|
| Gabinet Emmy | |
|
+19Wiccan Surge Tony Stark Gloriana Rogue Wither Shadowcat Rockslide Storm Nightcrawler Melyonem Morningstar Dust Łaska Loki Wind Dancer Wolfsbane Rictor X-23 Roberto da Costa 23 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Gabinet Emmy Nie Lip 03, 2016 7:45 pm | |
| First topic message reminder :Wyposażony we wszystko to, co gabinet posiadać powinien, pokój ten położony jest w tej bardziej cichej części budynku, przynajmniej jak na możliwości Instytutu, a do tego oferuje piękny widok na ogrody za oknem. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Cze 28, 2017 11:38 am | |
| W przypadku Kitty słowa podejrzeń nie wywołały. Raczej zadowolenie, że kobieta dokładnie rozumie obecną sytuację. Może i nie przepadała za Emmą, ale to wcale nie znaczy, że ją lekceważyła. Doskonale zdawała sobie sprawę z jej inteligencji. Spodziewała się więc, że będą zgodne co do tego tematu. Chyba wszyscy tutaj myśli o tym żeby Instytut był bezpieczny. Ujawnienie go, w chwili obecnej, mogłoby się źle skończyć. A kto wie co mogłoby się stać przez takiego Santo, który nie chciał chyba przemyśleć tego co robił. - Nie wiem, czy w Santo ktokolwiek budzi respekt. Poza Loganem oczywiście. Jego na pewno uczniowie i reszta szanują. Jednak przekażę mu wszystkie informacje, a po powrocie Wolverine'a i z nim porozmawiam na temat Rockslide'a. Powinien wiedzieć o jego wybrykach. - skinęła lekko głową. Średnio jej się widziało pouczanie Kamyczka, ale ktoś musiał to zrobić, a w chwili obecnej chyba tylko ona była na miejscu i w dodatku bez żadnego zajęcia. Powinna się więc jak najszybciej tym zająć żeby załatwić sprawę i mieć ją z głowy. Informacja o tym, że dziewczyny były już z Santo była według niej sporym plusem. Może jeśli da mu naganę przy kimś to bardziej się tym przejmie. Jakby nie patrzeć narobi mu wstydu przy dwóch młodych uczennicach. Wiedziała też, że Sooraya przyjaźni się z nim i na pewno jako dobra przyjaciółka również będzie go ostrzegać przed brawurowym działaniem. Nie licząc drobnego szczegółu, jakim było bezwarunkowe słuchanie się przywódcy, Dust była całkiem rozsądna. - Być może Wiccan postanowił, że czas wracać do reszty grupy. Wspominał, że ma swoją drużynę choć nie on jest przywódcą. Jest też chętny na współpracę z nami. Mam wrażenie, że jest naszym fanem - tu się lekko uśmiechnęła, wspominając entuzjazm nastolatka na ich widok i rozmowę. Uśmiech zaraz został odgoniony przez kolejne dzisiaj kichnięcie. Pociągnęła lekko nosem. - O ile sama nie masz do mnie żadnej sprawy to pozwolisz, że pójdę już złapać Santo - nie ruszyła się jeszcze z miejsca, czekając na jakikolwiek znak ze strony White Queen. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Cze 28, 2017 6:52 pm | |
| Emma nie miała ochoty powtarzać swojego wcześniejszego wyjaśnienia z dyskusji z Kurtem, w związku z czym tym razem zachowała dla siebie przemyślenie, iż równie dobrze Wolverine mógł nie wrócić do nich w ogóle... A nawet jeśli by to zrobił, to w dalszym ciągu nie udało im się przecież ustalić niczego w sprawie zbliżającego się najnowszego końca świata. Oby Avengers i S.H.I.E.L.D. lepiej sobie z tym radzili, bo jeżeli nie sprawdzi się ich pierwsza linia obrony, ta działająca na miejscu, to będą mieli na głowie poważny problem. White Queen odnotowała w pamięci, aby w najbliższym czasie skontaktować się z Carol i ustalić jak wyglądała w tej chwili ich sytuacja. Najpierw jednak panna Frost musiała zakończyć tę dyskusję, bezpośrednio po niej zaś... Czekało ją jeszcze jedno istotne spotkanie. Instytut powinien dalej jak najlepiej funkcjonować. Większe i mniejsze zagrożenia przychodziły i odchodziły, niebezpieczeństwo zniszczenia Ziemi pojawiało się niemalże regularnie, ale szkoła i drużyny nie mogły przez to spoczywać na laurach i tak po prostu czekać na koniec. To właśnie dlatego już teraz Emma wystosowała telepatyczne wezwanie do jednego ze swoich podopiecznych, na podstawie jego położenia wyliczając, że prawdopodobnie powinien do niej dotrzeć na krótko po wyjściu Shadowcat. W tym czasie jednak kobieta w dalszym ciągu słuchała swojej rozmówczyni, po prostu dzieląc uwagę pomiędzy kilka zadań i wątków myślowych. Skinieniem głowy skwitowała informacje na temat ich niedawnego gościa, choć prawdę mówiąc były dla panny Frost zbędne. Wcześniej wyciągnęła już z jego umysłu wiedzę o Young Avengers, wliczając w to ich cele oraz dotychczasowe działania. Tę kwestię również zamierzała wkrótce skonsultować z Carol. - Powodzenia. Upewnij się, że dobrze cię zrozumie, potem zaś znajdź jednego z tych uzdrowicieli, którzy nie są obecnie zajęci zabawą w bohatera. X-Men mogą być potrzebni w każdej chwili, a kichanie w trakcie misji byłoby... Co najmniej kłopotliwe - poleciła, po czym skierowała się w stronę swojego krzesła. Obróciwszy je lekko w swoją stronę, zajęła w nim miejsce, a następnie znów ustawiła je przodem do biurka, równocześnie zakładając nogę na nogę. - Będziemy w kontakcie - dodała, mając przez to głównie na myśli swoje regularne, mentalne skanowanie całego terenu Instytutu. To powiedziawszy, blondynka otworzyła już i uruchomiła swojego laptopa, wyraźnie ukazując, że z jej strony był to koniec rozmowy, a Kitty mogła się oddalić.
|
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Pią Cze 30, 2017 1:40 pm | |
| Kitty skinęła lekko głową, nie mając wiele więcej do powiedzenia i podeszła do drzwi. - Ciężko to przyznać, ale mogłabyś zostać przywódczynią. Potrzebujemy oficjalnego lidera, a nie wiem kto poza tobą byłby dobry na tym stanowisku. Logan ma chyba wystarczająco dużo na głowie. Chociaż pewnie ty też. Ale trzeba się zastanowić nad tym. - po tych słowach wyszła już z gabinetu, kierując się w stronę hangaru i przenikając przez podłogę oraz kolejne ściany. Miała chwilę czas na dokładne przemyślenie, co powiedzieć Santo, by go nie urazić, a jednocześnie dać mu do zrozumienia co robi źle i co musi poprawić w swoim zachowaniu. Później poszuka jakiegoś uzdrowiciela i poprosi o wyleczenie kataru. Sama wiedziała, że nie powinna być chora. Emma nie musiała jej o tym przypominać. Kitty nawet nie lubiła być chora choć to byłaby dobra wymówka żeby poleniuchować trochę.
z/t |
| | | Wither
Liczba postów : 6 Data dołączenia : 13/01/2017
| Temat: Re: Gabinet Emmy Wto Lip 11, 2017 4:50 pm | |
| Kevin wciąż nie był tak naprawdę przekonany do powrotu do Instytutu. Był tutaj już jakiś czas, sporo przeżył i nawet zdążył nawiązać kilka znajomości, liczył, że nieco głębszych niż wcześniej ale mimo to... Wciąż czuł, że tutaj nie pasuje, nie tak naprawdę. Wielu młodych mutantów miało destrukcyjne moce, ale mogły się nauczyć je kontrolować i często nie szkodziły w relacjach z innymi, a on... On się bał, że nigdy tego nie osiągnie, nie ograniczy tej mocy, nie skieruje w odpowiednią stronę - w końcu co dobrego może wyjść z niszczenia tego co organiczne? A często wątpił w to by mógł nad tym zapanować tak jak chciał - kiedyś jeszcze miał nadzieję, że uda mu się żyć normalnie ale przecież nie było szans by wpłynął na swoją skórę, by przestała być mordercza.... Prawda? Westchnął cicho, wracając spojrzeniem do rzeźby nad którą właśnie pracował; sięgnął po palnik, ostrożnie przykładając niewielki kawałek metalu by przyspawać go do pozostałych. Na pierwszy rzut oka owe kawałki nie tworzyły nic konkretnego, jeśli jednak uważnie się spojrzało, zwłaszcza z perspektywy Kevina w tych chłodnych i na swój sposób sztywnych fragmentach można było dostrzec kobiece oblicze; nie żadne konkretne, przynajmniej nie dla innych, sam Kevin doskonale widział podobieństwo do pewnej blondynki. Metal zawsze był postrzegany jako chłodny, twardy i nieprzyjemny materiał, a mimo to gdy teraz patrzył na swoje dzieło, miał wrażenie jakby było żywe. Daleko mu było do realizmu, nie na tym to polegało, ale on sam miał wrażenie jakby ją ożywił. Zdjął rękawice ochronne i przesunął palcami po obliczu rzeźby; za każdym razem poniekąd bolało gdy nie czuł pod skórą ciepła drugiego ciała i nie zapowiadało się by prędko poczuł. Właśnie był w trakcie szlifowania stopionych fragmentów na łączeniach gdy odebrał od Panny Frost przekaz telepatyczny. Odmyślał proste "Oczywiście, zaraz będę, Panno Frost." Ułożył narzędzia na biurku, założył swoje rękawiczki i wyszedł z szopy, w której tymczasowo pozwolono mu mieć swoją pracownię. W pierwszej chwili po wyjściu przysłonił lekko oczy przed słońcem, a kiedy te przywykły do jasnego otoczenia, rozejrzał się po drodze dookoła. Zazdrościł rówieśnikom krótkich spodni czy rękawów, on sam w golfie, nawet jeśli stosunkowo cienkim, nie czuł się zbyt komfortowo przy tej pogodzie, syntetyczny materiał również nie pomagał; przyspieszył nieco kroku by po chwili znaleźć się w nieco chłodniejszych murach Instytutu. Od razu skierował swoje kroki w stronę gabinetu Pani Dyrektor, odetchnął cicho pod drzwiami po czym w nie lekko zapukał; wiedział, że Emma pewnie już dawno go wyczuła, ale stare nawyki zostają. Dlatego też dopiero po chwili otworzył je i wszedł do środka, tak by stanąć blisko biurka. - Wzywała mnie Pani, coś się stało? - Spytał nieco niepewnie, w głowie wciąż mając nieprzyjemne wspomnienia całej sytuacji z FBI. Miał nadzieję, że inny agent albo co gorsza agencja sobie o nim nie przypomniał i cały cyrk nie zacznie się na nowo. Chciał w końcu odetchnąć i przez chwilę poudawać, że jest normalny, skupić się na swojej sztuce. Spojrzał uważnie na piękne oblicze blondynki, czekając na jakieś złe wieści, bo te w jego życiu ostatnimi czasy były na porządku dziennym. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Wto Lip 11, 2017 8:22 pm | |
| Choć spojrzenie Emmy utrzymywało się już na ekranie włączającego się laptopa, to jednak kobieta słuchała kroków Kitty... I uniosła ku niej wzrok, gdy te na moment ucichły. Choć blondynka zadbała o to, aby wyraz jej twarzy się nie zmienił, to jednak musiała przyznać, że poczuła się lekko zaskoczona słowami Shadowcat. Zabrzmiały prawie jak, kto by pomyślał, komplement... Cóż za niedopatrzenie ze strony panny Pryde. - Jestem pewna, że X-Men wprost nie mogą się doczekać chwili, gdy przejmę rządy nie tylko nad szkołą, ale i nad samą drużyną - oznajmiła, a gdy druga kobieta zniknęła już za drzwiami, White Queen ponownie opuściła spojrzenie ku ekranowi. Miała jeszcze parę rzeczy do zrobienia, aby dobrze przygotować się na przybycie swojego podopiecznego. Przede wszystkim panna Frost znów odpaliła bazę danych z uczniami Instytutu, a następnie wybrała zapisaną wcześniej selekcję. Już jakiś czas temu podzieliła młodzież na członków nowej drużyny, kandydatów do niej, a także osoby, które mogłyby się przydać w przyszłości... Oraz, oczywiście, na tych, którzy nie pasowali do żadnej z tych kategorii. Tych ostatnich było najwięcej. Emma przeskanowała wzrokiem trzy pierwsze listy, delikatnie marszcząc czoło i rozważając wprowadzenie do nich drobnych zmian. Blondynka nie była pewna jak długo zajmowała się kwestią New X-Men, lecz w pewnym momencie zdecydowała się wykonać kolejny telepatyczny skan okolicy. Jakież było jej zdziwienie, gdy odnotowała na terenie szkoły obecność nie tylko składu, który wybrał się do Houston, ale także Rogue, Logana i Summersa... Wszyscy musieli powrócić w niewielkim odstępie czasu od siebie. Panna Frost podejrzewała, że powinna rozmówić się z obiema grupami, a przynajmniej z ich przedstawicielami, lecz wyczuwała, że jej następny gość już się zbliżał, więc póki co ograniczyła się tylko do zassania informacji z kilku wybranych umysłów. Kobieta zaczęła od zapoznania się ze wspomnieniami dotyczącymi Houston, w mgnieniu oka uzupełniając swoją wiedzę o informacje na temat demonicznych oraz smokopodobnych istot, jak również pozaziemskich pojazdów. Szczegółom zamierzała przyjrzeć się później, lecz ogólny wgląd w sytuację uspokoił ją, że uczniowie wrócili w jednym kawałku, a na miejscu poradzili sobie zaskakująco dobrze, zważywszy na okoliczności. Zaraz potem White Queen skupiła się na obrazach z kosmicznej wycieczki X-Men, a w tym czasie jej czoło zmarszczyło się jeszcze bardziej. Wyglądało na to, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, a to było najważniejsze... Lecz Emma domyślała się, że będą mieć teraz do czynienia z obniżonym morale. Bajecznie. Dźwięk pukania szybko wyrwał kobietę z jej rozmyślań i przyciągnął jej spojrzenie ku drzwiom. Krótkim "proszę" zaprosiła swojego podopiecznego do środka, a gdy już się jej ukazał, przeniosła swój wzrok właśnie na niego, wygładzając rysy twarzy, aby nie zdradzać zaniepokojenia. W swoim białym, lekkim stroju blondynka i tak odczuwała wysoką temperaturę otoczenia... Nie chciała nawet myśleć o tym, jak bardzo taka pogoda naprzykrzała się Kevinowi. - Obawiam się, iż dzieje się aż nazbyt wiele, zapewniam jednak, że osobiście nie wpadłeś w żadne kłopoty. Usiądziesz? - krótkim ruchem dłoni Emma wskazała chłopakowi fotel po drugiej stronie swojego biurka. Wbrew pozorom nie czytała jego myśli, a jedynie oparła się na tonie jego głosu. Pewnie mało kto kojarzył wezwanie do dyrektorki z czymś pozytywnym, dlatego chciała od razu go uspokoić. Młodzież, a szczególnie swoich uczniów traktowała inaczej od dorosłych. W ich przypadku nie zależało jej na wprowadzaniu napięcia, które dawałoby jej przewagę w rozmowie.
|
| | | Wither
Liczba postów : 6 Data dołączenia : 13/01/2017
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Lip 12, 2017 9:28 am | |
| Trochę mu ulżyło gdy Emma powiedziała, że nie wpakował się w żadne kłopoty, tak wyjątkowo. Widział jednak, kiedy wszedł, że coś trapiło kobietę... Kwestia ostatniego ataku na Instytut? Czyżby był poważniejszy niż na początku myślał? Niewiele z niego wyniósł, postanowił się nie angażować, wspomnienia "morderstwa" Laurie wciąż świeże w jego głowie, nawiedzające nocami w koszmarach sennych... Dlatego uznał, że lepiej będzie posłusznie się ewakuować niż sprawdzać co się dzieje, a co gorsze, bawić w bohatera. Jego marzenie o zostaniu X-Manem, każdego dnia po trochu obumierało, przy każdej nieudanej próbie opanowania i zrozumienia własnej mocy, póki co jedyne co rozumiał to to jak go wzywa, jak wymusza na nim potrzebę odebrania życia. Czasem gdy już nie mógł tego znieść, próbował zagłuszyć to sztuką, ale nie pomagało, nie na długo a każdego dnia było coraz gorzej. Czuł to coraz wyraźniej. Zajął wskazany fotel i spojrzał wyczekująco na kobietę, skoro nie wpakował się w problemy, nie był pewien czemu kobieta go wezwała. Wątpił by chciała z nim porozmawiać o ataku, a wszystko inne wydawało się w tej chwili odległe i nieważne patrząc przez pryzmat tego ile działo się w i dookoła Instytutu jak i samych X-Manów. Odkąd mutanci wyszli na jaw, ciągle coś się działo, telewizja praktycznie nie milczała; domyślał się, że Panna Frost była na bieżąco i angażowała się w wiele spraw, tym bardziej nie mógł znaleźć powodu, co było tak istotnego by go wzywać... |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Lip 12, 2017 2:22 pm | |
| Emma obserwowała swojego gościa, podczas gdy ten podchodził bliżej i zajmował miejsce we wskazanym fotelu, lecz nie odzywała się przez ten czas, pozwalając mu najpierw usadowić się wygodnie. Dobrze wiedziała, że po tej rozmowie czekało ją jeszcze wiele innych zajęć, w tym kilka pilnych, ale nie chciała z tego powodu przyspieszać dyskusji z Kevinem... Bo choć pierwszy z tematów, które zamierzała poruszyć, był po prostu oficjalny, to drugi już bardzo osobisty i delikatny. - Być może słyszałeś o tym, że jesteśmy w trakcie wprowadzania w szkole poważnych zmian. W obliczu ostatnich wydarzeń zmuszeni byliśmy przemyśleć naszą sytuację i zdecydowaliśmy się zlikwidować dotychczasowe składy... Wliczając w to Hellions - poinformowała chłopaka na początek. Zdawała sobie sprawę z faktu, że ta informacja krążyła już po Instytucie, ale Kevin zwykle trzymał się na uboczu, więc White Queen wcale by to nie zaskoczyło, gdyby do niego ta nowina jeszcze nie dotarła. - Na ich miejsce założyliśmy nową drużynę, można powiedzieć, że młodych X-Men. Ich treningi będą intensywniejsze, przejdą dodatkowe szkolenia, których nie przewidywaliśmy dla poprzednich składów, będą także brać udział w misjach, choć oczywiście nie tak niebezpiecznych, jak w przypadku głównej grupy... A kiedy szkoła znów znajdzie się w obliczu zagrożeniu, staną do jej obrony - wyjaśniła najważniejsze kwestie, przez większość czasu utrzymując spojrzenie na swoim podopiecznym, pomijając jedno krótkie zerknięcie w dół, na ekran laptopa. W ostatnim zdaniu kobieta umyślnie użyła słowa "kiedy", a nie "jeżeli", choć nie podkreśliła go zmianą tonu głosu. Nie planowała okłamywać uczniów, a prawda była taka, że w przyszłości spodziewała się kolejnych aktów agresji... Choć niekoniecznie ze strony kosmitów. - W tej chwili do New X-Men należy pięć osób, w tym jedna przydzielona z samego X-Men. To oczywiście niewiele, dlatego wciąż dobieramy kolejnych kandydatów. Wezwałam cię właśnie po to, aby osobiście zaproponować ci miejsce w nowej drużynie - to powiedziawszy, Emma wreszcie zamilkła, przyglądając się swojemu uczniowi i w żaden sposób go nie popędzając. Rozumiała, że opuściła kilka istotnych kwestii, o które Kevin mógłby chcieć ją najpierw zapytać, ale wynikało to z faktu, że wolała nie zasypywać go od razu zbyt wieloma informacjami, w których by się pogubił.
|
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Nie Lip 16, 2017 3:58 pm | |
| Zupełnie nie zważała na to, że ktoś może już przebywać w środku i prowadzić z kobietą jakąś ważną dyskusję. Prawdę mówiąc, przemierzając szkolne korytarze nawet się nad tym faktem nie zastanawiała. Miała wiele na głowie, i w główniej mierze były to rzeczy, które chciała bezpośrednio omówić z Emmą. Choć i tak była przekonana o tym, że ta o wszystkim już doskonale wie. Znała metody White Queen, która regularnie przeczesywała teren Instytutu i telepatycznie wyciągała od ludzi co ciekawsze informacje. Często bez ich wiedzy. Gdy dotarła pod gabinet Frost, bez chwili zawahania po prostu wtargnęła do środka. - Musimy porozmawiać. – rzekła zatrzaskując za sobą drzwi. Pobrudzony, mocno poszarpany strój, zaschnięta krew, pokryta cienką warstwą pyłu skóra… Ogólny wygląd Anny i nienajlepszy stan jej ubioru dość dobitnie świadczyły o tym, że jeszcze przed momentem wspólnie z innymi X-Men i przedstawicielami odległego kosmicznego imperium walczyła nie tylko o swoje życie, lecz także o życia milionów istot, które mogłyby zginąć, gdyby razem z Phoenix nie powstrzymali potęgi starożytnego kryształu i szalonego cesarza. To prawdopodobnie jest ich największy wyczyn. Historia, którą niektórzy z nich będą wspominać bardzo długo. W tym ona. Nawet jeśli ostatecznie nie przyłożyła się do zwycięstwa w takim stopniu jak pozostali, to i tak czuła ogromną dumę. Dumę wymieszaną ze smutkiem i żalem spowodowanymi ostateczną utratą Jean. W dodatku cały czas miała w pamięci słowa Phoenix, wypowiedziane w chwili, gdy istota przekazała Rogue cząstkę siebie. W przypadku porażki tej potężnej istoty miała oddać ją odpowiedniej osobie, wśród nich wymienione zostało właśnie nazwisko White Queen. Nie miała pojęcia co stało się z Jean/Phoenix po tym jak powstrzymały destrukcyjną moc kryształu. Umarły? Przeżyły? Umysł podpowiadał jej to pierwsze, tego też trzymała się od samego początku, dlatego też w taki sposób udzielały jej się smutek i w pewnym stopniu cierpienie związane z utratą bliskiej osoby. Dopiero, gdy zbliżyła się do biurka, przy którym siedziała blondynka Anna Marie zdała sobie sprawę z tego, że poza ich dwójką w pomieszczeniu znajduje się ktoś jeszcze. Pustym wzrokiem spojrzała na nastolatka siedzącego w fotelu tuż obok. Nie miała problemu z rozpoznaniem chłopaka. Nie odezwała się do niego jednak ani słowem. Oczekując na reakcję kobiety, z powrotem przeniosła na nią swój wzrok. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Lip 19, 2017 8:28 pm | |
| Emma zdawała sobie sprawę z tego, że jej propozycja dotyczyła poważnej sprawy i w dodatku wiązała się z realnym niebezpieczeństwem. Tego ostatniego niestety nie była w stanie całkowicie wyeliminować, nawet jeżeli zamierzała w miarę swoich możliwości pilnować New X-Men. To między innymi dlatego przydzieliła im do opieki X-23, o której wiedziała, że na pewno postawi się pomiędzy nimi i zagrożeniem... Lecz żadna z nich nie mogła zadbać o wszystko. To właśnie z tego powodu blondynka nie naciskała swojego podopiecznego i nie zaprzątała jeszcze jego myśli tą drugą sprawą, dla której go wezwała. Obawiała się zresztą, że ich dalsza rozmowa będzie musiała poczekać, gdyż wyczuwała zbliżającą się Rogue... I nie miała żadnych złudzeń odnośnie celu jej wyprawy. Uniosła jedynie brew na tak nagłe wkroczenie drugiej kobiety do środka, lecz nie skomentowała braku pukania. Nie przy uczniu. - Tak, najwyraźniej musimy - zgodziła się za to, przenosząc spojrzenie z Rogue na Kevina. Prawdę mówiąc nie miałaby nic przeciwko temu, aby był obecny podczas tej dyskusji, gdyby nie to, że wolała nie obarczać go kolejnymi problemami. Chłopak i tak posiadał już dość na głowie, a powinien mieć szansę w spokoju zastanowić się nad jej ofertą, bez uczucia presji, które mogłoby wyniknąć z ostatnich wydarzeń. - Dokończymy naszą rozmowę później. Odezwę się do ciebie - zarządziła, po czym odprowadziła nastolatka wzrokiem aż do drzwi... I prawdę mówiąc nawet kawałek dalej, choć już nie spojrzeniem, a samymi myślami. W końcu on był jej - jako członek jej dawnego składu, jej podopieczny, niemalże syn, choć jeszcze formalnie go nie adoptowała - musiała go więc pilnować. Dopiero po tym wszystkim White Queen ponownie zwróciła się do Rogue, jednocześnie subtelnym ruchem dłoni wskazują jej zwolniony przez Kevina fotel. - Sprawdziłam już wasze wspomnienia i w tej chwili darujmy sobie dyskusję na temat poszanowania waszej prywatności. Pod waszą nieobecność Instytut został zaatakowany i uszkodzony, ale szybko udało nam się naprawić większość szkód. Nikt poważnie nie ucierpiał, jedyni ranni posiadali czynnik regenerujący lub mogli w inny sposób dojść do siebie. Co istotniejsze, w trakcie ataku na terenie szkoły przebywało jedynie kilku X-Men, przez co do walki z konieczności stanęli niektórzy uczniowie... Więc wraz ze Storm uznałyśmy za stosowne to wykorzystać. Formujemy drugą drużynę, między innymi na takie okoliczności - wyjaśniła, pomijając szczegóły, aby na początek naświetlić tylko ich ogólną sytuację.
Z/t dla Withera.
|
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sob Lip 22, 2017 9:07 am | |
| - Mam nadzieję, że to nic poważnego? – spytała przez grzeczność, gdy Wither zniknął za drzwiami. Jakoś nie czuła się źle z tym, że wymusiła na nich zakończenie ich rozmowy. - Postoję. – odmówiła propozycji zajęcia wskazanego miejsca, zamiast tego obeszła biurko przy którym siedziała Frost i zatrzymała się tuż przed oknem, zza którego roztaczał się widok na ogród. Stała tak przez dłuższą chwilę, nie podejmując tematów rozpoczętych przez Emmę. Dopiero, gdy nacieszyła oczy i duszę, zdecydowała się na rozmowę, wciąż wyglądając na zewnątrz. – Nie żebym była tym faktem zaskoczona. – czyli jednak potwierdziły się jej wcześniejsze przypuszczenia o tym, że White Queen doskonale zdaje już sobie sprawę z przebiegu ich kosmicznych wojaży. Tak czy siak pewne zdarzenia, które miały tam miejsce, z pewnością zasługują na krótkie omówienie. - Czyli wiesz, że znów straciliśmy Jean. Tym razem na zawsze, tak myślę. – nie miała co do tego pewności, ale jak inaczej mogło się to wszystko skończyć? Phoenix ostrzegała ich przecież, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż nawet w przypadku jej zwycięstwa mogą już nigdy ich nie zobaczyć. Nie w tej postaci. Kosmiczny byt ma się odrodzić w nowej osobie, z tej cząstki, którą Anna wciąż miała w sobie. Powinna się zastanowić co z tym fantem zrobić. Nie teraz. Wpierw musi się otrząsnąć. – Wydaje się też, że ze strony Shi’ar nie będzie nam już grozić niebezpieczeństwo. Wręcz przeciwnie. Być może uda nam się zbudować trwały sojusz. – posiadanie tak potężnych przyjaciół z pewnością wiązałoby się z ogromnymi korzyściami dla nich wszystkich. Muszą tę szansę wykorzystać. - Spodziewaliśmy się, że do tego mogło dojść. – odparła na wiadomość o ataku na szkołę. Biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności, dojście do takiego wniosku nie było przecież specjalnie trudne. W końcu, gdy na odległej obcej planecie natykasz się na osobę, która jeszcze przed niespodziewaną podróżą była gościem w waszym domu, a teraz pełni rolę więźnia, wytłumaczenie może być tylko jedno. Na szczęście nikomu nie stało się nic poważnego. To dobra wiadomość. Część uczniów miała już pewne doświadczenie, może nie ściśle w takich wydarzeniach, lecz przeszła jakieś szkolenia, odbywała treningi razem z innymi grupami, których członkowie w przyszłości mieli dołączyć do X-Men lub zastąpić jej obecnych członków. Nie zmienia to jednak faktu, że nie byli przygotowani na starcie z przybyszami z kosmosu. Niezwykle silnymi przybyszami, jak ich trójka zdołała się przekonać na własnego skórze. – Dobry pomysł. Kogo już do niej przydzieliłyście? – na świecie pojawia się coraz więcej różnego typu zagrożeń, z czasem zapewne i sam Instytut będzie coraz bardziej narażony na tego typu wydarzenia, a nie wszyscy X-Meni zawsze są w stanie w odpowiednim czasie zareagować. Albo wykonują już inne zadanie, leczą rany po poprzednim starciu, lub z różnych innych powodów nie znajdują się na terenie szkoły czy w jej pobliżu i nie odpowiadają na wszelkie próby kontaktu. Tych kilka lub więcej dodatkowych osób, które będą przygotowane do poważniejszych zadań z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Świat się zmienia, oni też muszą to zrobić. – W ostatnim czasie zaniedbaliśmy kwestie bezpieczeństwa. – to nie podlegało żadnej dyskusji. Mieli inne problemy na głowie, lecz to w żaden sposób ich nie usprawiedliwiało. Byli odpowiedzialni za wszystkich przebywających na terenie Instytutu, a już szczególnie za najmłodszych. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sob Lip 22, 2017 9:55 pm | |
| Emma nie potrzebowała telepatii, aby być w stanie ocenić, że jej rozmówczyni nie była tak naprawdę szczerze zainteresowana jej dyskusją z Kevinem, w związku z czym skwitowała jej pytanie jedynie przeczącym pokręceniem głową. Potem powiodła już wzrokiem za Rogue, obracając lekko swój fotel w jej kierunku. Nie kłopotała się zamykaniem laptopa, którego ekran być może druga kobieta byłaby teraz w stanie dojrzeć, o ile światło nie odbijało się pod takim kątem, aby zasłonić obraz. Urządzenie wyświetlało bazę danych z informacjami o uczniach, a więc nic takiego, do czego nauczyciele i tak nie mieliby dostępu. Choć blondynka odniosła jasne wrażenie, że wcześniej Rogue się spieszyło, to nie próbowała jej poganiać, tylko pozwalała jej do woli kontemplować widok za oknem. Sama w tym czasie po prostu jej się spokojnie przyglądała, z jedną brwią uniesioną w geście subtelnego zapytania. Milczała tak długo, jak było to konieczne, aby jej gość w końcu zaczął mówić, kiedy to zaś nastąpiło, skupiła się na padających słowach. Panna Frost oddychała miarowo, mrugała regularnie oraz nie za szybko i przede wszystkim doskonale panowała nad wyrazem swojej twarzy. Nie zdradzała niczego więcej, niż chciała, choć oczywiście to samo w sobie również czegoś już o niej dowodziło. Nie udawała smutku na wspomnienie utraty Jean, bo w końcu pomiędzy nimi nigdy nie było żadnych ciepłych uczuć, lecz kiwnęła głową przy sugestii sojuszu z kosmicznym imperium. Pod tym ostatnim względem X-Men dobrze się spisali. Potrzebowali zbierać sojuszników wszędzie tam, gdzie było to możliwe. - Na początek wybrałyśmy czwórkę uczniów, a mianowicie Surge, Helliona, Elixira oraz Icarusa, których umieściłyśmy pod opieką X-23. Zamierzamy przyłączyć do nich jeszcze kilka osób, sugerując się między innymi różnorodnością ich mutacji. O tym rozmawiałam z panem Fordem, lecz nie zapadła jeszcze żadna decyzja - wyjaśniła, po czym w końcu przerwała kontakt wzrokowy i znów obróciła swoje krzesło bardziej przodem do biurka. Wówczas telepatka przesunęła spojrzeniem po liście podopiecznych, której fragment miała przed sobą na ekranie laptopa. - Nie zrozum mnie źle, ta drużyna ma przede wszystkim odpowiadać właśnie za bezpieczeństwo szkoły... Lecz zgadzam się, że to wciąż będzie za mało. Mam kilka pomysłów, które powinniśmy wcielić w życie, lecz z przyjemnością wysłucham także twoich propozycji - zaoferowała następnie, kątem oka zerkając na Rogue.
|
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Wto Lip 25, 2017 11:51 am | |
| Czy bolała ją ignorancja Emmy, gdy wspomniała o stracie Jean? Nie, w żadnym wypadku. Znała kobietę na tyle dobrze, być może najlepiej ze wszystkich osób obecnie mieszkających w Instytucie, by nie przejmować się tego typu zachowaniem. Nigdy nie ukrywała swojej obojętności wobec osób, których nie znała lub nie mogła w jakiś sposób wykorzystać. Inni muszą się z tym pogodzić, tak samo jak zrobiła to Anna. Nawet jeśli z początku nie było jej z tym łatwo. Wspomniała o tym tylko dlatego, by uświadomić White Queen, że części z nich przez jakiś czas trudno będzie się z tym faktem pogodzić. Logan, Scott, większość starszych mieszkańców szkoły, a nawet sama Rogue z dnia na dzień nie przejdą do normalności. Stracili kogoś bliskiego. Takie zdarzenie nigdy nie będzie dla nich czymś zwyczajnym. Nawet jeśli czasem na siłę będą starali się pokazywać, że wszystko jest w najlepszym porządku, w głębi wciąż będą pogrążeni w smutku. Szczerze mówiąc, początkowo wybór Laury na lidera wspomnianej drużyny wydał jej się dość zaskakujący. Owszem, doskonale znała się na sztukach walki, miała ogromne doświadczenie w terenie i pod tymi względami z pewnością będzie mogła pozostałym pomóc. Brakuje jej jednak obycia wśród ludzi, co może być dość poważną wadą przy zarządzaniu ludźmi, zwłaszcza, gdy ci są w podobnym wieku. Mimo to trzeba wspomnieć, że i pod tym względem radziło już sobie o wiele lepiej niż to było na początku. Może i ona się czegoś od nich nauczy? - Dość niespodziewany wybór. Myślę jednak, że Laura może nauczyć się od pozostałych równie dużo, co oni od niej. Kto wie, może to wszystko nawet wypali. – sam wybór członków drużyny także wydawał się interesujący. Jak wspomniała Emma kluczem stosowanych przy ich wyborze jest i będzie różnorodność zdolności. To dobrze. Mniejsze szanse na to, że spotkają się z czymś z czym przynajmniej jedno z nich sobie nie poradzi. Poza tym będą w doskonały sposób wzajemnie się uzupełniać, wszyscy będą ważni, co powinno pozwolić na utrzymywanie wysokiego morale. To wszystko jest niezwykle ważne przy budowaniu drużyny. Widziała to po okresie spędzonym w X-Men. - Jesteś przekonana co do jego kandydatury? – pytanie nie powinno być dla Emmy żadnym zaskoczeniem. Pochodzenie tych wątpliwości nie jest przecież żadną tajemnicą. Nawet jeśli uważała, że każdy zasługuje na kolejne szanse, tak kwestia Withera i jego mocy była tak zbliżona do tego, czego sama doświadczała w swojej młodości, że jego angaż nie był według niej w tej chwili opcją, którą Frost powinna rozważać. Pamiętała jaką drogę sama musiała przebyć, by ujarzmić swoje moce, a jemu wciąż tego brakowało. - Nie miałam na myśli nic konkretnego. Jeszcze nie. Jednak nie omieszkam skorzystać z okazji i w niedalekiej przyszłości omówię z tobą pewne idee. Gdy tylko część z nich nabierze w mojej głowie konkretnego kształtu. – miała kilka pomysłów, oczywiście, że tak. Chce je jeszcze dokładnie przemyśleć, dopieścić, dopiero wtedy będzie w stanie się nimi podzielić. Do tej pory pozostawi te sprawy w gestii Storm i White Queen. Jak widać, obie doskonale zdawały sobie sprawę ze wszelkich braków i podejmowały już pewne kroki, by się nimi zając. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Lip 26, 2017 1:39 pm | |
| Emma nie skomentowała na głos oceny wyboru Laury jako opiekunki nowej drużyny, gdyż po pierwsze Rogue nie zadała tak naprawdę żadnego pytania, które jasno wymagałoby reakcji, po drugie zaś jej słowa w dużej mierze pokrywały się z przemyśleniami samej White Queen. Zapewne mogłaby wspomnieć o sytuacji w Houston, w trakcie której X-23 poradziła sobie zadowalająco. Utrzymała uczniów przy życiu i wszyscy wrócili do szkoły, więc jak na pierwszą misję poszło im wystarczająco dobrze... Jednakże opowiadanie o tym wymagałoby zepchnięcia rozmowy na tory, którymi w tej chwili telepatka nie chciała podążać. Dyskusja o Houston musiała poczekać, ich własne problemy były ważniejsze i pilniejsze. Ten świat stale się sypał. X-Men powinni w pierwszej kolejności bronić swojego kawałka tej planety. Kolejna sprawa wymagała już jednak odpowiedzi, lecz zanim jeszcze blondynka jej udzieliła, jej usta opuściło ciche, nieomal bezgłośne westchnienie. Świetnie zdawała sobie sprawę z wątpliwości, jakie wiele osób żywiło względem jej podopiecznego. Jego problemy były po części winą samego Instytutu, dzięki działaniom jakże wspaniale przygotowanej do nauczania Danielle Moonstar... Dlatego tym bardziej byli za niego odpowiedzialni. - Moce pana Forda są potężne, nawet jeżeli wymagają kontaktu fizycznego. W trudnej sytuacji mogą im uratować życia. Powiedz mi, moja droga... Sądzisz, że lepiej pozwolić mu pogrążać się w przekonaniu, że jego mutacja może tylko czynić zło, krzywdę i śmierć, czy udowodnić mu, że z jej pomocą może też chronić i ratować innych? Teraz mamy szansę odpowiednio nim pokierować. Wskazać mu właściwą ścieżkę... Nie możemy zmarnować tej okazji - choć w przeciwieństwie do swojej rozmówczyni Emma nigdy nie znalazła się w takiej sytuacji osobiście, nie musiała żyć ze świadomością, że jej niewinny dotyk mógłby kogoś zranić czy zabić, to jednak wiedziała jakie to uczucie. Telepatia pomagała jej postawić się na czyimś miejscu, poznać problemy tej osoby, wszystkie jej wątpliwości i wahania. Rozumiała, że Kevin potrzebował zbudować swoją pewność siebie i że przybył do Instytutu z nadzieją na czynienie dobra. Teraz zamierzała mu to umożliwić, tak jak zrobiła to w przypadku swojego drugiego ulubieńca... Którego również wzięła kiedyś pod swoje skrzydła ze względu na jego potencjał do wkroczenia na złą drogę. Chociaż panna Frost sama wyszła do Withera z ofertą dołączenia do drużyny, to nie mogła i przede wszystkim nie chciała go do niczego zmuszać. Pozostawało jej tylko oczekiwać na jego decyzję, a w tym czasie planowała zająć się innymi sprawami, także dotyczącymi bezpieczeństwa szkoły. Kobieta skinieniem głowy potwierdziła przyjęcie do wiadomości przyszłej konsultacji pomysłów Rogue, po czym od razu przystąpiła do wyjaśniania części swoich postanowień. - Myślę, że na początek powinniśmy utworzyć grafik, zgodnie z którym na miejscu zawsze przebywać będzie określona liczba X-Men. Więcej zaufanych osób powinno również otrzymać dostęp do obsługi systemów bezpieczeństwa. Tym razem Storm je wyłączyła, a najwyraźniej nikomu nie przyszło do głowy to, aby ponownie je uruchomić... Lub też nikt nie był w stanie tego zrobić. Niestety będziemy musieli za to zrezygnować z nawiązywania nieprzemyślanych sojuszów z podejrzanymi obcymi, którzy później próbują nas okraść... - pierwszy z tych problemów Emma potrafiła jeszcze zrozumieć, lecz drugi i trzeci dobitnie świadczyły przynajmniej o napadach krótkotrwałego idiotyzmu u osób, które blondynka na co dzień uważała za wystarczająco rozsądne, aby z nimi przebywać. Ton jej głosu nie wskazywał na uszczypliwość, lecz dało się ją wyłapać w jej doborze słów, szczególnie pod koniec jej wypowiedzi. - Jeżeli chodzi o Jean, sugeruję apel dla wszystkich mieszkańców szkoły, połączony z ustawieniem w ogrodzie upamiętniającego ją pomnika lub tablicy - dodała po krótkiej pauzie, wciąż tym samym formalnym głosem. W jej głowie powoli kształtował się już plan organizacji jednego i drugiego.
|
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Pią Lip 28, 2017 6:28 pm | |
| - Myślę, że mnie nie zrozumiałaś. A może to ja niezbyt rozważnie dobrałam słowa. Nieważne. Wcale nie chcę odsuwać Kevina od jego szansy na czynienie dobra. Nie o to chodzi. Zastanawiam się tylko, czy nie chcesz tego za bardzo przyspieszyć. – pośpiech nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Zwłaszcza w przypadku kogoś, kto tak jak ona lub Wither jednym zwykłym dotykiem mogą doprowadzić do czyjejś śmierci. – Przechodziłam przez to samo przez co przechodzi teraz ten chłopak. Wiem z czym się zmaga. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest mu łatwo. I nigdy nie będzie. Wiem jednak, że droga którą musiałam pokonać, by zasłużyć na taką szansę jaką chcesz mu teraz dać była o wiele dłuższa. Minęło wiele czasu niż zdołałam przekonać do siebie otaczających mnie ludzi oraz zdobyć ich zaufanie. Moja krótka bo krótka, ale jednak, przeszłość po przeciwnej stronie barykady, oraz to kim jest moja przybrana matka, w tym wszystkim znaczyły o wiele mniej niż posiadanie niebezpiecznej zdolności, z którą nie do końca potrafiłam sobie poradzić. – czasem ma wrażenie, że wciąż tego nie potrafi. Jednak w końcu nauczyła się z tym żyć, choć co jakiś czas nachodzą ją niemałe wątpliwości. Zdaje sobie sprawę z tego, że pewne rzeczy, tak normalne dla innych, jej nigdy nie będą przeznaczone. A w wielu innych przypadkach będzie kroczyć po tak cienkim lodzie, że nawet przez najdrobniejszy błąd może zapłacić największą cenę. - Tu nie chodzi o rzucenie go na głęboką wodę i wmawianie sobie, że postąpiło się słusznie. Trzeba odpowiednio go do tego przygotować, pokazać dobre strony zdolności, zbudować jego pewność siebie, a przede wszystkim pokazać innym, że nie muszą się go już obawiać. Lecz musi to nastąpić stopniowo, swoim naturalnym tokiem. Inaczej możemy mu w ten sposób tylko i wyłącznie zaszkodzić. – takie było jej zdanie. Pamiętała jaką drogę sama przed paroma laty przebyła i była wdzięczna, że w mniejszym lub większym stopniu doszła do tego wszystkiego dzięki swojej ciężkiej pracy. Nie obyło się przy tym jednak bez pomocy ze strony Xaviera, Logana, Storm czy innych, ale tą najtrudniejszą część musiała pokonać samotnie. Wiedziała, że Emma w przypadku Withera chce postąpić słusznie, lecz należy to robić z rozwagą. Nie można pozwolić sobie na błąd, zwłaszcza, że jego szkolenie do tej pory nie przebiegało tak jak myślano, i składało się na to mnóstwo rzeczy. Może słowa Anny dadzą jej trochę do przemyślenia. - Ty tak całkiem poważnie? - słysząc o pomyśle utworzenia grafiku dla X-Men niemal wybuchła gromkim śmiechem. Wielu z nich i tak już przebywało na terenie Instytutu, lub gdzieś w jego bliskim otoczeniu, praktycznie na stałe. Niezależnie od tego, czy odbywały się wtedy jakieś zajęcia, czy mieli dzień lub dwa tylko i wyłącznie dla siebie. Rzadko zdarzało się, by było inaczej. Głównie przy większych wypadach lub kilku różnych zdarzeniach wymagających ich uwagi jednocześnie. Ale z tym nie mieli przecież jak walczyć. To coś niezależnego od nich. Trafili akurat na ten gorszy dzień, lecz to nie znaczy, że tak jest zawsze. - Hank na pewno posiada odpowiednie uprawnienia, to przecież w głównej mierze jego zabawki. Może Kitty, Piotr, Logan… Nie jestem pewna, lecz wydaje mi się, że większość ze starego składu może je obsługiwać. – jak jednak zaznaczyła, nie była o tym przekonana w stu procentach. Nigdy nie musiała się o tym przekonywać. – Trzeba spytać o to doktorka. - Czyli musimy przestać nawiązywać kontakty z kimkolwiek, kto w ogóle chce mieć z nami coś wspólnego. – mimo, że sytuacja na świecie się zmieniła, tak ogólna opinia o mutantach wciąż pozostaje taka sama. Niewielu dostrzega pozytywne aspekty ich działań. Cóż… Chyba wciąż jest na to za wcześnie. Zmiany nadejdą, gdy ludzie zrozumieją, że mutanci nie są dla nich zagrożeniem. To wszystko miało istotny wpływ na ich możliwości nawiązywania kontaktów z innymi. Dopiero niedawno zaczęło się to zmieniać. - A teraz powtórz to, tylko takim głosem, jakby naprawdę ci na tym zależało. – ta wyniosłość w postawie White Queen, formalność w jej głosie mogły sprawdzać się w biznesie, lub w każdej innej sytuacji, ale tu rzucały się w oczy bardziej niż zwykle. Na wszystko patrzyła chłodnym okiem, czasami Anna miała wrażenie, że Emma całą tą sprawę z Instytutem traktuje aż nazbyt poważnie. Nawet Profesor inaczej do tego podchodził. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Pon Lip 31, 2017 1:48 pm | |
| Podczas gdy Rogue mówiła, Emma dzieliła swoją uwagę pomiędzy słuchanie jej i układanie sobie w myślach planu działania na... Przynajmniej najbliższych parę godzin, bo niestety prawie wszystko wykraczające dalej wydawało jej się bardzo niepewne. Kobieta szczerze nie lubiła tego uczucia, nie przepadała za niespodziankami, wolała mieć pełną kontrolę nad swoją sytuacją, jednakże w tym wypadku zbyt wiele było niewiadomych. Z tego względu jej pomysły musiały być wystarczająco elastyczne, a to z kolei wymagało więcej pracy... Doprawdy, tutaj również powinna sobie zatrudnić asystentkę. Może nawet rzeczywiście to zrobi. W trakcie słuchania raz czy drugi panna Frost uniosła brew, przy temacie uprawnień skinęła głową, lecz poza tym nie wtrącała się, nie komentowała, dopóki nie była pewna, że jej rozmówczyni już skończyła. Dopiero wówczas ponownie przejęła od niej pałeczkę, używając wciąż tego samego niewzruszonego tonu głosu, który był dla niej tak charakterystyczny. Nie wyglądało też na to, aby przeszkadzała jej aż tak drastyczna różnica zdań, a przynajmniej nic w jej zachowaniu tego nie sugerowało. Blondynka rozumiała, że Rogue - tak jak wielu innych X-Men - kierowała się w głównej mierze uczuciami... Co w niektórych sytuacjach rzeczywiście było korzystne i znajdowało swoje zastosowania. Tylko nie w tym wypadku. - Zależy mi na zminimalizowaniu strat oraz na podniesieniu morale. Zależy mi również na sprawieniu, aby uczniowie czuli się tutaj bezpiecznie, lecz pozostawali czujni. Utrata kogokolwiek z drużyny jest... Niefortunna, szczególnie teraz, jeżeli jednak wy macie mieć czas na żałobę, to ktoś musi zająć się wszystkim innym i myśleć trzeźwo - w jej odczuciu tak to się właśnie prezentowało. Nie pozostawała obojętna na kwestię ludzkiego życia i śmierci, przeciwnie, ale dla zmarłych niewiele można już było zrobić. Wolała skupiać się na tych mieszkańcach Instytutu, którym jeszcze mogła pomóc... I traktowała to bardzo poważnie, szczególnie pod względem dobra ich podopiecznych. Jeżeli brzmiała przy tym bezuczuciowo - trudno. Za istotniejsze uważała swoje czyny. - Ale nie martw się. W trakcie apelu będę się zachowywała adekwatnie do sytuacji - dodała, nie odnosząc się jeszcze do wszystkich innych tematów, które wcześniej przewinęły się w ich rozmowie. Taki apel wydawał jej się w dodatku wspaniałą okazją do wpłynięcia na młodzież. Grey mogła posłużyć jako przykład pozytywnego postępowania... O ile tylko odpowiednio się ją przedstawi. White Queen chyba wiedziała jak to zrobić.
|
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Czw Sie 03, 2017 4:35 pm | |
| Czy ona siebie słyszała? Zastanawiała się nad tym co mówi? Zapewne tak. Emma zawsze tak postępowała. Mimo to Rogue nie potrafiła puścić tego mimo uszu. - Minimalizowanie strat i podniesienie morale… Bla, bla, bla… Brzmisz dokładnie tak samo jak ci wszyscy politycy czy generałowie podczas przemówień telewizyjnych lub, odpowiednio dla tych drugich, narad wojennych. Nie znajdujemy się w trakcie wojny, z całą pewnością nie jesteś też politykiem. Rozumiem, nie przepadasz za Jean, lecz mogłabyś wykazać choć odrobinę uczuć. Na pewno jakieś posiadasz. – ostatnie słowa dodała z przekąsem, po czym odwróciła się od okna i przeszła na zaproponowane jej wcześniej miejsce. Usiadła, natychmiast zakładając nogę na nogę i układając dłonie w „wieżyczkę”. Uosabiana przez Emmę praktyczna formalność, w każdej dziedzinie, często była bardzo uciążliwa. Dla osób z nią rozmawiających, bo sama oczywiście nie widziała w tym nic złego. To właśnie sprawiało, że tak mało osób przepadało za White Queen, choć jak widać specjalnie jej to nie przeszkadzało. – Nie jesteśmy w armii. Wbrew pozorom, to przede wszystkim szkoła. Straciliśmy wspaniałą nauczycielkę i przyjaciółkę. Spróbuj spojrzeć na to naszymi oczami, a nie tylko i wyłącznie przez pryzmat tego co możesz przy tej okazji zyskać, a co stracić. – zdawała sobie sprawę z tego, że istnieje ogromne prawdopodobieństwo, iż nic swoimi słowami nie wskóra. Emma była typem człowieka, który doskonale radzi sobie zarządzając wielką korporacją, na wszystko patrzy mocno analitycznym wzrokiem, szacuje zyski i straty. To nie była firma, choć z pracą dyrektorki szkoły wiązało się mnóstwo podobnych obowiązków i takie podejście nie zawsze jej służyło. Poza nią i Storm nie mieli jednak nikogo, kto mógłby się tym wszystkim zająć. Poza właśnie Jean, która w przyszłości z pewnością zajęłaby pozycję osoby zarządzającej Instytutem. - Może oprócz zwykłej tablicy upamiętniającej Jean pokusić się również o coś więcej? W jakiś sposób dodać jej imię do nazwy szkoły, nazwać na jej cześć jedno ze skrzydeł budynku lub coś w tym rodzaju? Z pewnością wiesz o co mi chodzi. Nie mówię, żeby zrobić to już teraz, ale za jakiś czas? Na przykład, gdy będziemy obchodzić kolejną rocznicę powstania tej placówki? Nawet jeśli na Ziemi nikt poza nami nie będzie sobie z tego zdawał sprawy, to przecież poświęciła się, by umożliwić nam dalszą egzystencję. – bądź co bądź ten wyczyn był czymś ponad wszystko to co do tej pory udało im się osiągnąć. Co prawda obecny sukces zawdzięczają być może bardziej Phoenix, lecz istota ta w pewnym sensie koegzystowała w ich przyjaciółką w jednym ciele. - Miałam tego tematu teraz nie poruszać, ale skoro już tak dobrze nam się rozmawia, chyba muszę zmienić zdanie. Nie myśl też, że zapomnę o tym, że nie podsumowałaś jeszcze moich słów o Witherze. – zaczęła po krótkiej chwili. Pochyliła się trochę do przodu, przez moment sprawiała wrażenie mocno zamyślonej, zastanawiającej się nad tym, czy rzeczywiście poruszyć kwestię, która z jednej strony może okazać się dla nich czymś dobrym, a z drugiej… mogłaby ich ostateczne zaprowadzić do kolejnej katastrofy. W zależności od tego jaką ostatecznie podejmą decyzję. – Wiesz, że podczas naszych kosmicznych podróży, w pewnym ich momencie, Phoenix coś zrobiła. Konkretnie, ten starożytny byt przekazał mi cząstkę siebie, by w razie czego umożliwić jej na powrót do naszego świata, już w innym ciele. Wspomniała nawet kilka potencjalnych imion. Nie chcę podejmować się tej sprawy sama. Wspólnie musimy zastanowić się co z tym fantem zrobić. – krótka wejrzenie w umysł Anny powiedziałoby Emmie, że w rzeczywistości powodem dla którego mutantka zdecydowała się rozpocząć kolejny temat była chęć znacznego przedłużenia tego spotkania. Nie chciała wracać do swojego pokoju, nie chciała być teraz sama, a White Queen była jakimś tam jednak towarzystwem. Nieidealnym, ale lepszego wyboru obecnie nie miała. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sob Sie 05, 2017 2:48 pm | |
| Tym razem już blisko początku monologu Rogue Emma wykazała nową, nieco rzadszą w jej przypadku reakcję, a mianowicie zmarszczyła lekko czoło. Wiązało się to ze wspomnieniem przez drugą kobietę wojny, a wynikało z faktu, iż owszem, zdaniem White Queen byli jej bardzo blisko. Wisiała w powietrzu, czy tego chcieli czy nie. Być może uda się ją jeszcze powstrzymać, ale jeżeli nie? Wówczas wszyscy powinni być szczęśliwi, że już wcześniej powzięli pewne kroki i zaczęli się przygotowywać do obrony. Wciąż mogli dążyć do pokojowego rozwiązania. Telepatka w pełni je popierała, bo nie zależało jej na wystawianiu mutantów do walki, gdy nie była ona konieczna... Lecz mimo to musieli być w stanie odpierać ataki. Zaraz potem jednak czoło blondynki wygładziło się, a na jej twarzy zawitał delikatny, ledwo zauważalny uśmiech, unoszący właściwie tylko jeden z kącików jej ust, ten lewy. W końcu Rogue skorzystała z jej zaproszenia do zajęcia miejsca w fotelu i obie kobiety znalazły się fizycznie na podobnym poziomie... A w dodatku nawet w nie tak odmiennych od siebie pozycjach, choć ręce panny Frost spoczywały w tej chwili na podłokietnikach. Emma od dawna nie przejmowała się wypominaniem jej przez różne osoby braku uczuć czy też ich niedoboru. Niektórzy zarzucali jej to w złości, inni - jak teraz Rogue - starali się powoływać na resztki jej emocji, aby przeforsować swój punkt widzenia. Czasami blondynkę trochę to bawiło, choć w sposób suchy i cyniczny. Zastanawiała się czemu dokładnie X-Men przypisywali jej obecność oraz pomoc w szkole, o ile w ogóle byli świadomi tego, iż nie wynosiła z niej niczego materialnego, żadnych osobistych korzyści. Miała swoją firmę, majątek, nawet dzieci, które mogłaby zabrać ze sobą ku dostatniejszemu i bezpieczniejszemu życiu. Instytut stanowił dla niej dodatkową pracę i wydatki. Oczywiście, że pozostawała w nim ze względu na uczucia, w dodatku w dużej mierze obrzydliwie altruistyczne, o których nie zamierzała nikomu szczegółowo opowiadać. Nie pasowałyby do tego, jak była postrzegana. Głowa White Queen odchyliła się lekko na bok w wyrazie namysłu, podczas gdy druga mutantka przedstawiała swoje sugestie dodatkowego upamiętnienia Grey. Telepatka nie była jeszcze pewna która z tych i podobnych opcji brzmiała najlepiej, lecz nazwanie na jej cześć jednego ze skrzydeł budynku wydawało się... Rozsądne. Lub może plac albo nowy ogród jej imienia? Coś takiego również Emma mogłaby zaakceptować, w związku z czym powoli kiwnęła głową. Na kolejne wspomnienie Kevina panna Frost nawet nie mrugnęła, choć obecnie przez większość czasu utrzymywała wzrok na Rogue. Dla niej sprawa wydawała się załatwiona. Wysłuchała uwag, ale nie zmieniła zdania... I wciąż czekała na decyzję chłopaka. Bardziej interesowała ją ostatnia poruszona przez jej gościa kwestia. - Uprzedzam, że być może moje słowa cię oburzą, ale postaraj się spojrzeć na sprawę z punktu widzenia dobra większości. Myślę, że przede wszystkim musimy ustalić jedno... Czy w ogóle chcemy, aby ten byt powrócił i to właśnie na Ziemię. Tak, wyświadczył nam ogromną przysługę, uratował świat, ale wcześniej pozbawił życia wiele osób i był na dobrej drodze do zniszczenia miasta. Jean posiadała silną wolę i psychikę, a jednak ją kontrolował. Jeżeli nawet ktoś zgodziłby się użyczyć swojego ciała, istnieje spore prawdopodobieństwo, że ten byt po odrodzeniu się znów zacząłby niszczyć. Być może nie, być może byśmy go uspokoili albo nad nim zapanowali, ale jeśli nie dalibyśmy rady? - blondynka rozumiała dług wdzięczności, wiedziała także, że z kimś takim po swojej stronie znaleźliby się na o wiele lepszej pozycji, ale nie istniała żadna gwarancja, że ta istota nie obróciłaby się przeciwko nim, choćby i przypadkowo lub nieświadomie.
|
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Pon Sie 07, 2017 5:19 pm | |
| Z uwagą słuchała wywodu Emmy. Nawet na ułamek sekundy nie dała po sobie poznać, by któreś ze słów w jakiś sposób ją oburzyło. Stało się tak, ponieważ padnięcia każdego z nich w mniejszym lub większym stopniu się spodziewała. - W tym krótkim czasie widziałam obie strony tej istoty. Tkwiąca we mnie moc uratowała mi życie, zresztą nie tylko mi. Pozwoliła nam przetrwać do czasu przybycia prawdziwej Phoenix. To ona też, tak przynajmniej przypuszczam, pociągnęła mnie do tego bym dotknęła ciała Gladiatora, w skutek czego zyskałam nowe zdolności, których pełnego zakresu wciąż nie jestem świadoma. Tyle pozytywów, a mimo to, tuż przed tym wszystkim walczyłyśmy przeciwko sobie na zboczach Hollywood. Choć w tej akurat sprawie sporo winy znajduje się po stronie generała Rossa i jego drużyny. Nie zamierzam jednak usprawiedliwiać czynów, których Jean się wtedy dopuściła. Nie jestem głupia. Doskonale zdaję sobie również sprawę z tego, że waga podjętej przez nas decyzji i jej wpływ na losy świata może być o wiele większy niż niektórym mogłoby się wydawać. Dlatego właśnie ten temat poruszyłam w trakcie naszej rozmowy, choć muszę także przyznać, że normalnie pewnie nie byłabyś w tej kwestii moim pierwszy wyborem. – miała przecież z dyskusją na temat tej mocy poczekać aż choć trochę opadnie kurz po wszystkim co przeżyli. Chciała zebrać wtedy najbardziej doświadczonych, najbardziej zaufanych, X-Men i wspólnie podjąć decyzję. Z pewnością nie zamierzała przed nikim ukrywać, że coś takiego miało miejsce. To sprawa dość dużej wagi, od której może później wiele zależeć. Kłębiące się w niej uczucia, które w znacznej mierze starała się w sobie ukrywać, przyczyniły się jednak do szybszego wypłynięcia tematu esencji Phoenix na nieco szersze wody. – Słyszę co mówisz i akurat tu rozumiem to skąd biorą się twoje wątpliwości. Sama także jestem ich pełna. Z drugiej strony musimy też wziąć pod uwagę inną sytuację. Co jeśli Jean… Phoenix nie pokonała Cesarza i nie powstrzymała destrukcyjnej mocy kryształu? Nie mamy przecież ostatecznego potwierdzenia tego, że udało jej się osiągnąć sukces. Co wtedy? W takim przypadku Phoenix jest naszą jedyną nadzieją. Sami tego nie powstrzymamy, a każdy kolejny dzień, tydzień itd., oddalają szansę tego bytu na osiągnięcie pełni możliwości nim będzie na to za późno. Te kilka ewentualności, które teraz przedstawiłyśmy są zaledwie kroplą w morzu wielu innych. Dobrych, złych… Musimy dokładnie wszystko rozważyć, a jednocześnie spróbować dość szybko dojść do jakiegoś konsensusu. W gronie naszym, rozszerzonym o naszych obecnych i przyszłych sojuszników, nieważne. Przy tym wszystkim powinniśmy także pamiętać o tym, że nie mamy zielonego pojęcia o tym, czy w bliżej lub dalszej przyszłości ten byt nie rozwinie się we mnie. A obie doskonale wiemy, że gdyby tak się stało, to moja osoba i mój umysł w żadnym razie nie będą zdolne do podjęcia walki o kontrolę. – nie uważała się za odpowiednią silną mentalnie, by pokonać potężny kosmiczny byt w ewentualnej walce o pozycję kierowcy. Prawdopodobnie mało kto byłby zdolny do czego takiego. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Czw Sie 10, 2017 4:10 pm | |
| W trakcie rozmowy ekran laptopa Emmy zdążył pociemnieć, teraz zaś stał się już całkowicie czarny. Kobieta nie miała na nim ustawionego żadnego wygaszacza, nie był jej do niczego potrzebny... A w tej chwili i tak nie zwracała na urządzenie uwagi, nawet jeżeli odnotowała tę drobną zmianę. Jej spojrzenie nie opuszczało twarzy Rogue, której słuchała z zainteresowaniem, choć spodziewała się większości tego, o czym druga kobieta mówiła... Po części dzięki temu, co wyniosła wcześniej z jej wspomnień, ale w głównej mierze dlatego, że zdążyła się już po prostu przyzwyczaić do sposobu rozumowania wielu X-Men. Mimo to jednak Rogue podchodziła do tego wszystkiego trochę bardziej rozsądnie, niż White Queen oczekiwała. Niestety blondynka podejrzewała, że z innymi nie pójdzie aż tak łatwo, szczególnie jeżeli ktoś wpadnie na błyskotliwy pomysł dopuszczenia do głosu Cyclopsa... O ile w ogóle Summers zdecydował już co zamierzał dalej zrobić, zostać z nimi, czy wrócić do użalania się nad sobą. Teraz przynajmniej nie mógł się już ukrywać za chęcią szukania Jean. Choć panna Frost uśmiechnęła się lekko na wspomnienie, iż w normalnych okolicznościach Rogue nie próbowałaby dyskutować właśnie z nią, to zaraz później znów spoważniała. Całą jej uwagę pochłaniały możliwe scenariusze rozwoju wydarzeń, a także obmyślanie dostępnych rozwiązań. Nie widziała żadnego dobrego wyjścia z sytuacji i domyślała się, że takie po prostu nie istniało. Każda opcja wiązała się z jakimś ryzykiem, raz mniejszym, a raz większym... Ale być może byliby w stanie jakoś je ograniczyć. - Na początek musimy więc ustalić co się stało z tym kryształem. Być może uda nam się nawiązać ponowny kontakt z Shi'ar lub z kimś innym, kto będzie w stanie to sprawdzić. To najpilniejsza kwestia, więc przydzielimy kogoś do skupienia się tylko i wyłącznie na niej - oznajmiła, lecz jej głowę zaprzątały już inne myśli, w związku z czym nie czekała na żadną reakcję Rogue i od razu mówiła dalej. - Ta istota najwyraźniej chciała być umieszczona w ciele silnego telepaty. Sądzę, że możemy zgodzić się odnośnie tego, że nie będziemy brać pod uwagę uczniów. Oznacza to jednak coś jeszcze, że być może ona sama również posługuje się energią psioniczną albo nawet się z niej składa... Skoro nie posiada własnego ciała. Może udałoby się nam skonstruować urządzenie, które byłoby w stanie ją zablokować, gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli - zasugerowała, choć nie były to wszystkie propozycje i przemyślenia, do których doszła. Te wydawały się jej najważniejsze.
|
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Pon Sie 14, 2017 8:31 am | |
| Można powiedzieć, że White Queen była w swoim żywiole, a Rogue starał się dotrzymywać jej kroku. Anna i wszyscy inni doskonale jednak wiedzieli, że jeśli chodzi o opracowywanie i doskonalenie zarówno krótko, jak i długo terminowych planów, niewielu może równać się z tą kobietą. - W pierwszej kolejności warto chyba podjąć próbę kontaktu z tymi dzięki którym zdołaliśmy wrócić na Ziemię. Nie pamiętam jakimi kodami i oznaczeniami się posługiwali podczas identyfikacji, ale wspominali coś o flocie Core. Cokolwiek mówi ci ta nazwa? – nie specjalnie zwracała wtedy uwagę na takie rzeczy, bo i nie uważała ich za istotne. Wciąż była lekko oszołomiona wszystkim co się wydarzyło, a i widok jakim mogli nacieszyć w tym momencie oczy także skutecznie odganiał wszelkie inne myśli. Teraz ta wiedza być może byłaby przydatna, ale nie mogła tego przecież przewidzieć. Ktokolwiek zajmie się sprawą dowiedzenia się czegoś o wyniku walki Phoenix z bratem Lilandry oraz dalszych losach kryształu, będzie musiał odrobinę się wysilić. – Lilandra jest telepatką. Raczej nie tak silną, ale może przy użyciu Cerebro zdołałabyś jakoś się do niej przebić? To tylko sugestia, nie mam pojęcia jak wasze moce mają się do siebie przy pokonywaniu ogromnych odległości w przestrzeni kosmicznej. – Anna była też pewna, że powinna się skupić i poszukać czegoś we wspomnieniach Gladiatora. To nadal niewiele mówiące obrazy i zbitki wiedzy, lecz to pewnie tylko i wyłącznie kwestia przyzwyczajenia się oraz próby ich zrozumienia. Podsunęła kilka pomysłów od których warto według niej byłoby zacząć, by po chwili z miejsca przejść do kolejnej poruszonej przez White Queen kwestii. Gdy Emma przemawiała, Rogue miała chwilę, by te słowa przeanalizować i dojść do jakichś wniosków. - Faktem jest, że z jakiegoś powodu preferuje ciała i umysły telepatów. Nic jednak nie wskazuje na to, że jest to warunek konieczny do rozwoju Phoenix. Przecież gdy zaproponowałam, by porzuciła zmęczone ciało Jean i przeniosła się na mnie odmówiła argumentując to tylko tym, że po przeniesieniu się do innego gospodarza jest osłabiona i potrzebuje czasu, by znów dojść do pełni swoich możliwości. – mimo wszystko coś sprawiała, że w chwili przekazania Annie cząstki siebie poprosiła o umieszczenie w ciele telepaty. Może, gdy nowy nosiciel ma podobny pakiet zdolności do poprzedniego łatwiej i szybciej jest jej wtedy odblokować cały potencjał. To miałoby jakiś sens. A może nie ma między jednym, a drugim żadnego związku. Nie zmienia to tego, że myśl rzucona przez Emmę warta jest uwagi. Posiadanie jakiegoś urządzenia, które potrafiłoby zblokować Phoenix również wiele, by im dało. – Pamiętajmy też, że mamy do czynienia ze starożytną istotą, o której prawie nic nie wiemy. Muszą jednak istnieć jakieś zapiski w jakikolwiek sposób o niej mówiące. Jeśli nie na Ziemi, to może w innym świecie. Avengers mogliby podpytać o to Thora. – każda informacja o kosmicznym bycie będzie na wagę złota. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Sro Sie 16, 2017 1:30 pm | |
| Problemem z korzystaniem ze wspomnień wielu osób - a nie tylko własnych - było to, iż czasami odnalezienie w nich szczegółów przychodziło z trudem lub zajmowało trochę czasu. Sugerowanie się myślami i odczuciami oryginalnych właścicieli pomagało, ale nawet wówczas oni sami mogli nie być do końca świadomi detali. Tu znowu ujawniała się wyższość telepatów, którzy na ogół byli w stanie zamrozić zapamiętaną scenę i przyjrzeć się jej na spokojnie, wyszukując wszystko to, co zarejestrowały oczy, ale na co umysł nie zwrócił od razu uwagi. Właśnie tak Emma postąpiła już wcześniej ze wspomnieniami pobranymi od świadków zajść pod Hollywood i to samo zamierzała powtórzyć w stosunku do świeższych wydarzeń... Póki co jednak jej wiedza nie była jeszcze tak pełna, jak mogłaby być. - Cokolwiek. Niewiele, ale chyba wiem gdzie szukać dalszych informacji - poinformowała więc Rogue, gdy ta przytoczyła nazwę grupy, która im pomogła. Jednego blondynka była pewna. Niedawno spotkała się już z tą nazwą... I to w co najmniej dwóch różnych miejscach, z czego jednym były umysły członków drużyny, która dopiero co powróciła z Houston... Drugim zaś gazety. Chociaż panna Frost w dalszym ciągu uważnie słuchała swojej rozmówczyni, to postanowiła nie tracić czasu i przesunęła palcem po touchpadzie, przez co ekran laptopa znów się zaświecił. Emma nie łączyła się z internetem bezpośrednio, bo nie miała takiej potrzeby. Jedna z warstw Cerebro odpowiadała za zbieranie informacji z kraju i ze świata, więc kobieta mogła z nich teraz skorzystać, przykazując komputerowi odnaleźć hasło Core w najświeższych wiadomościach. Przeglądając wyniki, telepatka kiwnęła też głową na słowa Rogue odnośnie Lilandry... I początkowo zamierzała na tym poprzestać, ale jednak uznała, że być może powinna podzielić się z drugą mutantką szczegółami. - Jeszcze zanim wróciliście, zanim w ogóle znaleźliście się w krysztale, ktoś lub coś pchnęło do mnie myśli Logana. Przekaz był rzeczywiście słaby, ale przy takiej odległości to nic dziwnego. Nie sądzę, aby odpowiadała za niego Jean, zorientowałabym się... Więc istnieje opcja, że wysłała go Lilandra. Spróbuję jej poszukać - wyjaśniła, choć jej spojrzenie przesuwało się po artykułach. Kilka z nich wyglądało obiecująco. Oświadczenie wydane przez ONZ o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych... Doniesienia z Houston, czego Emma się spodziewała... Coś o jakimś małym państewku, o którym wcześniej blondynka chyba nawet nie słyszała, a które nagle zyskało na znaczeniu. Najwyraźniej na jego terenie znajdowała się teraz ambasada Core, a więc jedna z opcji kontaktu, tuż obok ONZ. Szkoda tylko, że dla X-Men tak oficjalne działania mogły się źle skończyć. Z drugiej strony Rogue słusznie wspomniała właśnie o Avengers, nawet jeżeli w innym kontekście... - Postaram się od nich czegoś dowiedzieć. Jeśli nie od Thora, to od tych ich nowych, kosmicznych nabytków. Miły zbieg okoliczności, że akurat zostali przyjęci - to mówiąc, White Queen obróciła laptopa przodem do Rogue, aby kobieta również mogła spojrzeć na trzy wybrane artykuły. Słowo Core było w nich nawet podkreślone innym kolorem. - ONZ albo ambasada. Avengers współpracują z tym pierwszym, mogliby nam pomóc... Z nawiązywaniem kontaktu albo po prostu ze zdobyciem tej jednej informacji. Poza tym nasza nowa drużyna również miała już do czynienia z Core. Być może coś wiedzą - streściła, nie dodając jednak tego, że to ostatnie zamierzała sprawdzić.
|
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Wto Sie 22, 2017 9:29 am | |
| - To musiała być ona. – krótko skomentowała wieść, że informacje o zagrożeniu dotarły do kobiety o wiele wcześniej. Nie było sensu dłużej tych słów roztrząsać, bo i specjalnie nie było nic więcej do dodania. Otrzymała słaby przekaz, najpewniej zainicjowany przez Lilandrę i zapewne zaczęła coś w tej sprawie robić. Tyle, wspomniałaby pewnie, gdyby kryło się za tym coś jeszcze. Nie zwracała uwagi na to, że Emma od kilku chwil korzystała ze swojego komputera. Wiedziała, że mutantka ma podzielną uwagę i nic jej nie umyka, nawet gdy wydaje się, że przestaje słuchać. - Doprawdy? – faktycznie, to dość dziwny i korzystny dla nich zbieg okoliczności. Gdy obróciła ekran w jej stronę, Anna natychmiast zabrała się za zaznajomienie z treścią artykułów. Media w ostatnim czasie nie były domeną Anny. Nie miała czasu na oglądanie telewizji, w Internecie strony informacyjne przeglądała dość rzadko, a na gazety zerkała przelotnie tylko podczas nielicznych w minionych tygodniach wypadach do miasta. O większości wydarzeń dowiadywała się więc z opóźnieniem. Tak było też tym razem, choć dzięki White Queen okres jej nieświadomości nie był wcale tak długi. Przeglądając tekst skupiony na wydarzeniach w Houston i tamtejszych działaniach pozaziemskiej organizacji, zamarła dochodząc do fragmentu mówiącego o zniszczeniu miasta. Chcąc upewnić się, że to nie żaden błąd, przeczytała ten fragment kilkukrotnie. Przecież tam żyło kilka milionów ludzi! - Czekaj. Powiedziałaś, że nasi tam byli? Co do jasnej cholery tam w ogóle robili!? – nie trzeba było żadnych specjalnych zdolności, by wiedzieć, że kompletnie jej się to nie spodobało. Z tego co wiedziała, drużynę dopiero utworzono, więc to musiała być ich pierwsza wspólna misja. Czy oni wszyscy poszaleli? Wysyłać dzieciaki w obszar działań wojennych między dwiema siłami obcego pochodzenia? Gdzie wtedy byli Avengers i inni bardziej doświadczeni bohaterowie, że zaistniała potrzeba, by ktoś uznał za potrzebne podjęcie tak nierozsądnej decyzji? W tym momencie całkowicie straciła chęć na dalszą dyskusję o wcześniej poruszonych kwestiach oraz o treści pozostałych artykułów i tego jak rozwiązać sprawę kontaktu z The Core. Przynajmniej do momentu, w którym nie wyciągnie ze swojej rozmówczyni informacji na temat misji, którą odbyło nieco młodsze pokolenie mutantów. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Pią Sie 25, 2017 2:32 pm | |
| Emma z cierpliwością czekała aż jej towarzyszka skończy zajmować się artykułami. Domyślała się, że przez tę kosmiczną podróż oraz przez wcześniejsze problemy z Phoenixem zarówno ona, jak i Wolverine oraz Cyclops musieli mieć trochę do nadrobienia w sprawach Ziemi. Być może później powinna zorganizować zbiór najważniejszych informacji, z którym X-Men mogliby się zapoznać, aby być na bieżąco... Jednakże teraz po prostu nie mogła dokładać sobie kolejnych zajęć. Wiedziała, że wtedy spadłaby jej efektywność. To właśnie z tego względu kobieta rozważała przeniesienie części zadań na pozostałych mieszkańców Instytutu. Nagłe pytanie, a właściwie pytania Rogue blondynka uznała za koniec czytania, lecz nie wykonała jeszcze żadnego ruchu, aby z powrotem obrócić ku sobie laptop. Choć tego po sobie nie okazywała, to aż przypomniała sobie swoją własną reakcję, gdy tylko usłyszała o tym wypadzie. Co prawda nie była ona tak gwałtowna, lecz jednak panna Frost również nie pałała z tego powodu radością. Została postawiona przed faktem, co nigdy i w żadnych okolicznościach jej się nie podobało... Ale prawda była taka, że zapewne mogłaby wtedy zawrócić Blackbirda - w ten czy inny sposób. Nie zrobiła tego, by okazać Laurze zaufanie. W pewnym sensie była teraz współodpowiedzialna... I choć wiedziała, że misja nie przebiegła gładko, to ta chłodna i racjonalna część jej umysłu twierdziła, że nie popełniła błędu. Wszyscy wrócili żywi, zdrowi, bardziej doświadczeni. Wspólna walka oraz znalezienie się w sytuacji zagrożenia budowały w drużynie więzi. Powaga problemu rozwiewała dziecinne urojenia... I choć Emma szczerze wolałaby, aby nie było to konieczne, to tu i teraz wiedziała, iż ich uczniowie - a przynajmniej ta ich część należąca do New X-Men - musieli myśleć trzeźwo i realistycznie. - Laura zadecydowała, że będzie to dla nich dobry trening. W tamtym momencie wszystko wskazywało na to, że wkrótce inwazja zostanie już odparta, a niebezpieczeństo zażegnane. Podejrzewam, że planowała skupić się na niesieniu pomocy mieszkańcom miasta. Tuż przed wylotem poinformowała mnie, że chce okazać zwykłym ludziom nasze wsparcie. Nie mogła przewidzieć wybuchu. Nie bardziej niż ktokolwiek inny - wyjaśniła, a choć jej głos w dalszym ciągu był spokojny, to teraz zabrzmiała też na lekko zrezygnowaną. - Wszyscy wrócili w dobrym stanie, choć zmęczeni... I jak nie będziemy tej akcji osądzać, faktem jest, że pomogli około czterdziestu osobom - w obliczu poniesionych strat nie było to wiele, ale dla tych uratowanych stanowiło przecież całą różnicę. Czterdzieści osób - z długiem wdzięczności wobec mutantów. Czterdzieści osób z rodzinami, przyjaciółmi, znajomymi, którzy zapewne również o tym usłyszą. Być może część z nich trafi do mediów, by opowiedzieć swoją historię. Mutanci potrzebowali pozytywnego rozgłosu.
|
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Gabinet Emmy Czw Sie 31, 2017 9:22 am | |
| Nie spodziewała się po Laurze tak nieodpowiedzialnego zachowania. Nie ważne ilu osobom pomogli, w mieście toczyła się wojna i dla każdego członka drużyny mogło się to skończyć o wiele gorzej niż na zadrapaniach i lekkich obrażeniach. Rozumiała chęć pomocy, popierała to, sama pewnie postąpiłaby podobnie. Ale ona miała już odpowiednie doświadczenie, była przygotowana na coś takiego. New X-Men, choć wszyscy byli już we wcześniej istniejących drużynach i przeszli chociaż cząstkowe szkolenie, nie przeżyli nigdy czegoś podobnego. Taki skok na głęboką wodę na szczęście nie zakończył się katastrofą. Pomogli chociaż garstce ludzi. Mimo to Anna uważała, że decyzja X-23 o wylocie w tamte rejony była błędna i nieprzemyślana. W tej chwili nie mogła z tym jednak nic zrobić. Było po wszystkim. Musiała przyjąć tę informację do wiadomości i przejść do porządku dziennego. Tak też zamierzała postąpić wracając do tematu The Core. - W sprawie tego o czym mówiłyśmy wcześniej. Droga oficjalna zostałaby z pewnością przyjęta o wiele lepiej i w tej kwestii Avengers z pewnością mogliby nam pomóc. To prawda. Z drugiej strony. Wygląda na to, że powrót na Ziemię, i to dokładnie pod bramy Instytutu, zawdzięczamy właśnie tej pozaziemskiej organizacji. Wysłanie naszego przedstawiciela do ambasady moim zdaniem także nie byłoby tak głupim pomysłem. Może dzięki nim zdołalibyśmy też dowiedzieć się czegoś więcej o Phoenix? Przyznasz, że informacje, które posiadamy są w tej materii dość ubogie. Dopiero co była mowa o szukaniu sojuszników. Nawiązanie oficjalnych relacji z Core może być pierwszym krokiem ku czemuś większemu, ale w tym celu nie mogą ciągle ukrywać się za Mścicielami. Rządu USA do współpracy już nie przekonają, ale unikanie podejmowania oficjalnych działań jako X-Men nie jest dobrym rozwiązaniem. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Gabinet Emmy Wto Wrz 05, 2017 10:39 am | |
| Przez kilka sekund Emma spoglądała w milczeniu na drugą mutantkę, siedząc nieruchomo na swoim miejscu i oddychając głęboko, miarowo. Wykorzystywała tę chwilę, aby zastanowić się nad sugestiami Rogue, które co prawda brzmiały sensownie... Lecz żadna z opcji nie była do końca wolna od minusów. Działanie przez Avengers zwiększało szanse na to, że nikt postronny nie dowie się przypadkiem o istnieniu Instytutu, ale panna Frost nie lubiła być od nikogo zależna. Wolała, gdy to inni mieli dług wdzięczności u niej, a nie odwrotnie... Nawet wówczas, gdy w grę wchodzili zadeklarowani sojusznicy czy przyjaciele. - Skoro miałaś już z nimi do czynienia, najrozsądniej będzie, jeżeli to ty nawiążesz z nimi oficjalny kontakt. Obie doskonale wiemy dlaczego Logan się do tego nie nadaje, a na Scotta liczyć nie możemy. Znowu opuścił teren szkoły, nie zamierza wracać do X-Men, więc od tej pory nie będziemy brać go pod uwagę. Umów się na spotkanie, a potem leć do nich, sama lub z kimś rozważnym do towarzystwa... Nie muszę wspominać o zachowywaniu najwyższej dyskrecji - zadecydowała wreszcie, nie chcąc zbyt długo przeciągać ciszy. Informacje dotyczące Cyclopsa niedawno wyczytała z jego myśli, lecz szczerze powiedziawszy od dawna sama zdawała sobie sprawę z tego, że mężczyzna był straconym przypadkiem. I pomyśleć, że to wszystko z powodu jednej osoby... - Ja zadbam o to, żebyśmy pozyskali urządzenie blokujące moce psychiczne. Być może nam się nie przyda, ale lepiej będzie przygotować się na wszystko. Przy okazji, wydaje mi się, że jeszcze nie masz bransolety blokującej sygnał namierzający mutantów... - to powiedziawszy, White Queen sięgnęła ku jednej z szuflad swojego biurka i na moment ją wysunęła, aby ze środka wyjąć prostą, srebrzystą obręcz. Ułożyła ją na blacie przed sobą, aby Rogue mogła ją sobie zabrać. - Będziemy też musieli wyselekcjonować kilka kolejnych osób do nowej drużyny, ale to może trochę poczekać. Myślę o zorganizowaniu dla wszystkich chętnych egzaminu praktycznego w Danger Roomie... Kiedy zajmiemy się już pilniejszymi kwestiami - dodała. Chociaż New X-Men było jej pomysłem i tworem, to Emma rozważała przekazanie tego obowiązku komuś innemu... Laura mogłaby odpowiadać za rekrutację nowych członków. Potrafiła oceniać możliwości i potencjał otaczających ją osób.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gabinet Emmy | |
| |
| | | | Gabinet Emmy | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |