|
| Salon na ostatnim piętrze | |
|
+20Gamora Nova Scarlet Witch Vision Ant-Man Cassie Lang Marie Laveau Miguel O'Hara Invisible Woman Morgana le Fay Carol Danvers Black Widow Wiccan Victor Mancha Iron Fist Hank Pym James Rhodes Pepper Potts Tony Stark Loki 24 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Salon na ostatnim piętrze Nie Wrz 09, 2012 11:23 pm | |
| First topic message reminder :
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Nie Cze 09, 2019 2:21 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Sro Lis 11, 2015 3:48 pm | |
| Tony zmarszczył brwi. Chwilowo wyłączył wszelkie komunikacje ze sobą, przez co nie słyszał już więcej co się działo ze Steve'em, ani czy po słowach gościa padło coś jeszcze. Miał do niego dostęp tylko JARVIS, który to ten dostęp wykorzystał. Tony zaklął pod nosem i z chęcią przyłożyłby palce do czoła. Naprawdę miał dosyć tego wszystkiego i czuł, że ból głowy będzie go męczył co najmniej przez tydzień.
Ufał, że Steve da sobie radę sam, chwilowo, dlatego skupił się na słowach gościa.
- Piękne zamiary, ale skąd mamy wiedzieć, że prawdziwe? Już mamy jedną grupę osób, które mają zdolności - owszem, mutacyjne, ale zawsze - i nie jest ta grupa wykorzystywana... właściwie - powiedział. Zerknął na Carol. - Nie byłbym skłonny się zgodzić na taką wymianę. Intel to intel, może nawet nie posiadamy tego intelu, ale nie widzi mi się poświęcanie czasu i zasobów na szukanie osób ze zdolnościami, które nasz gość wymienił. - Z kolei JARVIS-owi powiedział: - Spróbuj znaleźć przyczynę. I monitoruj, co się dzieje z Jess i Emmą. Prześlij również informację o promieniowaniu i temperaturze Carol, może ona coś wyczuje, może wchłonie w siebie, gdyby doszło do najgorszego. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Sro Lis 11, 2015 6:37 pm | |
| Sztuczna inteligencja natychmiast przytaknęła na ten zbiór poleceń, po czym od razu zabrała się do roboty. Rzecz jasna efekty działań Jarvisa widać było przede wszystkim w wiadomości, którą przekazał Carol, bo w końcu monitorowanie sytuacji Jessici i Emmy oraz szukanie przyczyn zmian zachodzących na zewnątrz odbywały się po cichu. -Czujniki wskazują na znaczący wzrost promieniowania słonecznego oraz temperatury o aktualnie cztery stopnie Celsjusza w ciągu ostatnich piętnastu minut. Odczyty w dalszym ciągu ulegają zmianom- usłyszała z kolei Ms. Marvel przez swój komunikator.
|
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Pią Lis 13, 2015 3:42 am | |
| Carol wysłuchała w skupieniu wyjaśnień Morgany, co jakiś czas rzucając krótkie spojrzenie Starkowi, mimo że nie mogła zobaczyć wyrazu jego twarzy w tym momencie. Było to raczej pokazanie tego, że jednak jego obecność miała tutaj jakieś znaczenie. Już nawet nie chodzi o fakt, że to jego budynek (choć tego wykluczyć nie można, gospodarz musi zająć się swoimi gośćmi, chcianymi czy nie). Danvers spojrzeniem wróciła do ich gościa, który tłumaczył, czego dokładnie jest nauczycielem. Nawet jeśli przez moment kusiło to skomentować w jakiś sposób złośliwie, blondynka sobie to odpuściła. Tym bardziej, że chwilę po tym odezwał się Tony i mogłaby przyznać, że jego spojrzenie byłoby wymowne, gdyby zauważyła, ale hej - od czego jest intuicja, prawda? - I to jest jedyne, czym jest pani zainteresowana w zamian za informację dla nas o działaniach prezydenta? Znalezienie grupy uczniów, która odpowiadałaby wymogom? Czy jakieś jeszcze informacje, oprócz tego? - zapytała wprost, choć dało się zauważyć, że Carol nie jest przekonana do tego, aby zawiązać umowę, tym samym aprobując argumenty przyjaciela. Blondynka zmarszczyła brwi, słysząc w komunikatorze o wzroście temperatury czy też promieniowania słonecznego. Mimowolnie zerknęła w stronę okna, jakby to miało jej w czymś pomóc. - Poradzisz sobie? - kontrolnie spojrzała na Mściciela, nie pozostawiając mu właściwie szansy na odpowiedzenie. Vivian mogła z kolei zauważyć lekkie skinienie, a przynajmniej takie mogło się wydawać, nim Carol opuściła pomieszczenie, zostawiając ich samych. Stark mógł usłyszeć w komunikatorze. - Raczej nie widzę sensu przedłużania spotkania, jeśli każdy ma swoje stanowisko. Chyba że chcesz o coś jeszcze zapytać. Tym bardziej, że pewnie wiesz, jakie kolejne tematy nas czekają, gdy wszyscy będziemy sami.
/zt |
| | | Morgana le Fay
Liczba postów : 111 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Pią Lis 20, 2015 3:02 pm | |
| A więc odmowa. W innych okolicznościach Morgana być może byłaby zła o to, iż Mściciele tak bezsensownie zmarnowali jej czas, ale obecnie przede wszystkim im współczuła - głównie tego, że najwyraźniej wielu, a raczej wiele z nich nie posiadało nawet swojego własnego zdania i zdawało się na decyzję jednego mężczyzny. Przykre, szczególnie w momencie, gdy czarodziejka zaczynała już wierzyć, że w tych czasach choć ten jeden aspekt uległ zmianie na lepsze... Ale widocznie kobiety wciąż wolały podporządkowywać się samcom. Faerie miała wielką ochotę to zmienić. - Nie, nie jestem zainteresowana niczym innym, a skoro nie potrafimy się dogadać, to zakładam, że dalsza dyskusja nie ma już żadnego sensu. Wszyscy tracimy tylko czas. Sama znajdę drogę do wyjścia... I życzę powodzenia w radzeniu sobie z dalszymi przeciwnościami losu, nie tylko z tymi, o których wiem - odparła, nie dopuszczając do swojego głosu oznak irytacji, po czym skinęła krótko głową w ramach pożegnania i skierowała się w stronę drzwi. Domyślała się, że ktoś lub coś i tak będzie ją mieć na oku. Szczerze mówiąc ta wizyta i tak jej się opłaciła, nawet jeżeli nie załatwiła tego, po co w ogóle tutaj przyszła. Poznała zachowanie kilku członków drużyny, przyjrzała im się z bliska, więc być może w przyszłości mogłaby się w nich wcielić... Nie wspominając już o fakcie, iż przecież zorientowała się w rozkładzie i umeblowaniu niektórych pomieszczeń, do których od teraz mogłaby się bezpośrednio teleportować. Może i w tym momencie nie szukała zwady z Avengers, bo nie miała ku temu żadnych powodów, ale kto wie? Dopuszczała do siebie opcję, iż w przyszłości coś takiego mogłoby się jej opłacić. Rzecz jasna w trakcie rozmowy Faerie zdradziła się z kilkoma zdolnościami, które sama także mogła posiadać, lecz tak naprawdę nigdy nie powiedziała, że osobiście zna się na nich wszystkich. Szukała uczniów, którzy potrafili to lub tamto, więc równie dobrze sama też mogła się skupiać tylko na jednej czy dwóch zdolnościach... Ale tego Mściciele będą się już mogli jedynie domyślać. Jeżeli będą rozsądni, założą, że opanowała każdą z wymienionych przez siebie umiejętności - ale i tak stanowiły one zaledwie ułamek tego, co czarodziejka potrafiła, więc ryzyko było znikome.
Z/t.
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Sro Lis 25, 2015 12:10 pm | |
| Kiedy Tony został już zupełnie sam w pokoju dziennym, Jarvis odezwał się do niego ponownie, jednakże tym razem przynosząc już potencjalnie przyjemniejszą informację, a mianowicie: -Panna Storm zapowiedziała się z wizytą, sir- AI zamilkło na wystarczająco długo, by wszystko wskazywało na to, że zakończyło już swoją wypowiedź, lecz nagle dorzuciło jeszcze jedno: -Otrzymałem właśnie wiadomość skierowaną do pana Rogersa. Mam problem z wyśledzeniem jej nadawcy konwencjonalnymi metodami, ale nie wydaje się zainfekowana.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Wto Gru 15, 2015 12:11 pm | |
| Tony został sam - pożegnał się z Carol i z gościem, kazał JARVIS-owi mieć gościa na oku, a następnie z całym impetem, nadal w zbroi, opadł na kanapę i ściągnął hełm, w którym zwyczajnie zaczął się już dusić, ponieważ włosy latały mu wszędzie dookoła głowy. Musi pomyśleć, aby jakoś na to zaradzić.
- Jak ktoś jeszcze chce wpadać, niech wpadają. Jeśli znam, to spoko, jeśli nie, to daj mi znać, żebym zdążył założyć hełm - odpowiedział JARVIS-owi. Skoro już tyle spraw i tak załatwiają, to można zrobić wszystko za jednym zamachem. I tak jest już dostatecznie wkurzony, co mu tam. - Jeśli to coś pilnego, to przekaż mu, jeśli nie, wstrzymaj się, Steve ma teraz... sporo na głowie.
"Jak ja", pomyślał, ale nie powiedział na głos, tylko westchnął.
- JARVIS, update sytuacji z extremis? - zapytał. Pokiwał głową (powodując, że włosy znowu mu spadły na twarz, więc je zdmuchnął) nad nazwą, bo tak, taka będzie w sam raz. Dlaczego by nie.
- Nadal prowadzę kalkulacje, ale na ten moment są one 70% kompletne. Żadnych większych błędów nie wykryto, jednak pomniejsze oznaczyłem razem z komentarzem.
Tony pokiwał głową z uśmiechem. Jeśli tak dalej pójdzie, wróci do siebie, do swojego ciała, bez problemu. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Wto Gru 29, 2015 9:24 am | |
| Sztuczna inteligencja - zgodnie z wcześniejszym poleceniem - zareagowała natychmiast, gdy tylko dowiedziała się kim byli nadciągający goście... Którzy lądowali już wówczas na dachu Wieży, z którego zresztą niedługo powinni zejść. -Pannie Storm towarzyszą dwie obce osoby. Jedna z nich figuruje w bazach S.H.I.E.L.D., jednakże dane są bardzo wybrakowane- oznajmił Jarvis, który na wszelki wypadek przygotował do wglądu odpowiedni plik. Zgodnie z zawartymi w nim informacjami w grę wchodził podróżnik w czasie: Spider-Man z przyszłości.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Wto Gru 29, 2015 12:31 pm | |
| Tony westchnął i pierwsze, co zrobił, to założył hełm. Super. Świetnie. Pora na kolejnych gości. Przynajmniej jedną z nich była Sue, a Sue to zawsze miły widok. Zwłaszcza po ich ostatnim spotkaniu, przez które Tony nadal uśmiechał się na samo wspomnienie.
Druga osoba z nią zaintrygowała go bardzo. Spider-Man z przyszłości, no-no. Ciekawe, z której przyszłości. Czy na pewno z ich przyszłości, czy jednak nie. Hm. Skoro przybywa tutaj, to może znaczyć, że jednak nie z ich przyszłości, bo chce ją zmienić. Tony wątpił, że ktoś z przyszłości przybywałby na ziemię aby pozwiedzać i musiałby do tego potrzebować SHIELD czy obstawy kogoś takiego, jak Sue.
Kolejna osoba była... nowością. Przyjemnie wyglądającą, ale nowością. Nawet nie pytał się JARVIS-owi, czy coś na nią ma - bo gdyby miał, to już by pokazał. Pozostało mu czekać. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Sob Sty 09, 2016 4:23 pm | |
| Susan kiwnęła krótko głową na znak, że przyjęła do wiadomości wyjaśnienia Spider-Mana, lecz zagłębianie się w nie postanowiła pozostawić sobie na później - najlepiej na chwilę, gdy będą już w towarzystwie Iron Mana i ewentualnie innych członków Avengers. Przecież nie było sensu się przy nich powtarzać, więc równie dobrze mogli omówić tę sprawę od razu wspólnie... ... Tyle że "wspólnie" zostało nagle ograniczone, gdy Gamora zdecydowała się pozostać w tyle. Invisible Woman odruchowo zatrzymała się na moment, aby posłać jej pytające spojrzenie, którym omiotła rzecz jasna także i komunikator zielonoskórej kobiety. Nawalał? Na niego również Tony mógłby rzucić okiem, ale Sue nie chciała sama tego proponować - wolałaby wspomnieć o tym przy Starku z nadzieją, że zaoferuje kosmitce pomoc... Pewnie głównie z ciekawości. Pomijając jednak ten szczegół, blondynka ani trochę nie była zadowolona z tego, że mieli się rozdzielić. Co prawda osobiście ufała Gamorze na tyle, na ile było to możliwe w przypadku osoby, którą poznała niedawno, lecz u której boku już walczyła... Ale Avengers nie mieli jeszcze żadnych powodów, aby czuć to samo - i w związku z tym mogliby nie być zachwyceni faktem, że kosmitka pozostała na ich dachu sama lub też - później - kręciła się po ich budynku bez nadzoru... Nie licząc Jarvisa. Na szczęście już jedno zerknięcie w dół - do salonu, który zajmował ostatnie piętro wieży - pomogło jej podjąć decyzję. Skoro Tony znajdował się właśnie tam, to Gamora nie będzie musiała błądzić po korytarzach, aby do nich dotrzeć. Po prostu zejdzie do nich z małym opóźnieniem, a o to nikt nie powinien mieć zbyt dużych pretensji... Raczej. Prawda? Przynajmniej taką miała nadzieję. Tak czy siak, Susan nie pozostawało w zasadzie nic innego, jak tylko sprowadzić jej pajęczego towarzysza do wspomnianego już wcześniej pomieszczenia. Iron Man - w pełnej zbroi - zajmował kanapę, a obecność na jego głowie hełmu sugerowała, że nie poradził sobie jeszcze z kwestią przemiany ciała... Choć oczywiście mógł mieć i inne powody, blondynka wolała nie oceniać tego z góry. Przywoławszy na usta lekki uśmiech, powiodła gościa z przyszłości w pobliże Starka. -Witaj, Tony. Zgaduję, że zdążyłeś się już dowiedzieć z kim przychodzę?- dobre przygotowanie do sytuacji to podstawa, a Invisible Woman ani przez chwilę nie wątpiła w to, że S.H.I.E.L.D. zebrało już w swojej bazie danych informacje na temat "nowego" Spider-Mana. Dostanie się do nich pewnie nie stanowiło dla Starka żadnego problemu. -Zaraz dołączy do nas jeszcze jedna osoba. Ma na imię Gamora i... Nie pochodzi stąd, nie z Ziemi. Jej statek kosmiczny uległ awarii i utknęła tutaj. Liczy na to, że będziemy w stanie pomóc jej z naprawą. Wiadomo czym jest ten obiekt na niebie?- w tym momencie ta kwestia zdawała się być najbardziej pilna. Sue nawet zwróciła spojrzenie ku oknom wychodzącym w kierunku, w którym spodziewała się ujrzeć to zjawisko, ale teraz zdawało się już zanikać, pozostawiając po sobie jedynie jaśniejsze sklepienie. -... Albo był?- dodała więc.
|
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Sob Sty 30, 2016 11:14 pm | |
| Nie tylko Susan zareagowała zdziwieniem na nagłe odłączenie się Gamory od ich niewielkiej grupki - również ze strony Miguela padło na zielonoskórą pytające spojrzenie. Zdziwieniem, a także niezadowoleniem. Z tym, że te O'Hary spowodowane było nie tyle ewentualnym brakiem zaufania ze strony Mścicieli do nieznanej im kosmitki i negatywnym nastawieniem do jej samotnych wędrówek po ich siedzibie, co - po raz kolejny - kwestią potencjalnego marnowania czasu. Czy zbudowany z zaawansowanej, pozaziemskiej technologii komunikator - bo Latynos myślał, że właśnie takim dysponować musi członkini tak dumnie nazwanej grupy, jak Strażnicy G a l a k t y k i - naprawdę wymagał mocowania się z nim na zewnątrz budynku? A jeśli nawet usterka urządzenia miała swoje źródło w zabezpieczeniach, które Stark mógł postanowić tutaj, wewnątrz budynku, zamontować, w celu zapobiegania nieautoryzowanemu kontaktowaniu się wszelkiej maści ludziom (i nieludziom, jak w przypadku Gamory) z zewnętrznym światem, to czy nie łatwiej, szybciej i wygodniej dla wszystkich byłoby po prostu poprosić wspomnianego o dodanie komunikatora strażniczki do listy wyjątków? A jeśli ten nawalał po prostu sam w sobie, to o pomoc ze strony Iron Mana w naprawie? Shock, podczas niej Gamora oraz Tony mogliby omówić to, z czymkolwiek chciała ona tutaj przyjść, a Miggy oraz Sue - poinformować Starka o swoich własnych planach, po czym wrócić do czynności, której kontynuowania Spider-Man niecierpliwie nie mógł się doczekać. Wprowadzania wspomnianych planów w życie.
Niestety, pochodząca z kosmosu kobieta pozostała na swoim miejscu, a Sue zdecydowała się ostatecznie pokierować Spider-Mana z przyszłości w dalszą drogę do środka budynku... więc wyglądało na to, że z pasjonującego, choć ze względu na sytuację raczej przyśpieszonego wykładu na temat arachnoidów - ich interesującej anatomii, zaskakujących zdolności, czy wszechstronnych możliwości ich niewyobrażalnie wytrzymałej przędzy - nici. Gamora nie miała pojęcia, jak wiele tym samym traciła...
Szczególnie, gdy wziąć pod uwagę, że krótko po wypadku, który przemienił Miguela O'Harę w człowieka-pająka, genetyk postanowił uzupełnić swą niewielką wiedzę o tym, czym od tej pory w pięćdziesięciu procentach był - przez kilka następnych tygodni poświęcając przerwy w pracy na studiowanie wszystkich z odpowiednich, dostępnych informacji, znajdujących się w bazie danych biologicznych laboratoriów Alchemax. Latynos wolał na wszelki wypadek wiedzieć, jakie zdolności mogą się w jego organizmie z opóźnieniem ujawnić - zapobiegając w ten sposób takim niespodziankom, jak przypadek przędzenia pajęczej sieci. A także nauczyć się, jakie możliwości dają mu jego już obecne moce.
Susan oraz Mig przekroczyli wejście do umieszczonego na ostatnim piętrze salonu, tym samym trafiając do środka Stark Tower, aktualnie znanej także jako Avengers Tower, a w dalekiej przyszłości - już tylko i wyłącznie jako fundamenty siedziby Stark-Fujikawa. Megakorporacji, w roku 2099 równie potężnej i niewiele mniej pozbawionej skrupułów, co Alchemax. Przy założeniu oczywiście, w przypadku ostatniego scenariusza, że powodem wymazania wspomnianej przyszłości na pewno nie jest zbliżający się do Ziemi, meteoryto-podobny obiekt.
O'Hara rozejrzał się po wnętrzu, jak to wmawiali mu historycy z końca dwudziestego pierwszego wieku, bodajże najnowocześniejszego budynku tych czasów... nie doszukując się praktycznie niczego, co przykułoby jego uwagę - może to przez, jak najbardziej uzasadnioną, wybredność człowieka z przyszłości w tej kwestii, a może nie. Mógłby zapytać Tony'ego, czemu to pomieszczenie jest takie rozczarowujące, ale teraz omówić trzeba było o wiele ważniejsze sprawy - co Storm już zaczęła robić.
- Niekoniecznie musimy na nią czekać. - wtrącił się w wypowiedź Invisible Woman, tuż przed pytaniem o obiekt na niebie, kierując przy tym swe spojrzenie najpierw na blondynkę - a następnie na ukrytego pod zbroją bruneta (czy raczej, ku swej niewiedzy - brunetkę), w międzyczasie mrucząc jeszcze pod nosem (niekoniecznie wystarczająco) ciche "A przynajmniej nie wszyscy". Na szybko przemknął wzrokiem wzdłuż czerwono-złotego kombinezonu, w myślach wyrażając swój podziw: Shock, nieźle - ta zbroja wygląda na prawie tak zaawansowaną technologicznie, jak antyczne zabawki, którymi we wczesnym dzieciństwie czasami miałem okazję się bawić.
- Gamora ma aktualnie również problem z komunikatorem, którym chce skontaktować się z resztą swojej drużyny. Może lepiej byłoby sprowadzić ją tutaj, żebyś ty na to zerknął, Stark? To chyba twoja specjalizacja? Wtedy też szybciej moglibyśmy załatwić wszystkie wspólne z naszych spraw. I zakończyć pogawędki - tu na moment wrócił oczami do Susan - po kontekście, z jej inteligencją, powinna domyśleć się, że pod niebiesko-czerwoną maską kryło się w tym momencie wymowne spojrzenie. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Pon Lut 15, 2016 3:47 pm | |
| Czekał na przyjście Sue wraz ze Spider-Manem i śledził w międzyczasie sytuację, jaka rozgrywała się na samej górze budynku. Wziął trzy głębokie oddechy, zgrzytnął zębami i powiedział tylko do komunikatora, do Novy na dachu budynku:
- Słuchaj, Dick, ani mi się waż sprowadzać tych osobników do środka. Mamy dzisiaj tyle dziwnych osobistości chodzących po MOJEJ, naszej wieży, że mam tego dosyć i nie zdziwiłbym się, gdyby chociaż jedna z nich nie miała złych zamiarów. Nie chcę tego sprawdzać. - Wyłączył komunikator i odezwał się do JARVIS-a: - JARVIS, sprawdź mi no całą wieżę pod względem jakiejś technologii, której nie powinno być lub innych anormalnych stanów rzeczy, które nie były w niej, odkąd goście się zaczęli pojawiać, hm? - Na nowo włączył komunikator, aby mówić dalej do Novy: - Jeśli chcą pogadać z kimkolwiek, niech czekają na dachu. Jeśli ze mną, niech czekają, aż skończę tutaj. Za dużo obcych w wieży i ściska mnie to naruszanie bezpieczeństwa.
Zakończył swoją mowę i miał nadzieję, że Nova będzie ogarnięty i zrozumie, że Tony w Avengers ma wyższą rangę i wie lepiej, dlatego trzeba się go słuchać. Uśmiechnął się na widok Sue, czując, jak trochę spięcia z niego ulatuje chociaż na tę chwilę, kiedy uśmiechnęła się do niego. Wysłuchał jej słów na temat jednej z przybyszek i pokiwał głową, bo pamiętał, że zanim z jego dachu zrobił się przystanek dla każdego, kto chciał, to jedna zielona osoba przybyła razem z Sue. Na wzmiankę o obiekcie na niebie JARVIS bez słowa przywołał mu swoje informacje na ten temat w wizjerze.
- Nie mogę robić miliona rzeczy na raz, chociaż od rana dzisiaj wydaje mi się, że wszyscy myślą, że tylko w ten sposób żyję, ale nieważne. W każdym razie po kolei, najpierw Spider-Man, potem kosmici. - Zerknął na chwilę na Spider-Mana i skinął na niego głową. - Co do obiektu na niebie, to JARVIS analizował go, ale za dużo nie wywnioskował i nadal porządkuje i zbiera dane.
Zmarszczył brwi, kiedy Spider-Man powiedział swoje, bo to rzeczywiście komplikowało sprawę, skoro mieli wspólne sprawy, a nie każdy po kolei. Miał ochotę złapać się za nasadę nosa i uspokoić, ale kto ma na to czas? Nie on.
- Czy mamy jakieś sprawy, które nie wymagają obecności tej Gamory i jej zapewne czarujących znajomych, którzy są moimi nieznajomymi i nie mam zamiaru wpuszczać ich do środka? - zapytał, nie kłopocząc się z byciem grzecznym, miłym i przyjemnym. Ten Tony skończył się już jakiś czas temu, z przybyciem pierwszych niespodziewanych gości.
A skoro mowa o niespodziewanych gościach...
- Sir, oprócz urządzeń znajdujących się na dachu, które należą do niezapowiedzianych gości, wykryłem na korytarzu urządzenie komunikacyjne należące do SHIELD. Zwykły komunikator - ogłosił JARVIS tylko Tony'emu, mówiąc w jego zbroi. Świetnie, pomyślał Tony. Będzie trzeba sprzątać. Polecił JARVIS-owi, aby wysłał po to któregoś bota i zwyczajnie się pozbył tego komunikatora. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Pon Lut 15, 2016 6:08 pm | |
| Zgodnie z przewidywaniami - Spider-Manowi wciąż bardzo się spieszyło. Ot, logiczne i najzupełniej normalne, zważywszy na jego aktualną sytuację. To, że najwyraźniej nie miał kompletnie żadnych oporów przed poganianiem każdego w swoim otoczeniu? Cóż, niezbyt miłe, lecz nie mniej jednak wciąż łatwe do zrozumienia, a w tych okolicznościach Sue zamierzała nawet odpuścić sobie komentowanie i wybaczyć mu tę postawę. Zresztą... Pomijając już to całe ponaglanie - miał rację. Mimo wszystko przecież rzeczywiście im się spieszyło, nawet jeśli Herbie wciąż jeszcze pracował. Tego ostatniego z kolei blondynka była pewna, bo wiedziała, że AI dałby jej znać od razu, gdy tylko by skończył. Mieli więc trochę czasu - ale znowu nie na tyle dużo, aby go marnować. A Gamora? Dotarła z nimi w odpowiednie miejsce i została zapowiedziana - ba, Sue nawet przedstawiła w skrócie jej sytuację. W ostateczności kosmitka będzie musiała dalej poradzić sobie sama, choć nie powinno to być jakoś wyjątkowo trudne. Ona im pomogła - przy akcji z terrorystami - i S.H.I.E.L.D. zapewne już o tym wiedziało... Więc teraz należało się jej odwdzięczyć. Nie wspominając już nawet o tym, że była przecież gościem na ich planecie, oni zaś - jej gospodarzami. -Tak, mamy takie sprawy. Nie wiem ile dokładnie wyciągnąłeś z baz danych Tarczy na temat Spider-Mana i jego czasów, ale w dużym uproszczeniu całość sprowadza się do tego, że fragmenty jego rzeczywistości zaczęły zanikać, jak gdyby ktoś ją modyfikował, być może z jego przeszłości... A naszej teraźniejszości lub przyszłości- wyjaśniła na początek, jednocześnie pomijając milczeniem kwestię "nie wpuszczania Gamory i jej znajomych do środka". Budynek Tony'ego, jego zasady. Równie dobrze mógł z nimi porozmawiać tam na górze, skoro już się pofatygowali na miejsce. -Może ma to związek z tym świecącym obiektem, może nie. Tak czy siak, nie możemy zwlekać z badaniem sytuacji. Konstruujemy urządzenie będące w stanie odseparować i zapamiętać sygnaturę energetyczną z punktu, w którym wylądował Spider-Man po przeniesieniu się do naszych czasów. Na jej podstawie spróbujemy wyśledzić ewentualnych innych gości z przyszłości- teoretycznie taka technologia mogła mieć więcej zastosowań, ale póki co najważniejsze było to, aby wypełniła jedno zadanie. Później być może zaangażują ją także w coś innego. -Całość przeprowadzimy w ciągu najbliższych paru godzin i oczywiście istnieje opcja, że realizacja planu przebiegnie spokojnie i po naszej myśli, ale... Wiesz równie dobrze jak ja, że zdarzyć się może dosłownie wszystko. Głównie dlatego tu jesteśmy: żebyście byli tego świadomi i w razie czego mogli wkroczyć do akcji- dokończyła wreszcie tłumaczenie sytuacji.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Wto Lut 16, 2016 11:14 am | |
| Kiwał głową, jakby nieobecnie, kiedy Sue tłumaczyła sytuację. Tak naprawdę słuchał, ciekawy, bo jednak tyle rzeczy się dzieje, a każda z nich zaskakuje Tony'ego od nowa, bo każda z nich jest inna. Nadal miał problem z pojęciem podróży w czasie, bo zakładał, że gdyby były one kiedykolwiek możliwe w przyszłości, to ktoś już daaawno wpadłby do starszych czasów - starożytny Egipt, Średniowiecze, cokolwiek - ale SHIELD miało swoje dane, stojący przed nim Spider-Man nie mógł być kłamcą, skoro przekonał Sue.
- Przekażę wszystko, co Avengers powinni wiedzieć - odpowiedział. - Oczywiście jeśli potrzebujecie kogoś, kto wam to wszystko przyspieszy, mogę pomóc. Skoro przyszłość się wali, to wydaje mi się, że to dość ważny temat. Chyba że macie wszystko pod kontrolą? - upewnił się. Wolał, aby potem nikt nie rzucał "no bo Stark mógł pomóc a nic nie zrobił i teraz pół miasta jest wysadzone w powietrze", bo już teraz mu rząd dyszał na kark, że tyle zniszczeń się dzieje wokół superbohaterów i on nic z tym nie robi. Co mu przypomniało, że naprawdę musi porozmawiać z Capem. Ale po kolei.
[Miguel powiedział, żeby go pominąć, to pomijam.] |
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Wto Lut 16, 2016 9:42 pm | |
| Ponieważ na obecną chwilę Sue zaczęła bardzo wyczerpująco wyjaśniać ich sytuację - z naciskiem na "ich", jej oraz Spider-Mana (a także, na dobrą sprawę całej, przyszłej populacji Nueva York), nie Gamory czy innych, nieistotnych teraz dla Pająka ludzi czy nieludzi - Miguel nie widział potrzeby jej przerywać. W końcu skupili się na jego problemie, jego misji - dlatego też póki co O'Hara zamilkł. Wprawdzie członkini Fantastycznej Czwórki lekko przekręciła jeden fakt, ale z poprawieniem jej Latynos postanowił poczekać, aż ona i Tony, odpowiadający jej zaskakująco szybko jak na kogoś, kto wydawał się myślami gdzieś odpłynąć, skończą. Do tego czasu, Miggy poświęcił część uwagi widokom za oknem - a konkretniej zjawisku wracającej do normy pory doby, o którym niedawno wspomniała Storm. Interesujące. Spider-Man jeszcze raz próbował przypomnieć sobie, czy nigdy nie słyszał o podobnej sytuacji, niestety po raz kolejny bezskutecznie - genetyk coraz bardziej żałował, że nie zabrał ze sobą do przeszłości tabunu wykwalifikowanych historyków.
Po bezowocnych przemyśleniach i ostatniej wypowiedzi Iron Mana, Latynos wrócił spojrzeniem z powrotem do tego ostatniego. - Dla sprostowania: To, że coś katastrofalnie wpłynęło na przyszłość z mojej przeszłości - to jest akurat pewne, gdyż równolegle z zanikami fragmentów rzeczywistości 2099 roku, to samo zaczęło dziać się z archiwami naszej historii, a samym powodem mojego skoku do tych czasów było pojawienie się tam zapisu o jakiejś tajemniczej, przerażającej katastrofie, która dotknęła całą ludzkość w latach dwudziestych obecnego wieku. I chyba warto byłoby też wspomnieć, że poza innym podróżnikiem z przyszłości podejrzewamy z Sue także działanie magii albo powiązanie mojego problemu z incydentem na Mojave - szczegóły na pewno znajdują się w bazie danych Tarczy, zważywszy gdzie o tym pierwszy raz rozmawialiśmy. Wiadomo już, czy to rzeczywiście Phoenix Force? - Ostatnie zdanie Miggy dodał po chwilowej pauzie. Autentycznie był ciekawy, nie tylko odpowiedzi na zadane pytanie, ale również tego, czy skoro już zdradził swoim pradziadom szczątek przyszłości, to czy podjęli oni odpowiednie kroki, by jak najlepiej to wykorzystać. Tylko czy niemogący robić miliona rzeczy na raz Stark taką wiedzą dysponował? - Miejmy tylko nadzieję, że za wszystkim nie stoi inny podróżnik w czasie, magia oraz Phoenix Force n a r a z - rzucił jeszcze po krótkim namyśle, z nutką pesymizmu w głosie.
- A co do tego, czy potrzebujemy kogoś, kto nam to wszystko przyspieszy... Potrzebujemy? - zwrócił się do Susan. - Chyba wystarczyłby ktoś, kto mógłby obserwować wszystko z bezpiecznej odległości i w razie czego pomóc nam, gdyby zdarzyło się "dosłownie wszystko"? Pytanie tylko, czy w tej roli nie spisałby się w zupełności Herbie? |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Sro Lut 17, 2016 1:53 am | |
| Invisible Woman nie odpowiedziała na pytanie Tony'ego od razu - zamiast tego natomiast zerknęła najpierw ku Spider-Manowi i, jak się okazało, uczyniła to słusznie, gdyż tym razem to właśnie on zabrał głos, aby dopowiedzieć parę kwestii, zarzucić jakże optymistyczną uwagą i w końcu zasugerować, że Herbie wystarczy im w ramach nadzoru. Teoretycznie to ostatnie było możliwe - a nawet najbardziej prawdopodobne. W praktyce? Bywało bardzo różnie, milion rzeczy mogło pójść nie tak, a dodatkowe zabezpieczenie na pewno by im nie zaszkodziło. -Najpewniej się spisze, ale ostrożności nigdy za wiele. Kiedy zajmujemy się czymś na tyle poważnym, wolę podjąć wszelkie możliwe kroki, aby się zabezpieczyć. Więc... Tak, poza Herbie'm przydałby nam się też organiczny obserwator- potencjalny przybysz z przyszłości mógłby dysponować technologią na tyle zaawansowaną, by była w stanie zaszkodzić AI, nie wspominając już o zwykłych komunikatorach. Osoba z krwi i kości z kolei uniknęłaby tego losu... I w razie czego miałaby czas zawiadomić innych. Rzecz jasna działało to również w drugą stronę: gdyby zawiódł element ludzki, być może Herbie zdążyłby coś zrobić. -Żałuję tylko, że Doctor Strange jest nieosiągalny. Mógłby w tym samym czasie zbadać sprawę od strony mistycznej, a obawiam się, że poza nim nie utrzymujemy chyba kontaktu z nikim, kto potrafiłby się tym profesjonalnie zająć i przy okazji byłby godny zaufania...- to mówiąc, Sue rzuciła już okiem w stronę Tony'ego, jak gdyby liczyła na to, że w razie czego ten ją poprawi. Co prawda do głowy przychodziła jej opcja poproszenia Thora o sprowadzenie pomocy z Asgardu... Ale nie była nawet pewna czy bóg piorunów przebywał w tym momencie na Ziemi. Niedawno niby się przez nią przewinął, ale teraz - kto wie? -Tak czy siak, jak mówił Spider-Man, szczegóły naszej wcześniejszej burzy mózgów na pewno znajdują się już w bazie S.H.I.E.L.D. Przejrzyj je, może dojdziesz do innych wniosków od nas? Poza tym... Co do Phoenix Force, krótka zmiana tematu. Spider-Man, wcześniej mówiłeś, że to potężna i tajemnicza moc, która przybyła spoza naszej planety, tak? Nie wiem jak wam, ale mnie "feniks" kojarzy się z płomieniami, a przed chwilą mieliśmy na niebie ognistą kulę, która najwyraźniej skądś nadleciała...- zawiesiła wymownie głos, jednocześnie rzucając okiem w stronę okna. Może i na podstawie takich domysłów nie dało się jeszcze niczego stwierdzić na pewno, ale chyba lepiej się pomylić i coś mniej poważnego potraktować jako wielkie zagrożenie - niż odwrotnie, zignorować przesłanki i nie zapobiec katastrofie.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Nie Lut 21, 2016 3:33 pm | |
| Tony może miał wiele na głowie i miał coraz mniej cierpliwości, ale to nie znaczy, że jego jasność umysłu została zaćmiona. Nadal potrafił szybko przetwarzać informacje do niego dochodzące i dlatego jego odpowiedzi również były szybkie - co nie znaczy, że nie były przemyślane. Zwrócił się w stronę Spider-Mana i wsłuchał się w jego słowa, po czym mruknął zastanawiająco.
- Incydent w Mojave, z tego co wiem, dopiero się rozpoczyna, więc nie wiem, czy można to zakwalifikowywać jako katastrofę, która nas dotknie w latach dwudziestych. Parę lat jeszcze nam do tego zostaje. Ale nie neguję - dodał szybko - że Mojave może wpłynąć na przyszłe wydarzenia. Tak samo jak twoje pojawienie się tutaj.
Skonsultował się z JARVIS-em, jak wygląda sprawa Mojave - ale JARVIS był mu w stanie powiedzieć jedynie o tym, że SHIELD nie wiedziało nic nowego, z kolei She-Hulk poleciała na misję związaną z... Tony zmarszczył brwi, czytając raport JARVIS-a. Będzie musiał do tego wrócić na spokojnie. Zamiast tego odpowiedział po prostu:
- Nie, nie wiadomo obecnie nic o Phoenix Force. - Nie mówił dalej, tylko poczekał, aż Sue wypowie się na temat obserwacji wspólnie z HERBIE-em. - Thor się gdzieś pałęta po okolicy, ale komunikatora ze sobą nie wziął, więc nie za bardzo wiem, gdzie się podziewa. Może jakoś go znajdziesz? - Nie mógł zaoferować w tym pomocy, bo poza "szukaj piorunów" nic innego nie przychodziło mu do głowy. Zmarszczył brwi na ostatnie słowa Sue, dotyczące feniksa i jego powiązań z ogniem. Nie było to to samo co jego wątpliwości w kwestii czasu, kiedy miało się coś złego pojawić, więc tylko przytaknął Sue, bo rzeczywiście - to, że Spider-Man z przyszłości coś podejrzewa, nie znaczy, że to na pewno się wydarzy, skoro przybył, aby przyszłość zmieniać. |
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Sob Lut 27, 2016 2:16 pm | |
| Miguel odczekał, aż Stark skończy konsultować się z Jarvisem, po czym skinął głową otrzymując odpowiedź na pytanie o Phoenix Force, jednocześnie przeklinając w myślach fakt, że od czasu rozmowy na Helicarrierze, SHIELD nadal nie dowiedziało się niczego nowego na temat Feniksa czy czegokolwiek, co natchnęło przetrzymywaną na Mojave telepatkę do tak destrukcyjnej ucieczki. Ile razy jeszcze Tarcza miała zamiar utwierdzać O'Harę w przekonaniu, że na początku XXI wieku pracowała tam banda niekompetentnych bitmózgów? - Niby do lat dwudziestych jeszcze daleko, prawda - odniósł się do komentarza Tony'ego sprzed odpowiedzi - ale "Mojave" niekoniecznie musi spowodować katastrofę od razu. Nie jestem w stanie dać wam pewności, że Feniks nie należy do tego gatunku czarnych charakterów, którzy chcą rządzić ludzkością jako samozwańczy bogowie. I niczym bogowie, dopiero w przypadku rozłoszczenia ich, zrzucić na ludzkość katastrofy albo nawet unicestwienie. Musicie dowiedzieć się od zainteresowanego. Tak czy siak zapewniam jednak, że Phoenix Force jest w stanie doprowadzić do owych katastrof czy unicestwienia, więc pod żadnym pozorem nie możecie tego zignorować, nawet jeśli nie jest powiązane z moim problemem. - Słowa Starka o "pojawieniu się tutaj" Latynosa, ten postanowił natomiast przemilczeć - głównie dlatego, że Miguel nie był w stanie stwierdzić, czy miały one pozytywny, negatywny czy neutralny wydźwięk. Osobiście uważał, że powinny mieć ten pierwszy - jakby nie patrzeć, gdy ostatni raz miał do czynienia z przyszłymi wydarzeniami, przestawały one istnieć, więc chyba gorzej być nie mogło? Genetyk zdawał sobie oczywiście sprawę z tego, że wszystko co powie może przynieść również niechciany skutek - ale powątpiewał, by miało tak się stać po przedwczesnym poinformowaniu superbohaterów z przeszłości o zbliżającym się zagrożeniu w postaci niewyobrażalnie silnej, pozaziemskiej istoty.
Nie czekając na ewentualne komentarze, Spider-Man poruszył w końcu kwestię Herbiego - pytaniami z poprzedniego posta. Argumenty Susan skomentował, poprzez pionowy ruch głową, niewerbalnym "rozumiem", natomiast na słowa Starka zareagował zmarszczeniem brwi. - Czyli całe twoje "mógłbym pomóc" ogranicza się do powiedzenia nam, że gdzieś w okolicy możemy poszukać sobie Thora... ? Pomocne as shock - rzucił do Iron Mana, by po krótkiej chwili, już mniej nieprzyjemnym tonem dodać: - Naprawdę nie ma nikogo innego, niekoniecznie nawet Mściciela, z kim Avengers albo Fantastic Four - tu zerknął na moment w stronę Sue - miałoby teraz kontakt i kto mógłby być naszym "organicznym obserwatorem"? - Własne słowa Latynosa sprowokowały go do krótkiego zastanowienia się nad tym, czy podczas tej - miał nadzieję jak najkrótszej - wizyty w przeszłości, będzie miał on okazję poznać pierwowzór swojego pajęczego alter ego.
Nie dane było jednak Miguelowi fantazjować o wspólnym bujaniu się na sieci i pełzaniu po ścianach, bo zaraz bezpośrednio do niego zwróciła się blondwłosa z rozmówczyń. - Hmm... Według historii moich czasów, pierwsze pojawienie się Phoenix Force było wyraźnie powiązane z Jean Grey, a z tego co mogłem wywnioskować w siedzibie Shield, ta telepatka już na "Mojave" wykazywała niepodobne do siebie zachowania. To ty, Sue, mówiłaś o tym, że "X-Men powinni ją opanować", że istnieje taka potrzeba, dobrze pamiętam? Kłóciłoby się to z teorią dopiero przybywającego na Ziemię Feniksa... ale nie zaszkodzi podnieść priorytet ognistej kuli, prawda. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Sob Lut 27, 2016 3:04 pm | |
| Ze słów Tony'ego wynikało wiele - i z całą pewnością wypadałoby się nad nimi zastanowić, a część z tych spraw zbadać głębiej - lecz w tej chwili Susan postanowiła skupić się na ostatniej z jego wypowiedzi, a mianowicie na tej nawiązującej do Thora. Skoro bóg piorunów nie zabrał ze sobą swojego komunikatora, to szukanie go w tym momencie mijałoby się trochę z celem - bo przede wszystkim mogłoby im zająć całe wieki, a nie mieli tyle czasu. W ogóle było go coraz mniej i Sue spodziewała się, że w każdej chwili może dostać uaktualnienie od Herbie'ego, który miał informować ją o postępach swojej pracy. Niedługo rozpoczną akcję... Nie, zdecydowanie nie mogli sobie teraz pozwolić na uganianie się za Asgardczykiem. To z kolei oznaczało, że będą potrzebowali po prostu kogoś wolnego, kto mógłby ich ubezpieczać i w razie czego odegrać rolę posłańca - aby prędko poinformować pozostałych bohaterów oraz S.H.I.E.L.D. o tym, co się stanie... O ile się stanie, bo przecież wciąż był jeszcze cień szansy, że wszystko przebiegnie spokojnie. Wynalazek powinien zadziałać dobrze; wszystko wskazywało na to, że z jego strony nie będzie żadnych problemów. Ale... Nawet w takim wypadku sporo mogło pójść nie tak. -Równie dobrze możemy wrócić już do domu, wkrótce tak czy siak będziemy tam potrzebni. Tony, być może Jarvis mógłby sprawdzić kto przebywa w tej chwili w okolicy i nie ma żadnego zajęcia? Będziemy wdzięczni za skierowanie takiej osoby do Baxter Building, a potem sami zajmiemy się już resztą. W razie czego Herbie będzie w kontakcie z Jarvisem- w trakcie tej wypowiedzi Invisible Woman oparła dłonie na biodrach. Przez cały czas mówienia spoglądała praktycznie tylko i wyłącznie na Starka - i właściwie nic dziwnego, bo to w końcu do niego się teraz w głównej mierze zwracała. Jej wzrok tylko na moment przeskoczył na Spider-Mana, jak gdyby upewniała się, że nie ma on nic przeciwko... Choć prawdę mówiąc zakładała, że mężczyzna ucieszy się, że przyspieszali sprawę. Zaraz potem spojrzenie blondynki powróciło ku gospodarzowi. -Wyjdziesz z nami na dach? Gamora pewnie wciąż na nim czeka, więc porozmawiasz z nią i... Sam zadecydujesz co zrobisz- zasugerowała następnie, a jej głowa przechyliła się przy tym lekko na bok; gest ten w subtelny sposób podkreślał zadane przez nią zapytanie. Osobiście uważała, że statek kosmitki wypadałoby naprawić jak najszybciej, ale dla samego Tony'ego prędkie działanie również miałoby pewne plusy. Pomijając możliwość pogrzebania w pojeździe kosmicznym innej rasy... Chyba chciał pozbyć się ze swojego budynku gościa, któremu nie do końca ufał, prawda?
Moja sugestia - chodźmy już na górę, przyspieszymy akcję. Tony, może z/t w Twoim poście za wszystkich? Kolejka czy dwie na dachu i się rozdzielimy, a Ty będziesz mógł załatwić sprawę z Guardiansami.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Pon Lut 29, 2016 8:04 pm | |
| Miał ochotę wyłączyć się z życia, aby to przeczekać i poczekać na więcej informacji, z którymi mógłby coś zrobić, niż działać bez nich, dlatego słowa Spider-Mana o Feniksie skwitował wzruszeniem ramion i przekrzywieniem głowy. Jasne, dotarło do niego, że to siła destrukcyjna i tak dalej, ale nic więcej z tym nie zrobi. O wiele ciekawszą i luźniejszą informacją była historia JARVIS-a o wyrzuceniu z budynku intruzów oraz o tym, jak następnie zdecydowali się zadzwonić na "numer alarmowy Avengers", wykrzykując groźby. Ten numer został założony tylko ze względu na PR, ponieważ wiadomo, że zwyczajny człowiek nie będzie miał żadnej możliwości dodzwonienia się do Avengers. Od czegoś jest infolinia 911, która potem kieruje odpowiednie jednostki na miejsce - lub kontaktuje się z Avengers, ale i to nie dzieje się bezpośrednio. Ach, Tony nawet się uśmiechnął. - Może nie słyszałeś - zaczął, odpowiadając na komentarze Spider-Mana na temat obecności lub nieobecności właśnie członków drużyny - ale taką pomoc właśnie Sue ode mnie chce, więc o czemu masz taki problem? Sam bądź obserwatorem - burknął to ostatnie zdanie. - Zaproponowałem Thora, bo to spory chłop i trudno go przegapić. Social Media powinny szaleć ze zdjęciami z nim.Chciał skończyć ten temat, ale Sue zapytała jeszcze raz, czy nie miałby może kogoś do pomocy, więc Tony postanowił sprawdzić dokładniej. Kazał JARVIS-owi zeskanować budynek i otrzymał informację, że Wasp i Ms. Marvel znajdują się w pokoju tej pierwszej. Miał nadzieję, że nie robią nic, czego nie można przerwać, więc wysłał im wiadomość. - Kobiety moje kochane, Carol, Janet, jeśli mógłbym was odciągnąć od waszego zajęcia - potrzebuję kogoś do pomocy Sue Storm, a sam mam ręce urąbane po kolana i nogi po łokcie. Ona wam wszystko wytłumaczy. Gdybyście mogły obie lub jedna z was skierować się do Baxter Building i poczekać na Sue, byłbym zobowiązany. - Ta wiadomość oczywiście była słyszana tylko w komunikatorach Avengers, nie dla Sue i Miguela. Do nich powiedział tylko: - Wysłałem wiadomość, jeśli mam wolne osoby, to się pojawią.Wstał z kanapy i zaczął się kierować swoich gości na dach, posłuchawszy sugestii Sue. Nie miał ochoty przedłużać pobytu gości na dachu, bo chciał zakończyć wszystkie sprawy jak najwcześniej. Oczywiście siła wyższa miała inne plany i JARVIS podał mu zaskakującą wiadomość: W parkach Van Cortlandt i Central pojawiły się czterometrowe, dziwnie znajome roboty lub zbroje, latające dzięki odrzutowych elementom, mające na piersi "okienko", strzelające strumieniami energii do ludzi. Noż k***a mać, pomyślał Tony. Jego pierwszym planem było rozkazanie JARVIS-owi, aby spróbował się do nich włamać i wyłączyć je. [no to z/t dla nas, przechodzimy na dach] |
| | | Black Widow
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Nie Lip 17, 2016 7:34 pm | |
| Powrót do wieży zajął jej rekordowo krótką ilość czasu. Niemal biegiem przemierzała kolejne ulice miasta, a po głowie obijała jej się krótka myśl: to nie może być prawda. Śmierć nie była dla niej niczym nowym ani obcym. Od dziecka uczyła się przecież jak zabijać, a na rękach miała tyle krwi, że wątpiła by kiedykolwiek udało jej się zmyć ją całkowicie. Jednak informacja o śmierci członka zespołu brzmiała dla niej dziwnie abstrakcyjnie. Uparcie nie chciała jej przyjąć za fakt dokonany. Zaciskała mocno usta w niemym zaprzeczeniu otrzymanego komunikatu. To na pewno jakaś pomyłka. Niepełne dane. Coś musiało dać się jeszcze zrobić, do cholery! Niczym burza wpadła przez główne wejście i natychmiast skierowała się do windy. Kiedy drzwi zamykały się za nią bezszelestnie znów sięgnęła do telefonu, by ponownie przeczytać otrzymaną przed kilkoma minutami wiadomość. - Na ostatnie piętro, Jarvis. - poleciła, nie kłopocząc się wciskaniem odpowiedniego guzika na panelu. Winda posłusznie pomknęła w górę, pokonując szybko kolejne kondygnacje. Wdowa w tym czasie zdążyła przejrzeć na telefonie aplikację z wiadomościami. Tag "War Machine" póki co nie zawierał żadnych nowych wieści o mścicielu w zbroi. Nie brała jednak tego za dobrą wróżbę - informacja o śmieci Rhodesa z pewnością nie została jeszcze podana do publicznej informacji. Cichy dźwięk zasygnalizował jej, że winda dotarła na ostatnie piętro wieżowca. Szybko opuściła ją i przemierzyła pokój, czując jak kotłują się w nią pełne niepokoju myśli. Zatrzymała się przed ogromnym telewizorem i skrzyżowała ręce na piersi. - Jarvis. - nieznoszącym sprzeciwu tonem znów przywołała AI. - Pokaż mi co masz na temat śmieci Rhodesa. - zażądała, z trudem przeciskając przez gardło niepożądane słowo. Naprawdę nie chciała w to wierzyć. Kiedy na ekranie pojawił się obraz zamilkła, wbijając zielone tęczówki w nagranie. Oglądała uważnie z każdą kolejną chwilą coraz mocniej zaciskała palce na ramionach. Pobladła też wyraźnie, choć nie było nikogo kto mógłby to zaobserwować. Kiedy przekaz dobiegł końca z trudem zmusiła się do rozluźnienia ramion i opuszczenia ich wzdłuż ciała. Ciche westchnienie opuściło jej usta, gdy niechętnie pogodziła się z przykrą wieścią o śmieci współtowarzysza broni. Machnęła niedbale dłonią, by wygasić ekran telewizora i zdjęła kurtkę. Dopiero teraz poczuła jak bardzo zgrzała się podczas tego biegu do Avengers Tower. Rzuciła okrycie na najbliższą kanapę i podeszła do ogromnego okna, z którego rozciągał się piękny widok na miasto. Była jednak zbyt głęboko pogrążona w myślach, by podziwiać panoramę. Nieświadomie skubała rękaw kaszmirowego sweterka - kabura oplatająca jej barki wyglądała na tle kremowego materiału niemal niewłaściwie - i zastanawiała się co się teraz stanie. Pewnie powinna skontaktować się z resztą, dowiedzieć się do czego może się przydać. Przecież nie mogą tego tak zostawić! Przetarła twarz, jakby tym gestem chciała zetrzeć z siebie nadmiar zmartwień. W jej dłoni znów pojawił się telefon; zaczęła wystukiwać na ekranowej klawiaturze wiadomość do Clinta z nadzieją, że on będzie miał dla niej więcej przydatnych informacji.
|pozwoliłam sobie założyć, że Wdowa nie dostałe jeszcze wieści o Amorze na posterunku. Jak coś to nie bijcie! |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Wto Lip 19, 2016 10:36 am | |
| / z pokoju dziennegoNiby przemieszczenie się z jednego piętra Avengers Tower na drugie nie trwało długo, jednakże Clintowi chwilę to zajęło. Przypomniało mu się, że musiał cofnąć się po coś jeszcze, by móc w końcu w windzie zacząć powtarzać sobie język migowy, którego nie używał… od naprawdę dawna. Aż dziwnie było do tego wrócić, aczkolwiek było to ważne, więc Barton wolał się upewnić czy pamięć ciała zdziała swoje cuda w tym przypadku. Łucznik uświadomił sobie także to, że naprawdę już od jakiegoś czasu nie widział się z Natashą. Mijał się z nią, nie mając możliwości skontaktowania się z kobietą, co było głównie spowodowane tym, że był zajęty, leciał tu i tam, czasem przebywał na Helicarrierze w towarzystwie Bobbi, do której też powinien się odezwać. I dowiedzieć, jak tam jego żona się trzyma! Tak miała się cała sytuacja i Barton wiedział, że za wszystkie kawy świata nie był w stanie tego ogarnąć i mieć kontrolę. Przyzwyczaił się do tego. Przynajmniej tak myślał, sądził. Spojrzał na ptaka z cienia, który miał czaszkę zamiast łba. Nadal nieufnie przyglądał się temu stworzeniu, zastanawiając się nad tym czy będzie ono ciągle za nim podążać? Chwilę zajęło mu też myślenie nad tym, jak to się stało, że zamiast siedzieć tam na meblu, ten poleciał za nim. Mógł się tylko domyślać i jedynie podjąć się jakiegoś działania. Przez ten cały “myśleniowy” proces, Barton bezwiednie drapał się po karku, w końcu zatrzymując na nim dłoń. Za dużo było do ogarniania i to go martwiło. Nie zapowiadało się na wolną chwilę, wręcz przeciwnie - będą zbyt zajęci, by pewni sami spróbować to wszystko zrobić, więc nie zdziwi się, jeśli będą musieli odezwać się do innej grupy. Wolał na razie o tym nie wspominać. Zwłaszcza przy Starku, który miał ważniejsze rzeczy do roboty. Westchnął i przetarł dłońmi twarz. Docierając na ostatnie piętro Avengers Tower, Barton coś sobie nucił pod nosem. Prawdopodobnie jakieś stare nagranie, gdzieś z lat osiemdziesiątych, które podśpiewywał kiedy miał taką okazję. Dla zajęcia, żeby się nie zanudzić na śmierć czy coś w tym stylu. Gdy drzwi windy rozsunęły się, Clinton wzrokiem omiótł po pomieszczeniu, chcąc zlokalizować Natashę. Kiedy to mu się udało, uniósł dłoń, posłał krótki uśmiech i… skierował się za ladę, by przygotować kawę. Jak dobrze, że gdzie tylko można było, to był ekspres do kawy, bo inaczej umarłby będąc zmuszonym do tego, żeby przemierzać wszystkie piętra budynku. Nie dałby rady. Przyglądał się jednak Romanoff uważnie. — Dawno cię nie widziałem, Nat — rzucił. I spostrzegawcza Black Widow mogła od razu zauważyć różnicę. Clint mówił znacznie głośniej, chyba nawet za głośno jak na niego, kiedy odzywał się zazwyczaj do pozostałych członków drużyny. No, w końcu ogłuchł. — Nadrabiasz wszystko? — spytał i uniósł kubek, wskazując na niego drugą ręką. Ot, nieme pytanie czy też chce. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Wto Lip 19, 2016 11:05 am | |
| Winda zatrzymała się na ostatnim piętrze. Wziął ostatni wdech nim drzwi się otworzyły. Teraz nie było odwrotu. Gramy va banque. Przeszedł się korytarzami. Były nieźle ozdobione jak na biurowiec. Szczególnie podobał mu się dywan ciągnący się po korytarzach. Tak, klimat był strasznie przyjemny jak na włamanie. Po jakimś czasie przestał czuć wzrok kamer i poczucie niebezpieczeństwa. Zaszedł tak daleko, że już nieco mu wszystko jedno. Najwyżej trafi do kicia jako ten skurczybyk który wkradł się do Avengers Tower. Przynajmniej jego współwięźniowie nie będą mieli zabawnych pomysłów jak upuści mydło. Stanął w końcu przed drzwiami. Chwila prawdy. Powoli otworzył drzwi, by zajrzeć do środka, chociaż przez szparkę. Na jego szczęście były dobrze naoliwione i nie skrzypiały. I... Bingo. Zauważył rudą kobietę, tą której szukał. Na dodatek stała do niego tyłem, wyglądając przez okno. Zdawało mu się, że to wszystko, ale kąt widzenia był słaby, więc nie widział całego pokoju.. Zamknął drzwi. Wziął wdech i obmyślił jak się tym zająć. Coś musiał zrobić, skoro już jest tutaj. Założył kaptur i po upewnieniu się, że nie ma przed nim żadnej kamery, zmienił twarz na swoją normalną. Drżącą ręką chwycił za klamkę i otworzył drzwi. -Przepraszam?- powiedział niewinnie-Przeszkadzam może w czymś? Zauważyłem jak wyszłaś i się nieco zaniepokoiłem. Uh, chciałem tylko jeszcze kiedyś pogadać nieco dłużej o tamtej sprawie...wiesz... Ekhm, możesz na chwilę wyłączyć kamery? Wiem, że kuzyn przegląda nagrania i nie chciałbym, żeby się dowiedział o moim niebezpiecznym życiu- powiedział po czym odczekiwał na reakcję. Chciał powiedzieć jak najmniej. Żeby pomyślała, że wszedł tu bo jest CZYIMŚ kuzynem i po prostu dostał wstęp do AT. -Znaczy, rozumiem jak nie masz czasu, zadowolę się numerem telefonu, by ewentualnie później się tym zająć- czuł się nieco głupio. Wiedział po tym jak cienki jest lód po którym stąpa. Teraz polegał głównie na swoich kłamstwach. Najgorsze, że dopiero potem zauważył drugiego kolesia. Cóż, to już dwie osoby do oczarowania... Świetnie uzbrojone i przeszkolone osoby do oczarowania.
(w razie czego to czuję się źle z tym, że przerywam wasz "moment", ale siedzieć w windzie wiecznie nie będę) |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Wto Lip 19, 2016 11:19 am | |
| Komunikatory Black Widow oraz Hawkeye odezwały się zanim Necameleon wszedł do pomieszczenia. Był to Jarvis z kolejnymi informacjami. Alarm, intruz za drzwiami pomieszczenia. Poinformował. Informacja została tym samym przekazana wszystkim osobom znajdującym się w wieży. Windy na ten poziom zostały zablokowane, odcinając konwencjonalną drogę ucieczki. |
| | | Black Widow
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Wto Lip 19, 2016 11:35 am | |
| Dzięki szybkiej wymianie wiadomości wiedziała już, że Hawkeye jest zaledwie kilka pięter niżej i wkrótce do niej dołączy. Pozwoliło jej to odetchnąć nieco spokojniej. Schowała telefon i jeszcze przez moment wyglądała przez panoramiczne okno, tym razem nie pozwalając swoim myślom na swobodne krążenie wokół nieprzyjemnych tematów. Próbowała sobie za to przypomnieć kiedy ostatni raz miała okazję porozmawiać z Clintem. Szybko doszła do wniosku, że było to zbyt dawno. Dziwnym trafem składało się tak, że w minionych miesiącach wyłącznie się mijali. I choć nie powiedziałaby tego głośno - takie rzeczy nie przechodziły jej lekko przez gardło - to tęskniła za jego towarzystwem. Był przecież jednym z nielicznych stałych elementów w jej życiu. Przyjacielem i partnerem, któremu ufała bardziej niż całej reszcie Mścicieli razem wziętych. Dlatego myśl, że zaraz pojawi się obok dodawał jej otuchy. Odwróciła się od okna, gdy usłyszała znajomy dźwięk oznajmiający przybycie windy. Posłała Bartonowi lekki uśmiech, który jednak szybko zastąpiła pewna konsternacja, gdy dostrzegła, że podąża za nim bardzo dziwne stworzenie, którego za nic nie umiała nazwać. Przypominało ptaka, ale bez wątpienia ptakiem w rzeczywistości nie było. Jej dłoń drgnęła lekko, gdy w pierwszym odruchu chciała sięgnąć do kabury i - na wszelki wypadek, oczywiście! - wystrzelić pół magazynku w to coś. Powstrzymała się jednak, dostrzegając, że stworzenie nie wydaje się mieć wrogich zamiarów względem jej partnera, a również on sam chyba nie czuje się przez nie zagrożony. Pokręciła tylko lekko głową w niemym niedowierzaniu, martwiąc się jednocześnie, że wiadomość o śmieci Rhodesa, która ściągnęła ją do siedziby Avengers jest zaledwie jedną z wielu rzeczy, które będą wymagały dzisiaj jej uwagi. - Minęło trochę czasu. - przyznała niechętnie, jednocześnie podążając w jego stronę, by zaraz wskoczyć na wysoki stołek barowy, który znajdował się obok zaimprowizowanego stanowiska baristycznego. Kiwnęła głową na znak, że owszem bardzo chętnie napije się kawy, choć przecież nie dalej jak pół godziny temu wypiła już jedną. Wiedziała też, że nie musi tłumaczyć jaką kawę by chciała, bo przecież Barton znał doskonale jej preferencje - czarna, mocna, bez cukru. - Próbuję. - zaśmiała się bez humoru, znów potrząsając przy tym rudą głową. - Ale chyba mam sporo zaległości. Wiesz, że to coś za Tobą lata, prawda? - wskazała palcem na widmowe ptaszysko, uznając, że jednak lepiej wyjaśnić wspomnianą kwestię jak najszybciej. Dopiero kiedy przytaknął mogła się nieco rozluźnić. Obserwowała go uważnie przez cały czas, w myślach notując zmiany, które zauważała w nim od ostatniego spotkania. Niewiele umykało jej uwadze i to bynajmniej nie tylko przez trening, który wpoił jej stałą czujność do tego stopnia, że była teraz równie naturalna co oddychanie. Na Clinta patrzyła za skupieniem i szczerym zainteresowaniem. Chciała mieć pewność, że wszystko u niego w porządku. Analizowała więc zadrapania i siniaki, których wcześniej nie widziała, próbując zgadnąć czy nazbierał je w czasie treningów czy podczas misji. Zauważyła też różnicę w sposobie jego mówienia, ale nie była jeszcze pewna jak to zinterpretować. - Wszystko w porządku? - zapytała więc, starając się zignorować fakt jak głupio mogłoby zostać odebrane to pytanie, bo przecież: czy cokolwiek było teraz w porządku? Wiedziała jednak, że Clint zrozumie o co jej chodzi. Domyśli się, że zauważyła w nim coś niepokojącego, ale z szacunku do jego prywatności nie chciała bawić się w przesadne analizowanie i cierpliwie czekała czy sam zechce rozwiać jej wątpliwości. Kiedy superszpieg szanuje Twoją prywatność w takim stopniu, musi to znaczyć, że naprawdę Cię lubi... Była wyjątkowo rozluźniona, gdy opierała się przedramionami o stół i przyglądała mu się z pełną ciepła uwagą. Jednak ta twarz Natashy - ta najbliższa jej prawdziwej - zniknęła w ułamku sekundy, gdy kobieta uświadomiła sobie, że mają towarzystwo. Komunikator, który chwilę wcześniej niedbale rzuciła na blat, by nie przeszkadzał jej w kieszeni spodni teraz mrugał do niej ostrzegawczo. Zdążyła jeszcze wymienić szybkie spojrzenie z Clintem, nim w salonie pojawił się ich nieproszony gość. Błyskawicznie odwróciła się całym ciałem w kierunku intruza i widać było, że tylko sekundy dzieliły ją od sięgnięcia po broń. Trudno powiedzieć co sprawiło, że ponownie się powstrzymała. Może fakt, że rozpoznała w nim człowieka z kawiarni? Zmrużyła oczy, w których teraz nie było nawet śladu wcześniejszego ciepła. Patrzyły zimno i bezwzględnie. - Jak się tutaj dostałeś? - spytała tonem chłodnym, ale zaskakująco uprzejmym. Czarna Wdowa nie musiała przecież podnosić głosu. Ewidentnie nie zamierzała odpowiadać na żadne pytania, a na wzmiankę o wyłączeniu kamer tylko uniosła wyżej brew. Była pewna, że Jarvis nagrywa wszystko i w razie potrzeby przekaz na żywo znajdzie się na podglądzie u wszystkich członków drużyny. Wątpiła jednak, by zaszła taka potrzeba. Strike Team Delta radził sobie przecież z większymi problemami. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze Wto Lip 19, 2016 1:16 pm | |
| Latające przy Bartonie ptaszysko, którego czaszka była wszem wobec widoczna - nie zagrażała nikomu. Póki co. Sam łucznik nie miał pewności, jak to działa prócz faktu, że dzięki kawału twardej kości może skontaktować się z kobietą z innego wymiaru. No i latało za nim. Jak tylko się odezwał, tak już nie miał spokoju. Mógł poczuć się jak Falcon. Co prawda, nie podążał na Litwę, jednakże miał ptaka. I to nie byle jakiego! Ptak zajął kolejny mebel. No puns. — Czuję się przez to obserwowany, ale póki nie zaczyna mnie skubać skostniałym dziobem to przeżyję — stwierdził, luźno wzruszając ramionami. — Jest nam potrzebne, więc… ta, czeka cię sporo do nadrobienia — kontynuował w niedługim zamyśleniu. Najlepiej byłoby już teraz zacząć to wszystko wyjaśniać, by Wdowa była w stanie sobie wszystkie nowo-powstałe informacje przyswoić, aczkolwiek wątpił w to, że on sam dałby radę zacząć rozmowę. Albo inaczej - miałby problem z tym, od czego powinien zacząć. W każdym razie, w jeszcze sielankowym nastroju, klimacie całego ich spotkania, Hawkeye przygotowywał dwie kawy - czarne, mocne i bez cukru. Zamyślił się, skupiając na wykonaniu jak najlepszych napojów (no bo kto mógł być w tym budynku lepszym baristą od uzależnionego od kawy Clintona?). Domyślił się, o co Natasza pyta. Akurat o tyle dobrze się złożyło, że mężczyzna patrzył na rudowłosą, podając jej kubek. Wówczas jego wzrok zsunął się na jej wargi, żeby mógł odczytać to, co ona mówi. — Miałem misję w tunelach Nowego Jorku, ścigaliśmy symbionta — zaczął tłumaczyć, choć dało się od razu zauważyć, że mężczyzna nie mówi wszystkiego. Chodziło o przedstawienie skróconej wersji wydarzeń. — Musiałem użyć strzał sonicznych, a soniczne wybuchy, tunel, więc echo i… — zakręcił wymownie przy uchu. — Ogłuchłem. Nic nie słyszę, więc cokolwiek mówisz to wzywaj JARVISa lub poczekaj aż na ciebie spojrzę — ot, cała historia. Ładnie zaprezentowana. I widać było, że mężczyzna nie jest szczególnie tym zachwycony, ale też nie jest załamany na tyle, żeby usiąść i nic nie robić. A jeśli mowa o sztucznej inteligencji… Tak jak Clint wspominał o JARVISie - zaraz nad jednym z paneli przy barze w salonie pojawił się hologram, na którym wyświetliła się treść komunikatu, z jaką mógł zapoznać się Barton. Ściągnął brwi i spojrzał w stronę windy, którą przed chwilą sam jechał. Krótkie spojrzenie i Hawkeye zaraz mógł przyjrzeć się nieproszonemu gościowi, który zaczął gadać o jakichś wyjaśnieniach, czego blondyn za nic nie mógł zrozumieć, bo nie miał kompletnie pojęcia, o czym mówi Necameleon. Siłą rzeczy mężczyzna spiął się, by móc zareagować w odpowiednim momencie, dając jednak w tej chwili Romanoff pole do popisu. — Natasza? — zerknął na nią krótko, jakby czekając na wyjaśnienie. Co prawda, Clint nie miał łuku i kołczanu, które pozostały w jego pokoju parę pięter niżej, ale… nie wydawało się, żeby był zmuszony do ich użycia. Poza tym - jeśli będzie trzeba, coś wymyśli. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Salon na ostatnim piętrze | |
| |
| | | | Salon na ostatnim piętrze | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |