu New X-Men Emma zadbała również o kwestię kostiumów. Wszystkie powinny być do siebie podobne, najlepiej ciemne, wykonane z niestabilnych molekuł... Panna Frost przekazała dalej ten zestaw instrukcji, wraz z zaznaczeniem, aby stroje - wraz z zapasowymi egzemplarzami - jak najszybciej trafiły do sypialni członków drużyny, w tym Laury. Dodatkowe komplety miały już czekać na wzrost liczebności grupy. Ostatnim ważnym krokiem było zlecenie w firmie prac nad urządzeniem, które mogłoby blokować silne moce psychiczne. Maszyny tego rodzaju już istniały, lecz White Queen wiedziała, że były dość ograniczone... A gdyby X-Men zostali zmuszeni do złapania w coś takiego Phoenixa, to będą potrzebowali czegoś jak najbardziej pewnego i niezawodnego. Naukowcy blondynki zajmowali się już sprzętem związanym z możliwościami ludzkiego mózgu, znali się na tym, a wykorzystując wcześniejsze projekty powinni być wystarczająco do przodu, aby wkrótce udało im się przedstawić coś ciekawego. W końcu jednak - nie spodziewając się żadnych kolejnych gości - Emma mogła opuścić swój gabinet. To był długi dzień, a ona musiała wreszcie trochę odpocząć... Mimo to kobieta kontynuowała skanowanie w losowych momentach terenu szkoły, aby mieć pewność, że wszystko w dalszym ciągu znajdowało się pod kontrolą.
[z/t]
|
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Paź 11, 2017 6:15 pm | |
| Panna Frost zaprowadziła nową mieszkankę Instytutu prosto do swojego gabinetu. Droga nie była daleka, lecz w trakcie jej przemierzania telepatka zdążyła sprawdzić jak wiele wyjaśniła dziewczynie Sigma, a także - na wszelki wypadek - wykonać kolejny mentalny skan okolicy. Lubiła widzieć kto gdzie się znajdował. Czuła się wtedy spokojniejsza... A bonus był taki, że przy okazji wyłapywała i dobrze sobie zapamiętywała wagarowiczów. Odkąd objęła w szkole rządy wielu uczniów nauczyło się już, że ich nieobecności nie pozostawały niezauważone. Po dotarciu i wkroczeniu do pomieszczenia Emma wskazała Meggan miejsce przed biurkiem, zaś po zamknięciu drzwi sama zajęła własny fotel. Obróciła się w nim przodem do dziewczyny i od razu założyła nogę na nogę, dłonie z kolei luźno złączyła na udzie. Choć miała na sobie obcisłe spodnie i gorset, czyli strój codzienny, to i tak całą swoją postawą i aurą sprawiała wrażenie arystokratki... Nie w sposób wymuszony, lecz zupełnie naturalny. - Wiem, że moja koleżanka trochę ci już o nas opowiedziała, więc postaram się zbytnio nie powtarzać, żeby cię nie zanudzić. Instytut gwarantuje opiekę wszystkim osobom z nadludzkimi zdolnościami, a w szczególności mutantom. Nie pobieramy od uczniów opłat, choć przyjmujemy dobrowolne datki. Utrzymujemy tych mieszkańców, którzy kontynuują naukę lub z jakiegoś powodu nie są w stanie podjąć pracy poza szkołą... Na przykład osoby wyróżniające się wyglądem - w tym momencie blondynka zrobiła krótką pauzę. Po swoim wcześniejszym wywiadzie zdawała sobie sprawę z tego, że Meggan miewała problemy z utrzymywaniem stałej formy, więc ta ostatnia kwestia mogła jej bezpośrednio dotyczyć... Przynajmniej do czasu, gdy dziewczyna zyska większą kontrolę nad swoimi mocami. - Pomimo różnicy wieku zachęcam cię do udziału w prowadzonych przez nas lekcjach. Uzupełnienie edukacji z pewnością wyjdzie ci na dobre i być może otworzy przed tobą drogę do uzyskania w późniejszym czasie wyższego wykształcenia. Jeżeli się na to zdecydujesz, przygotuję dla ciebie propozycję harmonogramu. Poza tym przydzielę ci oczywiście miejsce w dwuosobowej sypialni z własną łazienką - wymieniła. Wiek Meggan zachęcał Emmę do umieszczenia jej w jednym pokoju z panną Morningstar. Prawdopodobnie dogadywałyby się ze sobą lepiej niż z młodszymi uczniami... A jeżeli nie, to zawsze będzie można je rozdzielić. Zdarzały się już takie przypadki. Nawet w tej chwili White Queen rozważała już przedmioty, które dziewczyna powinna nadrobić. Te bardziej zaawansowane mogły poczekać, ale zdecydowanie przydałoby jej się jak najszybsze zbudowanie barier psychicznych, gdyż do jej umysłu wchodziło się wręcz okropnie łatwo. Emma dawno nie spotkała się z kimś aż tak otwartym na mentalne manipulacje.
|
| | | Gloriana
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 11/08/2017
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Paź 18, 2017 8:22 pm | |
| Cały budynek sprawiał wrażenie niezwykle przytulnego. Zupełnie inaczej wyobrażała sobie swoja szkołę. W TV zawsze wyglądały tak samo. Suche budynki bez wyrazu. Tutaj było inaczej. Całość zdecydowanie bardziej przypominała dom. Zdecydowanie milej przebywać czy nawet uczyć się w takiej atmosferze. Pewna siebie kroczyła więc za Panią Dyrektor, która wyglądem nieco odbiegała od tych bab po 50-tce które Meggan do tej pory widywała na ekranie. Wszystkie ubrane sztywno, w jakieś garsoni. Tutaj zupełna nowość. Nieczęsto spotyka się kobietę zajmującą tak poważne stanowisko i paradującą w gorsecie. Eksponował on chyba wszystkie najsilniejsze atuty Emmy. Figura niczym z okładki magazynu. Ale wracając... Zajęła wskazane miejsce i z uwagą słuchała co ma do powiedzenia kobieta. Troszkę szczegółowej paplaniny o rzeczach, które każdy zapewne musiał znać. Czesne, lekcje i takie tam. Wiadomo... W końcu to szkoła a nie hotel. Dziewczyna kiwała głową na znak że rozumie. Już zacierała ręce z myślą o wymknięciu się z innymi dziewczynami na zakupy lub potańcówkę. Nigdy na takowej nie była więc z chęcią zaznałaby uroków "życia na wolności". - Mogę przystąpić do zajęć jak najszybciej. Choćby jutro. - oznajmiła słysząc o pokoju, który miał zostać jej przyznany. W końcu nie będzie musiała kryć się w piwnicy jak jakiś dzikus. Ba! Nawet znajdzie się może jakaś koleżanka, która zechciałaby współdzielić z nią tą przestrzeń. Jej pierwsza koleżanka! W pewnej chwili zmrużyła oczy dostrzegając coś dziwnego. Coś jakby aura, coś jakby fala, może łuk energii. Płynęło wprost od dyrektorki do Meggan. Dziwne bo w zasadzie dziewczyna nic nie czuła. Zupełnie nic. - Może i nie jestem w stanie wyczuć używania mocy, ale mogę to zobaczyć. - oznajmiła tylko, krótko licząc na takt kobiety za biurkiem. Nie jest to na miejscu aby szperać w głowie innym, szczególnie obcym osobom. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Czw Paź 19, 2017 3:09 pm | |
| Emma pokiwała głową na zapewnienia dziewczyny, z zadowoleniem przyjmując jej entuzjazm do nauki. W tych czasach coraz rzadziej się z nim spotykała, szczególnie wśród młodych osób. Z drugiej strony ona sama była tak naprawdę tylko kilka lat starsza od Meggan... Ale często czuła się tak, jak gdyby różnica wieku pomiędzy nią i uczniami wynosiła o wiele więcej niż w rzeczywistości. Być może wiązało się to z pełnioną przez nią funkcją, a może wynikało z doświadczeń życiowych, których w krótkim czasie nazbierała mnóstwo... Lub z niemalże matczynymi uczuciami, którymi darzyła część swoich wychowanków, nawet jeżeli oni sami nie byli tego świadomi? Propozycja harmonogramu układała się już jednak w głowie blondynki, choć oczywiście po spotkaniu będzie potrzebowała krótkiej chwili, aby zgrać ze sobą szczegóły, bo mimo wszystko nie znała na pamięć terminów wszystkich przedmiotów. Zamierzała przygotować dwa lub może trzy warianty i pozwolić dziewczynie wybrać ten, który najbardziej przypadnie jej do gustu. Potem wystarczyło będzie tylko poinformować nauczycieli, że pod ich skrzydłami znajdzie się kolejna osoba i gotowe. Najpierw jednak należało doprowadzić do końca to krótkie spotkanie, lecz Meggan powiedziała właśnie coś, co Emmę lekko zdezorientowało. Jedna z brwi kobiety uniosła się, podczas gdy jej umysł szukał odpowiedniego wytłumaczenia... A czynił to bardzo szybko, nawet jak na standardy ludzkich myśli. Oczywiście dzięki swojemu wcześniejszemu wywiadowi oraz pomocy Cerebro znała moce dziewczyny, więc domyślała się o jaką zdolność jej chodziło, ale dlaczego akurat w tym momencie postanowiła o niej wspomnieć? Nie była przecież telepatką, a nawet gdyby, to i tak nie dostałaby się tak łatwo do rozważań White Queen na temat jej braku barier psychicznych... Więc ta uwaga stanowiłaby ogromny zbieg okoliczności, gdyby panna Frost wierzyła w ich istnienie. Nie wierzyła, więc wyjaśnienie musiało być inne. - Samo zobaczenie czyjejś mocy da ci niewiele, jeżeli nie będziesz potrafiła się przed nią obronić... Choć to pierwszy krok we właściwym kierunku. Więcej na ten temat dowiesz się jednak w trakcie lekcji, a teraz się tym nie przejmuj. Skontaktuję się z kimś, kto jeszcze dzisiaj oprowadzi cię po szkole i zabierze cię do twojego nowego pokoju. Posiadasz jakiś dobytek, który powinniśmy tutaj przewieźć? - to mówiąc, telepatka powróciła myślami do Melyonem, w której pokoju zamierzała umieścić Meggan. Gdzie się ostatnio znajdowała? Ach, tak, w sali balowej... I to nie sama. Być może tak było nawet lepiej? Poznanie większej liczby osób powinno wyjść Meggan na zdrowie. "Panno Morningstar, panie McManus, gdyby któreś z was lub oboje byli tak mili i skierowali się do mojego gabinetu... Czeka w nim nowa uczennica, którą należy zapoznać z Instytutem."
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Gabinet Emmy Pon Paź 23, 2017 10:01 pm | |
| Zasadniczo Artur nie wiedział po co w ogólnie został wezwany. Niby pojawiła się jakaś nowa, niby - na pewno - nic to go nie obchodziło, ale czemu to jemu i tej dziewczynie, której imienia już zapomniał zlecono zajęcie się nią? Takimi sprawami zwykle zajmował się ktoś ze starszych uczniów, lub wykładowcy. Jednak nie było obecnie nikogo - Logan z Laurą gdzieś wybyli, a o reszcie nic nie widział. Tak czy inaczej Artur nie chciał tu być - wolał pozostać gdzieś sam. Chłopak stanął przed drzwiami, spojrzał na stojącą obok dziewczynę zapukał i wszedł. Gdy tylko otworzył drzwi, wpuścił najpierw jego towarzyszkę, po czym poprawił wiszącą mu a plecach kitarę i włożył ręce w kieszenie spodni. Miał minę adekwatną do chęci bycia tutaj teraz. - Pani dyrektor, jesteśmy - mówił bez wyrazu. Nawet nie spoglądając na drugą dziewczynę odwrócił się tyłem zaczął wpatrywać się w jeden z obrazów wiszących w gabinecie. Tak bardzo nie chciał tu być i wychodzić z konta. |
| | | Gloriana
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 11/08/2017
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Paź 25, 2017 9:10 am | |
| Odwróciła się gdy drzwi się otworzyły i spojrzała na wchodzących do gabinetu. Spodziewała się kogoś w szkolnych mundurkach ale jednak rzeczywistość była nieco inna. Dziewczyna jakby zupełnie nieobecna zaś ten chłopak. Meggan od razu wyczuła jego hmmm... Niechęć? Zupełnie jakby przesiadywanie w tej szkole było dla niego karą. Przynajmniej takie wrażenie odniosła. Czasami ta empatia mogłaby nie działać. Ehh. - Jestem Meggan. Cześć - powiedziała po czym wstała z fotela i podeszła do chłopaka jednak odwróciła się jeszcze na chwilę do Emmy. - To my już pójdziemy, dobrze? - spytała i uśmiechnęła się delikatnie do dyrektorki. Teraz już mogła w pełni tytułować się studentem tej elitarnej placówki dla uzdolnionych. Musiała zapoznać się z resztą Instytutu oraz przygotować do najbliższych zajęć. Oby tylko nie zanudzali ją historią lub matematyką. Tego nie znosiła. Poza tym chyba już była nieco za stara na takie rzeczy. W jej przypadku należało raczej postawić na praktyczne zdolności i trening mocy. Ale to już nie ona o tym decydowała.
z/t po poście Emmy
Gloriana, Pendulum, Melony
Ostatnio zmieniony przez Gloriana dnia Nie Paź 29, 2017 7:51 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Czw Paź 26, 2017 9:14 pm | |
| Przez pierwsze kilka sekund Emma czekała jeszcze na odpowiedź swojego gościa, ale gdy stało się jasne, że dziewczyna nie zamierzała znów się odezwać, jedna z brwi telepatki wyraźnie się uniosła. Czyżby Meggan poczuła się urażona jej uwagą? Nie byłoby to nic nowego i w gruncie rzeczy White Queen się tym nie przejmowała, ale wyjątkowo nie miała nawet niczego złego na myśli. Co prawda nowa uczennica nie wyglądała na obrażoną... Ale panna Frost tak czy siak nie zamierzała się jej dopraszać o informacje, które wyszłyby jej przecież na korzyść. Blondynka odczekała więc do momentu, gdy usłyszała pukanie do drzwi, w tym czasie zajmując się kolejnym skanem okolicy, po czym wreszcie zwróciła swe spojrzenie ku przybyszom. Nie uśmiechnęła się do nich na powitanie, wyraz twarzy zachowała poważny, lecz kiwnęła im głową. Choć widziała to, jak Meggan wstaje z miejsca i podchodzi do swoich rówieśników, ona sama spoglądała bezpośrednio na Melyonem. - Panno Morningstar, panno Puceanu, od dzisiaj będziecie dzielić pokój. Liczę na to, że będziecie się ze sobą dobrze dogadywać. Jeżeli pojawią się jakieś problemy, zgłoście je mnie, pannie Munroe lub dowolnemu innemu nauczycielowi. A teraz oprowadźcie proszę naszą nową podopieczną po szkole. Jeżeli nie macie do mnie żadnych pytań, jesteście wolni - to powiedziawszy, Emma oparła się wygodniej o swój fotel, jednocześnie przesuwając wzrokiem pomiędzy całą trójką uczniów. O dziewczęta się nie martwiła, zwłaszcza o Meggan, która sprawiała wrażenie ekstrawertyczki, ale o ich kolegę owszem. Doskonale rozumiała, że dołączanie do już istniejących kręgów znajomych zazwyczaj bywało trudne, szczególnie przy takiej różnicy wieku, dlatego właśnie postanowiła zapoznać ze sobą tę trójkę. Instytut wypełniał się tak szybko, że ostatnio panna Frost powoli zaczynała rozważać jego rozbudowę. Teraz, patrząc na tych młodych mutantów i spodziewając się, że w każdej chwili mogli do nich dołączyć kolejni nowi rezydenci, kobieta tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że prędzej czy później będą musieli to zrobić. Pewnie powinna już zlecić przygotowanie wstępnych projektów. Dodatkowy budynek połączony z jednym ze skrzydeł... To byłoby chyba najprostsze i najwygodniejsze rozwiązanie, nawet jeżeli niestety zaburzyłoby symetrię rezydencji.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sob Paź 28, 2017 7:16 pm | |
| Tony zapukał rytmicznie trzy razy do drzwi. To było tylko uprzejme ostrzeżenie, bo przez swoja niecierpliwość, inżynier postanowił chwilę później samemu chwycić za klamkę, zamiast czekać na zaproszenie. Wyłoniwszy się zza progu, jeszcze nim postawił pierwszy krok w gabinecie, zauważył w pokoju poza Emmą trzy osoby, pewnie uczniów. Wiedząc, że zapewne za moment odwrócą się, by na niego spojrzeć, przygotował sobie tekst na powitanie. Pchnął drzwi na tyle mocno, by móc przez nie łatwo przejść, po czym luźnym, wolnym krokiem, wszedł do pomieszczenia. Spojrzał na tarczę swojego zegarka, choć tak naprawdę nie obchodziło go która jest teraz godzina. -Hej dzieci...uh... wygląda na to, że teraz to ja jestem umówiony na ochrzan od dyrektorki. Przyłapała mnie jak tworzyłem pociski masowego rażenia zamiast pracowania na lekcji. Nieco niezręcznie, więc gdybyście mogli...- teatralnie wykrzywił twarz w grymasie i wskazał niesubtelnie na drzwi kciukiem. Po paru krokach znalazł się przy rogu biurka Emmy. Wtedy mógł się jej lepiej przyjrzeć. To ona była głównym powodem dla którego tu przybył. O ile nie było tego po nim widać, w środku był absolutnie przerażony. Nie chodziło o jej chłodne spojrzenie, czy równie zimne usposobienie, lecz o jej zdolności. Telepatia. Jak on nienawidził telepatii. To nie skafandry są jego najpotężniejszą bronią, tylko jego umysł, pomysłowość, siła charakteru... i myśl, że ktoś może po prostu do niego wejść i wyczytać z niego jakieś sekrety, była absolutnie przerażająca. Zawsze montował w swoich zbrojach zabezpieczenia, by nie dałoby się do nich łatwo włamać, ale nie był pewien jak może zabezpieczyć swój mózg. Przed przyjściem tutaj, rozważał wiele form siatek asekuracyjnych, by utrudnić blondynce czytanie z niego jak z książki. Chciał stworzyć coś na wzór hełmu Magneto, który pozwoliłby blokować ataki na jego umysł... tak na marginesie, kontrolowanie metalu - coś prawie tak okropnego dla Tonego jak telepatia. Inną metodą, bardziej ekstremalną, mogłoby być podesłanie pustej zbroi, by z nią pogadać, zakładając, że nie potrafi czytać w myślach przez internet. Koniec końców zdecydował, że zwyczajnie będzie rozwiązywał skomplikowane równania matematyczne w głowie przez cały czas trwania rozmowy. Czy to pomoże? Nie, nie jeżeli chodzi o kogoś z jej umiejętnościami, ale chociaż sprawi, że Stark poczuje się bardziej komfortowo. Efekt placebo. Swoja drogą, wynik to 63905,4964. -Hej...-nie przerywając kontaktu wzrokowego usiadł na krześle- widzę, że bierzesz na serio to całe... uczenie ziejącej ogniem młodzieży bycia ziejącymi ogniem, porządnymi dorosłymi. Serio, imponujące... Do rzeczy, sam nie przepadam za owijaniem w bawełne, ale pomyślałem, że Ci się spodoba. Podobało się? Chciałem...chciałem pogadać o tym- zaczął okrągłymi ruchami palców wskazywać na otoczenie- Nie chodzi o twój gabinet, to ładny gabinet. Chodzi o instytut- wystawił dłonie przed siebie jakby właśnie miał przedstawić swój argument, ale nagle zamarł w miejscu, poruszał ustami i zmarszczył czoło- masz jakieś procenty? Coś mocnego? Możliwe, że chcesz być nieco wstawiona kiedy Ci to mówię... Ok, uważam, że... instytut powinien się ujawnić całemu światu |
| | | Melyonem Morningstar
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 14/02/2016
| Temat: Re: Gabinet Emmy Wto Paź 31, 2017 1:09 pm | |
| Wtedy w sali balowej Mel już prawie odpowiedziała chłopakowi jednak rozbrzmiewający głos dyrektorki zagłuszył jej myśli i sprawił że zagubiła się na chwilę. W nieco otępiałym zamyśleniu dotarło do niej wtedy że brzmiał w ten dziwny paradoksalny sposób jak zwyczajne myśli. Zdecydowanie nie prędko będzie się w stanie przyzwyczaić do takiego sposobu komunikacji. Zanim doszła do siebie została wyciągnięta za rękę z Sali i poprowadzona przez Artura korytarzami w stronę gabinetu dyrektorki, nie żeby jakoś specjalnie się opierała bowiem nadal próbowała zrozumieć co właściwie się stało. Wizyta w gabinecie była właściwie krótka, ot weszli, przywitali się, a raczej chłopak obwieścił ich przybycie, nowa koleżanka zdążyła się przedstawić, Mel już chciała jej odpowiedzieć po raz kolejny wyrywając się z zamyślenia, a właściwie przerywając obserwację to Panny Frost to Meggan, jednak do pomieszczenia weszła kolejna osoba. Mężczyzna miał ważną sprawę do dyrektorki, nawet jeśli stroił sobie żarty, młodzi więc nie mieli innego wyjścia jak usunąć się i nie przeszkadzać. – To my już wyjdziemy, dzień dobry i do widzenia. Powiedziała w końcu przerywając swoje i milczenie i wraz ze swoimi towarzyszami wyszła z gabinetu dyrektorki. z/t. |
| | | Storm
Liczba postów : 120 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Wto Paź 31, 2017 3:42 pm | |
| Z korytarza
Coś ostatnio pustawo w instytucie, czy to tylko jej dziwne przeczucia? Przeczesała lekko palcami swoje włosy, które były luźno rozpuszczone.Kierowała się do gabinetu. Podeszła do drzwi i chwyciła za klamkę otworzyła je i weszła do środka, minę miała obojętną lecz przez krótki moment czasu. -Co się tutaj dzieje? - zapytała patrząc na mężczyznę mrużąc lekko przy tym oczy lecz nie był to wzrok natrętny lecz ciekawski, nawet jeżeli ich wzrok się spotkał wzroku nie odwróciła. Po chwili skierowała wzrok na Emme i kiwnęła tylko głową w geście powitania. -Ominęło mnie coś o czym powinnam wiedzieć? - zapytała obie tu osoby obecne w tym pomieszczeniu. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Lis 01, 2017 12:09 am | |
| Podczas swojego ostatniego skanu okolicy Emma zorientowała się, że na terenie szkoły znajdował się ktoś obcy - a raczej ktoś znajomy, lecz nie będący jednym z mieszkańców czy bezpośrednich sprzymierzeńców Instytutu. Relacje X-Men z Avengers były obecnie wystarczająco przyjazne, aby nie zaczęła od namieszania przybyszowi w zmysłach i pamięci, by zaraz potem odesłać go prosto tam, skąd przybył, nie mniej jednak odkrycie to lekko ją zirytowało. Jak na kogoś, kto podobno był ponadprzeciętnie inteligentny, Tony Stark wykazał się niesamowitym brakiem pomyślunku, skoro udał się do szkoły. Dla jego własnego dobra będzie lepiej, gdy okaże się, że nikt nie zwrócił na tę jego podróż uwagi. Już po jego wkroczeniu do gabinetu panna Frost bez przejęcia czy widocznego zainteresowania obserwowała jego poczynania i słuchała uprawianego przez niego lania wody. Z doświadczenia wiedziała, że jego wypowiedzi przepuszczać należało przez filtr, by oddzielić ważne kwestie od przeważającego nad nimi mówienia dla samej idei mówienia. Iron Man należał do osób, które bardzo lubiły dźwięk swojego głosu. Momentami bywało to zabawne, ale częściej irytujące, gdy chciało się przejść do sedna. Uczniowie opuścili pomieszczenie, przed czym telepatka zwięźle ich pożegnała, a następnie przeniosła wzrok na mężczyznę, który w końcu zajął miejsce w fotelu przed jej biurkiem... I kontynuował przemawianie. Jedna z subtelnie zarysowanych i idealnie zadbanych brwi blondynki uniosła się, gdy nawiązywał do Instytutu. Ją samą z kolei naszła nagła ochota na przerwanie Tony'emu tego kręcenia i zapytanie go wprost o to, co zamierzał osiągnąć przez obrażanie jej i traktowanie jej z lekceważeniem. Chciała zobaczyć jego reakcję. Wiedziała, że się obawiał... I nie musiała nawet sondować jego myśli, aby się o tym przekonać, bo wręcz to mentalnie wykrzykiwał. Emanował tym strachem, przez co - zapewne nieświadomie - dokonywał projekcji swoich obaw... A także obliczeń, które kobieta ignorowała. Wreszcie jednak Stark - po uprzednim zasugerowaniu alkoholu, co Emma zbyła wymownym milczeniem, gdyż od lat nie piła - zdradził po co przybył. Chłodny wyraz twarzy White Queen nie uległ zmianie, gdy jeszcze przez kilka sekund nieruchomo odwzajemniała spojrzenie mężczyzny, już wiedząc co mu odpowie, ale umyślnie pozwalając mu się marynować w jego własnym zdenerwowaniu... I czekając na zbliżające się towarzystwo. Zgodnie z jej przewidywaniami, właśnie w tym momencie drzwi otworzyły się bez wcześniejszego pukania i do środka weszła Storm. Panna Frost przeniosła na nią spokojny wzrok, pozwalając jej odezwać się jako pierwszej. - Tony postanowił ominąć etap pomocy psychologicznej i przybył prosto do mnie. Widzisz, moja droga, w jego głowie pojawiła się dziwna myśl... Najwyraźniej uznał, że dobrze będzie wystawić szkołę pełną dzieci i młodzieży na ataki ze strony obrońców ludzkości oraz ich armii zabójczych robotów. Na szczęście ten pomysł można wyrwać z korzeniami - wyjaśniła z opanowaniem, ale i z uprzejmością, jak gdyby naprawdę traktowała wybicie Starkowi tej wizji z głowy za formę niesienia mu przez nie pomocy. Z Ororo natomiast musiała jeszcze porozmawiać na osobności o paru innych sprawach...
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Lis 01, 2017 4:47 pm | |
| Nie spędził w jej gabinecie nawet pięciu minut, a już żałował, że w ogóle tu przyszedł. Musiał zacisnąć zęby i wytrzymać z blondynką w tym pomieszczeniu jeszcze przez parę dobrych minut. Czasami trzeba się poświęcić dla tego w co się wierzy. Przez swoje usposobienie, Tony nie przyjął za dobrze ciszy, którą oferowała mu panna Frost. Przez pierwsze pięć sekund myślał, że po prostu zastanawia się nad odpowiedzią czy coś, ale potem uznał, że zwyczajnie nie chciała tego komentować. Nie wytrzymał i wskazał na nią otwartą dłonią. - Wolno Ci już mówić... Twoja kolej. Tak działają dialogi, jedna osoba coś mówi, druga odpowiada, zapętl aż mają dosyć rozmawiania ze sobą - rzucił głosem, który zawierał w sobie nutkę protekcjonalności. Ten tekst mógł udowodnić kobiecie, że mężczyzna może i był trochę...absolutnie przerażony, ale dalej był Tonym Starkiem. Nagle inżynier usłyszał za swoimi plecami dźwięk otwieranych drzwi. Obrócił głowę w kierunku wejścia i oparł łokieć o górę oparcia. Okazało się, że do pokoju weszła członkini X-men, Orara...Orere...Oreo...Or-- Storm. Jego twarz przybrała zaciekawiony, choć także nieco podirytowany wyraz. - Rozmawialiśmy o tym, że trzeba pukać zanim się wejdzie - odpowiedział kąśliwie, praktycznie równolegle z Emmą. Pomimo tego udało mu się jednak zrozumieć o czym mówiła blondynka. Poderwał się z krzesła, przejechał palcami po powierzchni biurka dyrektorki i zbliżył się do jednej ze znajdujących się w tym pokoju szaf. Lubił robić...rzeczy. Rzeczy pozwalały mu się uspokoić. Wielu ludzi to irytowało, ciągłe łażenie po pomieszczeniu, bawienie się różnymi rzeczami, ale takie już uroki siedzenia z Tonym w jednym pomieszczeniu. Tym razem podniósł przypadkową książkę. Przyjrzał się jej okładce, zrobił dziwaczną minę i otworzył ją na przypadkowej stronie. - Emma, wiesz co, dzięki - jego uwaga ponownie skupiła się na kobiecie, najwyraźniej już my było lepiej - dzięki, że jednak nie czytasz mi w myślach. Wiem, bo nie wyczytałaś dlaczego to sugeruję. Wyglądam pewnie na szaleńca, po części to nim nawet jestem... Domyśliłem się dlaczego się chowacie, nie jestem głupi Wyszedł na środek pokoju, między dwie panie. - Ukrywanie się było najlepszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem, wychodzi wam póki co świetnie... ale czasy się zmieniają. Mają to. Rząd ma wykrywacz genu X, a nawet jeżeli go nie mają, załatwienie go stanie się dla nich priorytetem- zrobił przerwę by dać reszcie towarzystwa moment na wyciągnięcie własnych wniosków. Spojrzał na jedną i drugą, po czym kontynuował: - Powiedzmy, że z jakiegokolwiek powodu przeprowadzą masowe skany i zobaczą masę odczytów w jednym miejscu, tam gdzie przecież nie powinno nikogo być... innymi słowy - znajdą was, to kwestia "kiedy", a nie "czy". I teraz wejdźcie w buty przeciętnego obywatela, który dowiaduje się o szkole, w której mutanci uczą innych mutantów używać mocy i zajmują się wychowaniem ich, wszystko w sekrecie. Widzicie to? Pomyślą sobie, że szkolicie generację mutancich terrorystów. Dacie sceptykom amunicję. Absolutna katastrofa PRowa. Oczywiście tak nie musi być, możecie do tego nie dopuścić. Jeżeli to wy pokażecie się światu i powiecie o tym, że zrobiliście to by nie być ofiarami rasizmu, że pokazujecie młodym mutantom jak panować nad ich mocami i że w ogóle tulicie szczeniaczki do snu... Cóż, wtedy na pewno będzie lepiej, choć rzecz jasna będzie to wymagało od nas sporo pracy, jeżeli ma się udać. Westchnął i powolnym, zrezygnowanym krokiem podszedł do wolnego fotela przed White Queen. Usiadł na nim, przechylił się w bok i podparł swój policzek pięścią. - Iiiii... jest jeszcze jedna sprawa. Chodzi o konferencję - zaczął cichszym i spokojniejszym głosem - Brakuje mi mutancich boyscoutów. No wiesz, ludzi takich jak Cap, którzy przy okazji są mutantami. Gdybym mógł tam opowiedzieć o tym ile dobrego poczynił instytut, czego dokonali X-men, na pewno wiele osób dołączyłoby się do waszej sprawy, do sprawy mutantów. Próbuję powiedzieć, że akcje instytutu mogą przesądzić o przyszłości waszego gatunku - spojrzał poważnie prosto w oczy Emmy - Wiem, że boicie się zmian, każdy się ich boi. Widzę, że zależy wam na dzieciakach i ich bezpieczeństwie, ale... Pamiętasz czego zawsze chciał Charles? Nie chciał by mutanci musieli się chować przed ludźmi, chciał, żeby byli równi innym obywatelom, żeby mieli lepsze życie. |
| | | Storm
Liczba postów : 120 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Lis 01, 2017 9:49 pm | |
| Nie spodziewała się tutaj debaty na tematy polityczne zwłaszcza z strony mężczyzny, który wyglądał jakby sam wszedł do czyjegoś domu z butami. -Wybacz - rzuciła krótko jedynie z czystej kultury osobistej. Fakt był to jej błąd choć nie sądziła, że znajdzie się ktoś w środku i Emma siedzi samotnie. Nawet gdyby jej tu nie było zapewne poszła by gdzie indziej. -Czy ty jesteś świadom tego co mówisz? Ludzie w aktualnej sytuacji nienawidzą mutantów, nie możemy sobie pozwolić na pokazanie się ludziom na oczy - rzekła spoglądając na Starka, a jej wzrok był świdrujący zwłaszcza kiedy ich spojrzenie się spotkały. Stała wyprostowana z wypiętą piersią, była dumną kobietą lecz nie z zarozumiałą. -Widzę, że sporo wiesz jednak nie jesteś w stanie stanąć w naszej sytuacji, nie wiesz jak bardzo staramy się ochraniać to co zostawił nam profesor. Słyszałam zaledwie strzępki rozmów jakie się tu odbyły i z tego co mówisz to po prostu mamy pokazać się światku pokazać im swoje moce i powiedzieć jacy jesteśmy dobrzy i życzliwi dla ludzi? Nie jesteś świadom konsekwencji takich czynów - rzekła sucho, ostro, a jej wzrok wręcz przeszywał ciało mężczyzny. Czuła się źle, czoła jakby obrażał ją, instytut i to co wo nim robi, mówi jakby pozjadał wszystkie zmysły, myśli, że to wszystko jest takie proste do zrobienia, a nie jest. -Życie jest ciężkie i skomplikowane zwłaszcza dla ludzi z specjalnymi zdolnościami jakimi są mutanci. Nie każdy chce nas rozumieć lub poznać, ty należysz do takich ludzi. Wracaj skąd przybyłeś - rzekła na sam koniec krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Podeszła bliżej na tyle by móc stać między siedzącą Emmą, a siedzącym Starkiem. Chciała patrzeć mu w oczy oczekując odpowiedzi jego jak i jej towarzyszki. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Czw Lis 02, 2017 11:22 pm | |
| Emma przyglądała się Tony'emu z lekkim znudzeniem, którego nawet nie próbowała przed nim zataić. Przez większość czasu wodziła za nim wzrokiem, lecz momentami przenosiła spojrzenie na Ororo, aby podkreślić, że w trakcie tego monologu sprawdzała jej reakcje. Mogłaby je przejąć telepatycznie, to byłoby najprostsze rozwiązanie, ale tak naprawdę nie musiała tego robić, bo i tak się ich domyślała... Po prostu chciała okazać, że się nimi interesowała. To głównie z ich powodu nie przerwała Starkowi na samym początku jego wypowiedzi. Przewidywała co chciał powiedzieć i szybko przekonała się, że miała rację. Nic dziwnego, bo mężczyzna nie poczynił żadnego odkrycia... Zdradził za to, pewnie przypadkowo, że w obecnej sytuacji orientował się gorzej od nich. Panna Frost chciała, aby Storm usłyszała to wszystko na własne uszy i zrozumiała z czym miały tutaj do czynienia. Nigdy nie zaszkodziło mieć wspólnego przeciwnika, a przy dzielących obie kobiety różnicach każda nić porozumienia była na wagę złota. Telepatka wiedziała, że czarownica pogody rzadko naprawdę się denerwowała. Zazwyczaj musiała nad sobą panować, aby jej moce nie zaczęły szaleć wraz z jej emocjami... Ale taka kontrolowana złość jak teraz często bywała dużo bardziej niebezpieczna. Przez typowy spokój Ororo ludzie wykazywali zaś skłonność do zapominania, że mieli przed sobą kogoś, kto niegdyś był czczony jako potężna bogini... A teraz najprawdopodobniej należał do grona najsilniejszych mutantów na Ziemi. - Jak powiedziała Ororo, zwykli ludzie nie są gotowi na informację o istnieniu naszej szkoły, Instytut z kolei nie jest gotowy na zwykłych ludzi. Być może kiedyś to się zmieni, a może zostaniemy ujawnieni wbrew naszej woli, zapewne to ostatnie, lecz nie zamierzamy tego przyspieszać. Przez ostatnie kilkanaście lat ukrywanie się wychodziło nam na dobre - podsumowała gładko. Ona nie mówiła ani ostro, ani sucho, tylko wciąż spokojnie i uprzejmie. Mogła być dla odmiany dobrym policjantem, nawet jeżeli w trakcie swojego wywodu Iron Man zdążył ponownie je obrazić i najwyraźniej nie chciał zobaczyć sytuacji z punktu widzenia Instytutu... Choć twierdził, że było inaczej. Bawiło ją natomiast to, że wypominał jej nauki Xaviera, z którym nigdy się nie dogadywała. Naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, po jak cienkim lodzie stąpał. - Jeżeli się zaś nie mylę, do Avengers należą mutanci. Scarlet Witch i Quicksilver? Ta pierwsza ma przemawiać podczas konferencji. X-Men, choć ukrywają swoje tożsamości, od lat pomagają ludziom na całym świecie, więc nie musisz łączyć ich z Instytutem, aby o nich mówić. Część z nich dopiero co wróciła do domu po tym, jak zapobiegła końcowi wszechświata we wszystkich równoległych rzeczywistościach jednocześnie - kontynuowała i pewnie wymieniałaby tak dalej, gdyby w tym momencie coś jej nie przerwało. Emma rzadko nosiła charakterystyczny komunikator pod postacią znaku X. Zdarzało jej się to, lecz częściej stawiała na drobniejsze urządzenie zakładane do ucha, które przekazywało informacje o wiele dyskretniej... Tak jak teraz, kiedy doniosło jej o serii wybuchów w paru rozpoznawalnych miejscach. Okolice wieży Eiffla, siedziby firmy da Costy w Rio... Oraz Avengers Tower. To komputer Instytutu wyłapał w mediach, te jednak mogły jeszcze nie wiedzieć o wszystkim. Czoło kobiety zmarszczyło się, lecz początkowo nie okazała po sobie nic więcej, w myślach sumując ofiary. - Skoro jeszcze tutaj jesteś, rozumiem, że nie wiesz o eksplozji, do której doszło pod bazą twojej drużyny? - spytała, aby w ten sposób poinformować Tony'ego o jego własnym problemie. Nie wyglądało jej na to, aby Avengers byli bezpośrednim celem ataku, ale i tak w nich uderzał, więc powinni ruszyć do działania.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Nie Lis 05, 2017 1:49 am | |
| Frost i Stark reprezentują sobą kompletne przeciwieństwa. Gdzie ta pierwsza odznacza się stoicyzmem i lakonicznym językiem, ten drugi jest aktywny, niektórzy powiedzieliby "nadpobudliwy" i uwielbia zasypywać innych lawiną słów. Przy nich chłód ścierał się z pasją, konserwatyzm z liberalizmem, spokój z temperamentem oraz - według Tony'ego - błędna odpowiedź z rozsądną prośbą. Emma, jak to miało miejsce wcześniej, pomimo posiadania gotowej odpowiedzi, trzymała ją przez jakiś czas dla siebie. Tym razem sytuacja zmieniła się, gdyż cisza została zastąpiona pretensjami kontrargumentami Oreo. Tak miała na imię, nie? Inżynier prychnął i odwzajemnił spojrzenie czarnoskórej z wyrazem twarzy, przywodzącym na myśl słowa takie jak "bufon". - A jak zamierzacie zmienić tą "aktualną sytuację"? Chowając głowy w piasku? Powodzenia - odpowiedział jej sarkastycznie, bez nuty zwątpienia we własne słowa. To normalne zachowanie w wypadku Starka, ale tym razem było mu trudniej je wykazywać. Przyczyna trudności było spojrzenie białogłowy. Zaczynał podejrzewać, że jej się spodobał... Na surowe spojrzenie odpowiedział uroczym, szerokim uśmieszkiem. - Widzę jak bardzo lubicie marnować szanse, które zostawił wam profesor, to na pewno. Nie, macie pokazać się światku pokazać im swoje moce i powiedzieć jacy jesteście dobrzy i życzliwi dla ludzi podczas bardzo drogiej kampanii marketingowej. Nie chodzi o to co pokazujesz, tylko w jakim natężeniu i jak to prezentujesz. W biznesie nazywamy to propagandą- Mechanik obrócił się na fotelu w stronę pani piorunów. Bez patrzenia, choć z drobnymi problemami, odpiął trzy pierwsze guziki koszuli. Nie, nie próbował jej uwieść, spokojnie. - Życie jest też ciężkie i skomplikowane dla ludzi z odłamkami bomb, pełzającymi im w stronę serca, którzy żyją tylko dzięki potężnemu elektromagnesowi w ich klatce piersiowej. Ty też nie wydajesz się specjalnie zainteresowana tym co różni mnie i Ciebie. To wasz problem - chcecie być rozumiani przez ludzi, ale nie chcecie zrozumieć ludzi. Za to podziwiałem waszego profesora. Nawet bez telepatii potrafił zrozumieć co siedzi innym w głowach, zawsze był parę kroków przed zwykłymi "śmiertelnikami" i przed mutantami. Miał olbrzymią wizję i... czuję, że rozumiem jak chciał zmienić ją w rzeczywistość. To miejsce, to tylko jeden stopień w jego planie... planie sprawienia by dyskryminacja mutantów nie miała już więcej miejsca. Nie widzicie tego?- spojrzał raz na jedną, raz na drugą, by sprawdzić czy wzbudził zainteresowania choć jednej z nich (choć - nie oszukujmy się - Emma nie będzie zainteresowana). Skoro już o wilku mowa... W rzeczy samej, kobieta odpowiedziała na jego słowa. Racja, jej odpowiedź nie zadowoliła go, w końcu White Queen to jedna z ostatnich osób, które chciałyby go zadowolić... ale chociaż tym razem nawiązał jakiś dialog, to osiągnięcie. - Racja, zapomniałem, że ludzie póki co są tylko gotowi na kolesia w metalowej zbroi, nordyckiego boga, zieloną bestię, która wychodzi tylko gdy jakiś koleś się wkurzy, superżołnieża z czasów drugiej wojny światowej, który używa swojej tarczy jako Frisbee i robota, który przechodzi przez ściany- rzucił sarkastycznie. "Ludzie nie są gotowi". Nieważne ile razy to słyszał, nie był w stanie się z tym zgodzić. Superhero age trwa od dawna, ludzie widzieli to co kiedyś było uznawane za dziwne, dzisiaj na te same zjawiska mówi się "norma". Kiedy ludzie po raz pierwszy widzieli mk-3 mknącego przez przestworza, to było coś niesłychanego, ale teraz, kiedy Captain Marvel, Vision i inni przelecieli im za oknami, to już nic nowego. - Emma, nie możesz myśleć o "teraz", pomyśl o przyszłości. Albo wyjdziecie z ukrycia jako bohaterowie, albo zostaniecie ukazani jako przestępcy. Sama właśnie powiedziałaś, że to prawdopodobne, że ktoś was znajdzie nim będziecie gotowi. Co wtedy? Nastepnie wspomniała o słoniu, który siedział w pomieszczeniu i tylko czekał aż ktoś o nim wspomni. - Faktycznie, zapomniałem jak pozytywnie publika reaguje na ex-terrorystów. Zresztą sama powinnaś wiedzieć o tym jak bardzo przyjazny i uroczy jest Pietro. Wcale. Ciężko go "sprzedać" jako przykład dobrego mutanta. Wanda? Może. Chyba, że się wkurzy. Nie polubiłabyś jej kiedy jest zła... o ile byś przeżyła spotkanie ze zdenerwowaną wiedźmą. Wiem, wiem mogę użyć X-men, ale nigdy nie można mieć za dużo argumentów. Wyobraź sobie co by było gdybym połączył ich z instytutem? Ludzie myśleli by, że wychowujecie nową generację bohaterów... Nowych X-menów... Dobra, to koszmarna nazwa, ale wymyśliłbym coś lepszego gdybym miał chwilę nad tym pomyśleć. Miło słyszeć, że u nich po staremu Kiwnął głową i odchylił się do tyłu na fotelu. Nagle, jego zegarek zaczął wibrować, a kojąco spokojny głos Jarvisa opowiedział mu o okropnych wydarzeniach z ostatnich paru chwil. Tony zwinnie poderwał się z krzesła i zaczął nerwowo krążyć po pokoju, kiedy Jarvis starał się przedstawić jak najściślej detale ataków. W pewnym momencie Blondynka zaczęła coś mówić, ale Iron Man wyciągnął ku niej rękę i gestem otwartej dłoni, pokazał jej, że nie ma przeszkadzać. -Żeby tylko pod bazą- bąknął cicho w odpowiedzi, po czym przyłożył palec do ucha po czym zaczął mówić głośnym i wyraźnym głosem: -Jarvis, wyślij jedną zbroję w okolicę, niech ograniczy obrażenia, pomoże rannym, a potem zbada odczyty promieniowania, temperatury...wszystkiego co się może przydać i niech porówna je z każdą bronią z dostępnych baz danych. Niech przyniesie jakieś odłamki bomby, o ile jakieś zostały... Chcę też mapę z lokalizacją wszystkich ataków na świecie. Powiadom wszystkich Avengers w okolicy. Keep me updated... Dłoń z ucha przemieściła się na brodę, a Stark dalej nie przerwał łażenia w kółko po gabinecie -Detonowali bomby przed strategicznymi obiektami, a nie w nich... celowali w ludzi, terroryści. Tylko czemu wszyscy naraz, czemu akurat tam, co chcą przekazać... Hm? Nie, Jarvis, nie wchodź w tryb fortecy, jeżeli ludzie zobaczą, że się boimy, rozsiejemy tylko więcej chaosu i strachu... Każ komuś zadzwonić do ludzi z wiadomości, powiedzieć, że Avengers zajmują się sprawą |
| | | Storm
Liczba postów : 120 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Nie Lis 05, 2017 8:17 pm | |
| Nie sądziła by mogła przemówić do rozsądku Pana Starka, bo ten wyglądał jakby mógł to wszystko zrobić od ręki przy okazji się nie pocąc. W trakcie jakże ciekawego monologu Ororo wzięła dwa oddechy krótkie na opanowanie emocji robiłaś to już nie raz, spokojnie powtarzała sobie w głowie przez krótki okres czasu. Oparła się biodrem o biurko. -Ta propaganda jak to ładnie ująłeś może nam wyjść na niekorzyść. Nigdy nie jesteś w stanie przewidzieć jak ktoś zareaguje na mutanta, który chodzi ulicą jak zwykły obywatel tego miasta - To prawda, że pomagali ludziom ukrywając swoją tożsamość, daje im to korzyści, jednak ciężko mówić otwarcie o mutantach kiedy ich aktualna sytuacja wydaje się dość skomplikowana. -Wtedy będziemy się martwić o to czy ktoś nas znalazł czy nie, z tego co mi wiadomo to nie jest Twój problem tylko nasz - rzekła na spokojnie choć dość oschłym tonem. Nie podnosiła tonu, ani nie gestykulowała w żaden sposób, można rzec, że wyglądała jakby nie przejmowała się tym co mówi Stark choć w środku szalało "tornado". Westchnęła ciężej pod nosem zwłaszcza kiedy ten nagle podniósł się i zaczął mówić do jakiegoś komunikatora. Spoglądała na niego czekając aż zakończmy swój monolog, a kiedy tak się stało padło z jej ust pytanie. -Jak widzisz siebie w tym całym ujawnianiu mutantów? Chcesz nam pomóc czy zaszkodzić? Bo ja widzę to tak, że chcesz nam zaszkodzić, co więcej zagrozić nam oraz uczniom tej szkoły, bo gdy nas znajdą i zamkną to te dzieci zostaną bez dachu nad głową - uniosła jedną brew do góry patrząc na Starka, usiadła pośladkiem na biurku. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Wto Lis 07, 2017 12:22 am | |
| Emma zignorowała uniesioną rękę Starka i dokończyła przemawianie, jak gdyby zupełnie nie zwróciła uwagi na ten gest. Nie obchodziło jej to, że najwyraźniej coś mu zagłuszała. On jak do tej pory nie okazał ani grama kultury, a więc naprawdę nie uważała, by zasługiwał na lepsze traktowanie. Podczas gdy mężczyzna zaczął wydawać rozkazy swojej sztucznej inteligencji, panna Frost przeniosła wzrok na Ororo i uniosła brew. Kobieta zdawała się nie być zainteresowana wybuchami, według jej myśli w pełni skupiała się na najważniejszej dla nich sprawie, czyli na omawianiu przyszłości mutantów... I to dlatego blondynka zrezygnowała z informowania jej o szczegółach wydarzeń. Zawsze mogły o nich porozmawiać później, już na osobności. Telepatka wiedziała za to jak najlepiej wykorzystać tę krótką przerwę w dyskusji. Nie poruszyła się, nie zmieniła też wyrazu twarzy, ani nie zrobiła niczego innego, co by ją z tym zdradziło, lecz sięgnęła swoimi mocami daleko, szukając osoby, z którą już jakiś czas temu nawiązała pewniejszą, stabilniejszą mentalną więź. Dzięki niej znalazła ją o wiele szybciej i łatwiej... W czym pomógł również fakt, że wiedziała gdzie powinna jej szukać. "Mamy właśnie w Instytucie niespodziewanego gościa. Tony Stark uznał, że powinien nas odwiedzić i przekonać nas do ujawnienia szkoły. Porozmawiam o tym z Carol, ale w najbliższym czasie najlepiej będzie, jeżeli wszyscy X-Men zachowają przy Avengers ostrożność. Na wszelki wypadek." Tuż po przesłaniu tej wiadomości White Queen skupiła się na słowach Storm. Tutaj czarownica pogody już odrobinę przesadziła, gdyż przy poparciu S.H.I.E.L.D. oraz kilku wpływowych osób Instytut nie powinien zostać zamknięty nawet wówczas, gdyby otoczenie dowiedziało się, iż uczą się w nim mutanci... Ale prawdziwe zagrożenie byłoby o wiele gorsze i większe. Panna Frost bardziej martwiła się atakami niż problemami prawnymi. - Bez obaw, moja droga. Pan Stark nie zrobi niczego, na co nie wyrazimy zgody. Żadne z nas nie chciałoby przecież pogorszenia relacji między X-Men i Avengers... A że naszej zgody nie ma, to teraz dyskretnie wróci do siebie i zajmie się tymi wybuchami. Rzecz jasna doceniamy chęć pomocy, wciąż oferujemy własną, gdyby potrzebował kogoś o naszych możliwościach et cetera - uspokoiła od razu swoją towarzyszkę, przy okazji subtelnie wypraszając Tony'ego. Powiedział co zamierzał, usłyszał ich opinię, a do tego teraz powinien już rozumieć, że nie zmienią zdania. Dalsza rozmowa nigdzie by ich nie zaprowadziła, jedynie zmarnowaliby na nią czas... A tego Emma robić nie lubiła.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Lis 08, 2017 7:02 pm | |
| - "Jako Avengers jesteśmy zobowiązani bronić niewinnych w potrzebie przed nienawiścią, złem i uprzedzeniem, zachować Amerykańskie wartości takie jak wolność, równość i przytulanie szczeniaczków do snu" Czy jakoś tak, nigdy nie zadałem sobie trudu się tego uczyć... Chciałem powiedzieć, że to JEST mój problem. Ale... serio tak to widzicie? Że kiedy się ujawnicie, z nieba zacznie sypać siarką i ogniem, czterdzieści lat ciemności, trzęsienia ziemi, wulkany, martwi powstaną z grobów, aby was dorwać, będą składane ofiary z ludzi, psy i koty nauczą się żyć razem i w ogóle masowa histeria? A mówili, że to ja mam paranoję - odpowiedział na komentarz Storm w sprawie tego jak ważne dla Starka byłyby problemy instytutu, choć sam nie wyobrażał sobie, żeby ataki były aż tak znowu agresywne, częste, czy mocne. Widać, że pozostanie w izolacji odbiło się na światopoglądzie personelu (i zapewne także uczniów) X-mansion. Pojedyncze przypadki rasizmu, szaleńców i ludzi, którzy się ich bali skrzywiły ich pogląd na ludzkość.
[...]
Kiedy w końcu uznał, że pora wyjść i zająć się problemami tego, podszedł w pośpiechu do drzwi i objął klamkę palcami z zamiarem otworzenia drzwi, gdy nagle usłyszał za sobą kobiecy głos. Jak mógł się spodziewać, to była Storm. Obrócił głowę w jej stronę i już otworzył usta, kiedy nagle Emma postanowiła w końcu przemówić. To co powiedziała, delikatnie to ujmując, nie spodobało się inżynierowi. Momentalnie puścił klamkę, odwrócił się na pięcie i zbliżył się ponownie do biurka. Położył na nim dłoń i spojrzał kboiecie w oczy. - Za to Ci widocznie bardzo zależy na pogorszeniu relacji między mną, a Tobą. Przez ten cały czas nie odpowiedziałaś na praktycznie nic co powiedziałem. Nie czytam w myślach, ale wiem czemu. Boisz się. Nie wierzysz, że nie mam racji, Ty nie chcesz, żebym miał rację. Powinniście się cieszyć, że to Wanda reprezentuje mutantów, a nie ty, bo już by zaczęli budować obozy koncentracyjne. I Avengers nie przydadzą się ludzie z możliwościami chowania głowy w piachu - wskazał na nią karcąco palcem, wyrzucając na wierz wszystko co myślał o przebiegu tej "rozmowy". Był zbyt okrutny? Może. Czy czuł się z tym źle? Niekoniecznie. Podnownie ruszył ku drzwiom, po drodze wskazując na czarnoskórą. - "Moja droga", wiesz po czym poznać, że ktoś mówi szczerze? Kiedy przy życzeniu Ci tego co najlepsze, kończy na et cetera. Dlatego uważam, że Emma jest najszczerszą, najkochańszą osobą, jaką znam. Otworzył drzwi, odwrócił się po raz ostatni w stronę biurka i cofając się do tyłu słał buziaczki, rzecz jasna w bardzo niekonwencjonalnym kontekście. W końcu przestał i zamknął za sobą drzwi. Niewiele ponad dwie minuty później, widziały jak pewien obiekt, niczym czerwona nić, wzbija się w powietrze i odlatuje w siną dal. [z/t] |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Czw Lis 09, 2017 6:44 pm | |
| Prowadząc Wiccana korytarzem, Nori szła dosyć powoli. Nawet jeśli sprawa była pilna to kilka sekund ich raczej nie zbawi. W tym czasie chłopak mógł jeszcze raz przemyśleć dokładnie swoje słowa i przypomnieć sobie, co się przydarzyło jemu i jego koleżance. O ile sam tego nie zrobił, Surge poprawiła mu włosy, które chwilę wcześniej poczochrała. Chętnie zadałaby mu kilka pytań. Chociażby odnośnie jego drużyny. Tego kto w niej był. Jakie mieli moce. Interesowało ją to. Nastolatek jednak nie wpadł tu na pogaduszki tylko z pilną sprawą, więc powstrzymała swoją ciekawość i nie zadawała zbędnych pytań. Może później będzie miał chwilę czasu żeby porozmawiać. Spacer pod gabinet dyrektorki był krótki. W końcu do przejścia mieli tylko kawałek korytarza. Azjatka zapukała do drzwi, zaraz je otwierając i zaglądając do środka. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Widząc, że nie było nikogo poza obiema dyrektorkami, złapała Billy'ego za rękę i wciągnęła go do środka pomieszczenia, otwierając drzwi szerzej i zaraz je za nimi zamykając. - Mamy gościa z pilną sprawą. - oznajmiła kobietom, stając obok chłopaka. Właściwie to nie była pewna czy zostać czy wyjść. Z jednej strony towarzystwo kogoś w podobnym wieku mogło pomóc Wiccanowi w rozluźnieniu się. Z drugiej może jednak niekoniecznie. Koniec końców zdecydowała, że wyjdzie jeśli ją o to poproszą, a póki co zostanie w gabinecie. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Czw Lis 09, 2017 7:41 pm | |
| Już po raz kolejny tego dnia Billy zdecydował się po prostu - choć oczywiście jedynie w przenośni - ugryźć w język i zachować dla siebie swoje uwagi, w tym wypadku dotyczące kwestii więzień dla mutantów i innych osób z mocami. Wiedział na pewno, że przynajmniej Raft i parę innych miejsc było przystosowanych do ich przetrzymywania... A jakoś nie chciało mu się wierzyć w to, że znał wszystkie tego rodzaju ośrodki. Zakładał, że nieznajoma trafiłaby do jednego z nich i przy odrobinie szczęścia okazałaby się za mało istotna, aby ktoś chciał ją uwolnić... Albo na przykład zaoferować jej jakiś układ i w ten sposób umożliwić jej ucieczkę. Miał szczerą nadzieję, że to ostatnie działo się tylko i wyłącznie w filmach. Trzymanie ust na kłódkę okazało się być zresztą dobrym pomysłem, nie po raz pierwszy i pewnie nie ostatni. W końcu rówieśniczka uznała, że usłyszała wystarczająco dużo, aby zabrać go do dyrektorki... A Kaplan pokiwał na to głową, gotów się za nią udać. Nie przewidział jedynie tego, że po drodze dziewczyna zechce zainicjować kontakt fizyczny i właśnie to zaskoczenie sprawiło, że w jego momencie nastolatek wyraźnie się spiął, zamrugał szybko i odchylił się lekko w przeciwną stronę, nawet jeżeli nie cofnął się całkowicie. Samym zmierzwieniem włosów w ogóle się nie przejmował. I tak praktykował chaos na głowie, więc różnica była pewnie niewielka. Problem polegał na tym, że Billy nie przywykł do bycia dotykanym przez obcych... Ani nawet przez zwykłych kolegów i znajomych, z nielicznymi wyjątkami. Rodzina czy przyjaciele - to co innego, ale chłopak był na ogół bardzo prywatną osobą i to przekładało się również na jego silne przywiązanie do przestrzeni osobistej. Niezapowiedziany kontakt trochę go zestresował. Nie zdenerwował go, nie miał o niego pretensji... Ale aż mu się zrobiło głupio i prawdę mówiąc nie bardzo wiedział jak powinien ten gest zinterpretować. Myślał o tym przez cały spacer do następnego pomieszczenia, a tuż przed wejściem do niego sytuacja jeszcze się pogorszyła, gdy Noriko zdecydowała się poprawić mu włosy. Tym razem Kaplan zareagował mniej zauważalnie, ale w dalszym ciągu nie był pewien co o tym myśleć. Na szczęście prędko zajęło go coś innego, bo kiedy tylko znalazł się w gabinecie i przejechał wzrokiem po zebranych, jego wewnętrzny fanboy rozbudził się z pełną mocą. Przebywając w siedzibie X-Men wcale nie było mu trudno rozpoznać kogoś o ciemnej skórze i długich, białych włosach. Storm należała do tych bardziej charakterystycznych bohaterów i znajdowała się całkiem wysoko na osobistej topliście nastolatka, który cenił ją między innymi ze względu na jej dumną, wręcz królewską postawę oraz elektryczne moce. W pewnym sensie widział w niej wzór do naśladowania... Taki niedościgniony, bo wątpił, aby sam był w stanie zacząć się w ten sposób zachowywać. Jeżeli więc na moment Billy się zawahał i tylko wpatrywał się w kobietę szeroko otworzonymi oczami, to w tym wypadku czuł się w pełni usprawiedliwiony. Jak długo nikt mu tego nie wytykał, nie było źle... I na szczęście słowa Noriko szybko przywołały go do porządku, więc nie sądził, aby tak naprawdę się gapił, nie nazbyt długo. Jego spojrzenie przesunęło się ku drugiej z kobiet, która znajdowała się za biurkiem, więc najwyraźniej była dyrektorką, o której mówiła jego rówieśniczka. Jej już nie rozpoznawał, ale po krótkim namyśle doszedł do wniosku, że to nic dziwnego. Logiczne, że Instytut nie chciał, aby jego głowa łatwo kojarzyła się z X-Men. - O ile nie przeszkadzamy. Ale to faktycznie pilne. Pilne w sensie moje koleżanki pilnują w tej chwili agresywnej i niebezpiecznej mutantki, której nie chcą oddać policji, bo może uda się jej jeszcze pomóc - wyjaśnił od razu. Szczerze i prawdziwie nie chciał niczego kobietom przerywać i czuł się coraz dziwniej z tym, że przybył je o coś prosić, ale ten pomysł rzeczywiście wydawał mu się najlepszy... Zaraz. Czy one w ogóle wiedziały kim był? Shadowcat chyba im coś o nim wspomniała...? A może jednak powinien był się przedstawić? Tak, od tego należało zacząć, ale teraz już trochę za późno. Cudownie sobie z tym wszystkim radził, nie ma co. - I jestem Wiccan. Z Young Avengers. Ostatnio pomogłem Shadowcat i Icemanowi z transportem, a potem dogadywaliśmy się odnośnie współpracy, treningów i tak dalej...? - dodał tak czy siak dla przypomnienia, bo to było chyba lepsze od całkowitego pominięcia kwestii tożsamości.
|
| | | Storm
Liczba postów : 120 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Czw Lis 09, 2017 8:34 pm | |
| -Chyba za bardzo mnie poniosło, wybacz Emmo - rzekła do swej towarzyszki kiedy to Stark z zniknął jej z oczu. Wnikanie za bardzo w tą rozmowę nie dało jej za wiele, a jedynie teorie w aktualnej chwili nie możliwe do zrealizowania. Wstała z biurka i poprawiła dłonią swoje ubranie, a raczej przejechała dłonią po materiale sprawdzając czy aby się nie pogniótł. Nie minęła chwila długa, a po chwili zjawili się kolejni goście w gabinecie. -Witajcie - rzekła łagodnie spoglądając na dwójkę młodych ludzi. -A cóż się stało? - zapytała łagodnym tonem zastanawiając się o co też może chodzić. Wysłuchała ich w milczeniu lecz z widocznym zainteresowaniem. -Mutantki? Gdzie ona się teraz znajduje? - zapytała. Jeżeli będą mogły pomóc to oczywiście to zrobią o ile nie będzie za późno i policja będzie szybsza od nich. W takich sprawach my mutanci powinniśmy reagować jak najszybciej się da, lecz nie zawsze się to udaje. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Czw Lis 09, 2017 10:26 pm | |
| Podczas gdy Iron Man miotał się po pomieszczeniu, wygłaszając swoje mądrości, obie brwi Emmy powoli przesunęły się w górę, lecz poza tym jej postawa oraz ułożenie ciała nie uległy żadnej zmianie. Rzeczywiście sprawiała wrażenie idealnego przeciwieństwa nerwowego mężczyzny, nieustannie spokojna, chłodna i opanowana, przez cały czas mająca kontrolę nad sytuacją i nie pozwalająca się wyprowadzić z równowagi. Prawdę mówiąc nawet nie próbowała zrozumieć części z pretensji Starka, gdyż doskonale wiedziała skąd brały się jego oskarżenia... W związku z czym pod koniec po prostu wymownie przeniosła wzrok na Ororo. Nie zaszczyciła Tony'ego pożegnaniem. Na nie również sobie nie zasłużył, nie tylko przez dziwne pomysły, ale i zachowanie. Kiedy kobiety zostały już same, panna Frost na wszelki wypadek telepatycznie śledziła oddalanie się ich gościa, aby mieć pewność, że nie zrobi na terenie szkoły niczego podejrzanego. Wyglądało jednak na to, że po prostu się oddalał, więc większość jej uwagi mogła skupić się na Storm. Blondynka pokręciła powoli głową na to jej usprawiedliwienie. Potrafiła zrozumieć emocje, nawet jeżeli osobiście ich unikała... A Tony Stark z pewnością wykształcił sobie wybitny talent do irytowania ludzi. - Mężczyźni naprawdę nie potrafią przyjąć słowa "nie" - skomentowała jedynie, lecz nie brzmiała na zdziwioną tym faktem. Choć miała kilka spraw do omówienia z Ororo, to wyczuwała już kolejne nadciągające osoby, z których jedną zidentyfikowała jako Noriko Ashidę, drugą zaś... Jako chłopca, który niedawno wszedł w kontakt z X-Men. W takich warunkach nie opłacało się zaczynać nowego tematu, więc Emma skierowała wzrok ku drzwiom, czekając na ich otworzenie się... I zatapiając swoje mentalne pazury w umysły obojga nastolatków. Nie wchodziła w nie głęboko, nie szukała niczego prywatnego, ale interesowało ją czego potrzebowali. Wolała się na to przygotować. Informacje układały się już w jej głowie, gdy pomieszczenie wypełnił odgłos pukania, a następnie do środka wkroczyli kolejni goście. W związku z tym White Queen pozwoliła, aby na początek to Storm poprowadziła dyskusję, podczas gdy ona sama skupiła się na badaniu wspomnień Wiccana oraz jego reakcji. Przyglądała się chłopakowi uważnie, przenikliwie, w tej chwili odpuszczając jeszcze podobne traktowanie jego towarzyszce... Która również była im winna wyjaśnienia, choć w zupełnie innej sprawie. - W Los Angeles. Przyjmiemy ją i przeprowadzę z nią kilka sesji, ale uprzedzam, że nie mogę zagwarantować skuteczności terapii... Szczególnie, że jej podejście może wynikać ze świadomego wyboru - Emma czuła się pewnie ze swoimi umiejętnościami, lecz niektóre umysły były na tyle delikatne, że pod wpływem telepatycznych manipulacji zrywały się niczym za mocno naprężone struny. Nie każdemu udawało się pomóc i czasami lepiej już było zrezygnować, aby nie wyrządzić większych szkód... Choć musiała spróbować. Prawdopodobnie bezdomna mutantka bez normalnych ludzkich zahamowań dla własnego dobra nie mogła być pozostawiona samej sobie. W dodatku zrobiłaby im okropną reklamę.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gabinet Emmy | |
| |
| | | | Gabinet Emmy | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |